Alice podniosła się błyskawicznie. Poczuła lekkie zawroty głowy, które równie szybko jak się pojawiły, tak też zniknęły. Dziewczyna przyłożyła dłoń do czoła i zamknęła oczy.
- Co się dzieje... - wymamrotała padając z powrotem na poduszkę. Przewracając się na bok spojrzała na zegarek ustawiony na biurku, które znajdowało się na drugim końcu pokoju. Wytężyła wzrok próbując rozszyfrować liczby wskazywane przez elektroniczne urządzenie. Było wpół do dziewiątej. Blondynka zirytowana przeszła z pozycji leżącej w siedzącą i zaczęła przecierać jeszcze nieco zaspane powieki. Przeciągnęła się spoglądając na lawendowe wnętrze. W końcu wstała i robiąc małe, powolne kroki ruszyła w stronę kuchni naszykować sobie śniadanie.
Minęły trzy godziny. Niebieskooka zajmowała miejsce na siedzisku przy oknie, opierając głową o jego szybę. Trzymała książkę w dłoni, ale już od kilku minut zamiast ją czytać, przyglądała się spływającym kroplom, błądząc gdzieś myślami. Z tego stanu wyrwał ją dźwięk drzwi. Dziewczyna niechętnie zeszła na dół, wciąż odziana w pidżamę składającą się z króciutkich, jasnych spodenek w ciemnie kropki oraz białej koszulki z krótkim rękawem z nadrukowaną Myszką Miki. Zaraz po udaniu się na parter dostrzegła dwójkę dorosłych osób odkładających na bok teczki.
- Hej - przywitała rodziców podchodząc bliżej nich
- A ty masz zamiar cały dzień chodzić w pidżamie? - parsknęła oschle kobieta chowając parasol
- Zaraz się przebiorę. - rzuciła znudzona. - Chciałam wam powiedzieć, że niedługo wychodzę do Grace - dodała odsuwając się na bok. Wysoki mężczyzna przeszedł obok niej zabierając torby.
- Dobrze - odparł po drodze bez przekonania. Wkrótce po tym dołączyła do niego jego żona. Oboje ruszyli wzdłuż korytarza kierując się do obszernego salonu.
- Wróciliście szybciej, niż mówiliście - powiedziała próbując wszcząć rozmowę. Od razu ruszyła za nimi. Przyglądała się jak zaczynają wyjmować z teczek całą masę papierów i kładą je na niewielki stolik, stojący przy długiej kanapie. Dorośli nie odpowiedzieli, więc niebieskooka powtórzyła
- Wystąpiły drobne zmiany jednak nie wróciliśmy na długo. Sprawa wciąż nie została zakończona, więc pewnie jutro, albo dziś wieczorem wyjedziemy ponownie - wyjaśniła poprawiając fryzurę. Kręcone włosy sięgające ramion związała, a potem wróciła do przeglądania swoich notatek
-Długo was nie będzie? - zapytała próbując przerwać ciszę, która zaczęła się dłużyć
- Nie wiemy, ale pewnie znowu kilka dni - rzucił od niechcenia ojciec rozluźniając krawat i siadając na kanapie. Wkrótce po tym zaczął rozmawiać z ukochaną o czym, co dotyczyło ich pracy. Blondynka jeszcze chwilę przyglądała się temu, ale w końcu nieco smutna wróciła do pokoju.
Po przebraniu się w długie, ciemne jeansy i luźny t-shirt na ramiączka z flagą Wielkiej Brytanii, napisała SMS'a do Grace, że niedługo będzie. Chwilę po tym zabrała notatki do torebki, wzięła malinową, skórzaną kurtkę i chwytając za parasolkę opuściła dom.
Dotarcie do domu brunetki nie zajęło Alice więcej niż dwadzieścia minut. Wpuszczona do środka mieszkania, przez jej starszą siostrę, ruszyła do jej pokoju. Trzy ściany były w kolorze niebieskim, a czwarta razem z sufitem zostały zachowane w odcieniu wahającym się między czernią, a szarością. Wewnątrz poza biurkiem i łóżkiem było tylko kilka szafek i telewizor stojący na komodzie. Niemal po całym pomieszczeniu porozrzucane były płyty, ubrania, leżące luzem kartki i kilka pomniejszych przedmiotów. Blondynka ostrożnie przemknęła na palcach między przedmiotami, aż w końcu usiadła na posłaniu razem z brązowooką.
- Wiem, że jesteś chora, ale mogłabyś kiedyś posprzątać
- Kiedy ja się tak źle czuję... - powiedziała symulując osłabienie co było doskonale widać
- Naprawdę? - zapytała ironicznie blondynka
- Nie, ale jeśli tak bardzo jest ci mnie szkoda to możesz mi posprzątać - odparła uśmiechnięta od ucha do ucha. Niebieskooka zaśmiała się
- Najwyraźniej już nic ci nie jest - spostrzegła wyciągając z torebki kartki. - Przyniosłam ci notatki z lekcji
- Szkoła, zło, zabierz to - burknęła chowając głowę pod poduszkę
- Mogę to rzucić na podłogę? Chociaż prawdę mówiąc ledwo ją widzę... - rzekła z lekkim uśmiechem, a brunetka odpowiedziała jej machając ręką. Blondynka położyła przedmiot w morzu innych rzeczy
- Więc, co tam w szkole? Działo się coś? - odezwała się po chwili Grace ponownie siadając. Blondynka odwróciła od niej wzrok i próbowała sobie przypomnieć ostatnie wydarzenia, chociaż teraz jedną myślą, jaka ją dręczyła, była ta dotycząca jej kłótni z Blaine'em.
- Nic się takiego nie działo
- Czyżby? - podpytywała zbliżając się do dziewczyny. W jej głosie można było wyczuć, iż już wie to, co chciała się dowiedzieć, a jedynie chce to jeszcze usłyszeć od niej.
- Poszłam z Zoey i Sharon do klubu bo niedaleko kafejki jakieś zamieszanie było czy coś takiego, już nie pamiętam. Na miejscu spotkałyśmy chłopaków ze szkoły, usiedliśmy razem, a później oni zagrali w bilarda i... - nagle wypowiedź nastolatki została przerwana
- Jakich chłopaków? - zapytała jakby od niechcenia podnosząc notatki z podłogi
- Ryana...
- Ryana!? - niespodziewanie brunetka się ożywiła. Rzuciła kartki do tyłu i momentalnie przysunęła się do rozmówczyni wbijając w nią wzrok. Widać było wręcz błysk w jej oczach. - Ryana Robinsona z sekcji artystycznej? - pytała wprawiając Alice w duże zakłopotanie
- Może? - odparła niepewnie. - Miał jasne, kręcone włosy
- To on! - ucieszyła się, a następnie posmutniała. Ze zdenerwowaniem uderzyła lekko głową o ścianę. - I mnie wtedy nie było!?
- No proszę, proszę. Czyżby ci się podobał?
- Raczej! Kiedyś poszliśmy do jego klasy na zajęcia bo stwierdzono, że to nam może pomóc w nauce
- Naprawdę? Przecież chodzisz na biologię i chemię - zauważyła i nie ukrywała swojego zwątpienia co do słów dziewczyny. Swoją drogą wiedziała, że brązowooka uczennica wybrała tę specjalizację przez swoje zamiłowanie do zombie chociaż sama jakoś od razu nie dostrzegła miedzy tymi dwoma sprawami powiązania. Mimo wszystko właśnie z tymi przedmiotami sobie dobrze radziła, więc podjęła koniec końców dobry wybór.
- Słuchaj, to był pomysł nauczyciela. Pewnie po prostu chciał porozmawiać z tamtym nauczycielem, a jakaś klasa już go dostatecznie wykończyła. Strasznie nerwowy był tego dnia. Tak czy inaczej trochę z nim rozmawiałam. Nie dość, że przystojny to jeszcze słuchamy tych samych zespołów i w ogóle... - rozmarzyła się dziewczyna
- Przystojny? - spojrzała na nią nieco zdegustowana, chociaż chłopak nie był wcale szpetnej urody, ale jednak niebieskookiej nie przypadł do gustu. Brunetka prychnęła i puściła tę uwagę mimo uszu. - Słuchaj Zoey zaproponowała ponowne wyjście na bilard. Pójdziesz z nami to znowu będziesz mogła z nim pogadać - powiedziała obojętnie zaczynając bawić się kosmykiem. Na te słowa Grace zrobiła wielkie oczy, a chwilę później wielce szczęśliwa rzuciła się na poduszkę.
- A pozostała dwójka?
- Blaine i James
- Mówisz o tym Blaine'ie co sypia niemal na każdej lekcji?
- Tak - odparła wędrując wzrokiem w stronę okna. Wystarczyło, aby wypowiedziała to imię, a nawet usłyszała. Od razu kłótnia mająca miejsce w Wymiarze Snów powracała do niej, zajmując całe myśli.
- A ten James?
- Chodzi na zajęcia z Blaine'em
- Tylko tyle o nim wiesz? - zapytała wpatrując się podejrzliwie w blondynkę
- Wydaje się miły. Odprowadził mnie na przystanek i pożyczył kurtkę - opowiadała z całkowitą obojętnością. Nastolatka w przydużej, śliwkowej koszulce zagwizdała szybko zwracając na siebie uwagę przyjaciółki
- Czyżby Alice wpadła komuś w oko? No, no, no - powiedziała z wymownym spojrzeniem, a na twarzy drugiej wnet pojawił się delikatny rumieniec
- Co ty wygadujesz?
- Tak tylko zauważam, że pewnie mu się podobasz - odparła radośnie
- Przestań wygadywać głupoty. Rany, co wszyscy nagle zainteresowali się moimi sprawami miłosnymi - parsknęła znudzona
- Tak przy okazji, wczoraj Zoey napisała mi SMS'a dotyczącego plotek na twój temat. Nie myśl, że nie wiem, ładnie to tak lecieć na dwa fronty?
- Że co!? - oburzyła się i w ręcz podskoczyła słysząc te wieści
- Naprawdę Blaine? Ty to jak już sobie kogoś upatrzysz
- Nikogo sobie nie upatrzyłam, nie rozmawiajmy dziś o tym - odpowiedziała ozięble z powrotem odwracając wzrok od dziewczyny. Ta zdumiona nie wiedziała jak ma zareagować
- Stało się coś?
- To... to nic - odparła niepewnie, a chwilę po tym została uderzona poduszką
- Gadaj bo cię zdzielę jeszcze raz! - krzyknęła pełna determinacji. Zszokowana niebieskooka odwróciła się przodem do niej i wzięła głęboki wdech
- Nie mogę ci wiele zdradzić, ale... zrobiłam coś głupiego
- To akurat nic nowego. Jak głupiego?
- Po prostu pokłóciłam się z kimś i trochę... - zatrzymała się jakby zabrakło jej słów. Odgarnęła szybkim ruchem kosmyk włosów zabierając go za ucho i spuściła głowę. - Troszeczkę przesadziłam
- I tym się teraz tak zadręczasz?
- Powiedzmy, że mam pewne obawy. Boję się, że coś w ten sposób zniszczyłam
- Kurde, Alice. Ostatnio tajemnicza się robisz jak nie wiem. Słuchaj, jeśli żałujesz tego to po prostu to powiedz
- Niby tego żałuję, ale z drugiej strony tamta osoba sobie na to zasłużyła - parsknęła unosząc głowę. Z naburmuszoną miną wbijała wzrok w brunetkę
- Dobra... Chodzi mi o to, że jeśli tego będziesz chciała, to coś wymyślisz. Taka już jesteś. Uparta jak osioł. Jak ci na czymś zależy to nie ma takiej siły, która by cię powstrzymała - rzekła z życzliwym uśmiechem. Jej słowa trafiły do blondynki od razu dodając jej otuchy. - Będzie dobrze, ale musisz też coś zrobić, a nie czekać, aż rozwiązanie przyjdzie samo - dodała troskliwie. Za to właśnie Alice uwielbiała Grace. Była jej najlepszą przyjaciółką, potrafiła ją rozśmieszyć, a gdy było trzeba swoją troską zastępowała jej rodziców, których przy niej nigdy nie było. Alice uśmiechnęła się życzliwie nieśmiało się podnosząc.
- Dziękuję - powiedziała stojąc przed posłaniem. - Ja już chyba pójdę do domu
- Zaczekaj, chciałam cię o coś zapytać - rzuciła pośpiesznie
- Tak?
- Zadzwoniłaś do mnie zapytać jak się czuję, jeszcze nim się zorientowałam, że mam gorączkę. Skąd wiedziałaś? - zapytała podejrzliwie uważnie przyglądając się niebieskookiej. Ta zaczęła się jąkać myśląc nad odpowiedzią, ale w końcu po usłyszeniu oschłego: "Nie kręć" od Grace, uspokoiła się. Stanęła prosto i niepewnie utrzymywała kontakt wzrokowy
- Jeśli ci powiem, to mi nie uwierzysz - odpowiedziała ponuro
- Chyba nie wiesz z kim rozmawiasz! - prychnęła dumnie. - Daj mi szansę - dodała wywołując u dziewczyny ogromne wątpliwości. Zgarnęła swoje lśniące włosy do przodu i mocno ścisnęła je ze zdenerwowania. Brązowooka wciąż wpatrywała się w nią wyczekująco. Nie miała zamiaru dać za wygraną i było widać, że koniecznie chce usłyszeć odpowiedź. Swoją determinacją zagoniła łowczynię w kozi róg. Musiała coś odpowiedzieć przyjaciółce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz