niedziela, 6 listopada 2016

Sen sto pierwszy - Sprawiedliwość

Dziewczyna została zmuszona do przerwania rozmowy z przyjaciółką, przez hałasujący telefon. Spojrzała na ekran, który wyświetlał nieznany jej numer. Odebrała bez chwili zawahania i od razu usłyszała męski głos, jaki udało jej się rozpoznać
- Alice Carter? - zapytał na wstępie, upewniając się z kim ma do czynienia
- Tak - potwierdziła jego przypuszczenia. - Pomocnik Dae Shima, jak mniemam - dorzuciła, aby samej również móc zidentyfikować rozmówcę, który tak samo szybko potwierdził jej słowa, jak ona jego
- Zgadza się - oznajmił spokojnie i ze słyszalną powagą. - Mój Pan dzięki wejrzeniu w twą przeszłość zyskał wszelkie twoje dane osobowe jak i numer telefonu, dzięki czemu mamy możliwość pozostać w kontakcie poza Wymiarem Snów - wyjaśnił pokrótce
- Rozumiem - odparła jedynie beznamiętnie, choć wewnętrznie czuła spore zaskoczenie. Nawet nie chodziło o to, że starzec odkrył jej wszystkie dane, lecz raczej, że był w stanie je zapamiętać.
- Wciąż pozostajesz w kontakcie ze swoim towarzyszem? Mój Pan zlecił mi skontaktowanie się z tobą, byś potem sama przekazała wszystko tamtemu chłopakowi
- Nie ma problemu, zajmę się tym - rzuciła, a Grace z zaciekawieniem wpatrywała się w nią przysłuchując się jej słowom. Po tonie rówieśniczki szybko wydedukowała, iż chodzi o coś poważnego, więc postanowiła zaczekać spokojnie w milczeniu, aż ta skończy.
- Możesz teraz rozmawiać? - zapytał ostatecznie dla pewności.
- Tak
- Dzwonię w sprawie rytuału, a konkretniej łowcy o mocy przyszłości
- Udało się załatwić spotkanie?
- Pracujemy nad tym. Powinnaś wiedzieć jeszcze kilka rzeczy
- Jakich?
- Musisz dać nam czas, bo nie jesteśmy pewni, kiedy uda nam się dotrzeć do tamtej łowczyni i nakłonić ją do spotkania się z wami.
- Póki co minęły niecałe dwa dni - wtrąciła. - Nie oczekujemy, że wszystko uda się załatwić z dnia, na dzień, więc... - powiedziała dość krzepiąco, a jednak mężczyzna wciąż mówił poważnie, bez większych emocji
- Tak, jednak powinniście być również świadomi tego, że nie mamy tak wiele czasu, jak wam się wydaje
- Co masz przez to na myśli? - zapytała pełna podejrzliwości odczuwając lekkie obawy
- Rytuał musi zostać wykonany w noc pełni księżyca. Najbliższa nadejdzie za trzy tygodnie, tak więc musimy w tym czasie wszystko zorganizować. Będziemy mieć tylko jedną szansę, inaczej następna nadarzy się dopiero za miesiąc, a z opinii mojego Pana wynika, że Czerwony bóg stale rośnie w siłę. Nie możemy za bardzo zwlekać z tym wszystkim
- Dlaczego akurat w czasie pełni księżyca?
- Mój Pan wam wszystko wyjaśni. Wiem tyle, że Czerwony będzie wtedy zajęty tworzeniem upiorów pełni, natomiast Fioletowy na gromadzeniu mocy, więc łatwiej będzie go namierzyć
- Czyli, że mamy jakieś trzy tygodnie... - podsumowała samej sobie
- Dlatego tak ważne jest dotarcie do łowców o mocy przyszłości i portali. Staramy się dotrzeć do tej pierwszej, jednak przez swoją moc jest czasem w nie najlepszym stanie. Miejmy nadzieję, że aktualnie wszystko jest w normie i bez problemu będzie mogła się z wami zobaczyć
- Ale nie wiadomo, kiedy to nastąpi? - zabrzmiało to jak stwierdzenie, głównie dlatego, bo dla Alice było to już z góry jasne. Nic nie może pójść gładko jak po maśle, zdążyła się o tym przekonać
- Pozostaniemy w kontakcie. Jeśli tylko uda nam się z nią porozumieć i namówić do spotkania z wami, to od razu dam znać. Jednak bądźcie przygotowani, że będzie mogło ono się odbyć w jej śnie
- W porządku, a co z łowcą od portali?
- Z nim nie zobaczycie się wcześniej, niż z nią ponieważ to ona będzie musiała zaaranżować wam w jakiś sposób spotkanie. My nie mamy możliwości skontaktowania się z nim, ale ona tak, znała go. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to namówi tego łowcę, żeby się z wami zobaczył
- Pozostaje czekać...
- Dokładnie - rzucił szybko. - Cała trójka łowców będzie musiała mieć zachowaną sporą ilość energii i musi zgodzić się poświęcić ją na odprawienie rytuału. Wy również miejcie jej dużo w zapasie i uzbrójcie się w cierpliwość. Nie mamy zbyt wiele czasu, ale powinien on wystarczyć.
- Dobrze, dziękuję za telefon panie... - ucięła niepewna, czy zdradzić, iż zna jego imię. Miała okazję ujrzeć je w aktach, lecz nie usłyszała go od niego
- Christopher Roe - przedstawił się uwalniając ją od dylematu, chociaż był przekonany, że nastolatka i tak zna jego personalia, tak jak i Dae Shima. - Niedługo odezwę się ponownie - dodał, po czym zakończył rozmowę. Blondynka schowała z powrotem telefon i z posępną miną opuściła wzrok
- Coś nie tak? - zapytała brunetka lekko zaniepokojona
- Nie, jest ok - odparła, wracając spojrzeniem z powrotem do rówieśniczki. Obie jednak szybko przeniosły wzrok na drzwi, przez które nagle przeszła kobieta niosąca świeżo upieczone ciastka.
- Dziewczyny, coś wam przyniosłam! - ogłosiła radośnie
- Mamo, miałaś pukać - mruknęła markotnie
- Oj, wyluzuj Grace
- I miałaś nie mówić jak nastolatka - dorzuciła, lecz kobieta zignorowała jej słowa. Taki już był jej urok, że czuła się na młodszą niż była, a to głównie przez spore poczucie humoru, jakie posiadała, tak samo zresztą jak dystans do siebie i spore pokłady energii. Zwłaszcza przy Alice nie czuła potrzeby grania typowej matki, ponieważ znała ją od dziecka, odkąd tylko ta zaczęła się przyjaźnić z jej córką. Nie zaproponowała, a wręcz nakazała, by przeszła z nią na "ty" chociaż z początku dziewczyna nie była co do tego przekonana i trochę minęło, nim przystanęła na jej namowach.
- Dziękuję - wtrąciła, a w jej oczach pojawił się błysk. Ślinka zawsze jej ciekła na widok smakołyków, jakie przyrządzała rodzicielka jej przyjaciółki. Od razu sięgnęła łakomie po jedno z ciastek.
- Nie masz za co, częstuj się Alice - uśmiechnęła się do niej życzliwie. - Co tam słychać w szkole. Główna rola się szykuje? - zapytała po chwili przyjaźnie
- Skąd wiesz? - rzuciła zdziwiona
- Od zawsze byłaś utalentowana, więc nie jestem zaskoczona, że znowu dostałaś główną rolę - puściła oczko do dziewczyny, w głowie mając wspomnienia, gdy razem z córką przychodziły obejrzeć jej występy na scenie. - W takim razie już pójdę, bo widzę, że Grace nie może się doczekać, aż wyjdę - powiedziała oddalając się w kierunku drzwi
- Weszłaś akurat, gdy nadszedł najciekawszy moment opowieści, więc się nie dziw
- O, to może jednak zostanę i też posłucham - zażartowała
- Idź, idź i dzięki za ciastka - odparła pośpiesznie machając dłońmi, a ta się zaśmiała
- Dobrze, już wychodzę. Nie zapomnij Grace, że obiecałaś mi pomóc z zakupami
- Pamiętam - westchnęła zrezygnowana i po tych słowach kobieta opuściła pokój.
- Powinnaś być wdzięczna, że odpuściła ci ten cały szlaban - spostrzegła nastolatka
- Wiem. Dobrze, że chociaż ona jest po mojej stronie. Chociaż gdyby nie fakt, że tata wyjechał w ważnej sprawie, to raczej by to nie przeszło. Nie zgodziłby się na odwołanie mojej kary
- Już wiele razy ci odpuszczał twoje przewinienia - spostrzegła nie szukając długo wśród wspomnień potwierdzenia swych słów
- Ale teraz to co innego. Teraz mi nie odpuści
- Skąd ta pewność?
- Stąd, że widział jak się całowałam w pustym domu z jakimś chłopakiem - odwróciła speszona wzrok
- A kto to zaczął? - zapytała podstępnie, znając odpowiedź
- Oj, no ja, ale nie żałuję - przyznała. - No dobra, po części żałuję... - dodała jednak niechętnie
- Naprawdę? - zdziwiła się, a ta przytaknęła
- Tylko dlatego, bo teraz mam jeszcze większą ochotę się na niego rzucić. Boże, jak on całuje! - padła rozmarzona płasko na swoje łóżko. Z rozpromienionym wyrazem twarzy przytulała mocno jedną z poduszek kręcąc się na boki, a blondynka się zaśmiała
- Może cię zostawić? - zapytała, wnet rówieśniczka rzuciła w nią poduszką, która trafiła w jej ramię
- Haha, bardzo śmieszne - rzuciła, ale faktycznie wyglądała na rozbawioną. - Lepiej kontynuuj
- Na czym to stanęło? - zapytała próbując sobie przypomnieć, ale rówieśniczka od razu odpowiedziała
- Na twoim zafascynowaniu ciałem Blaine'a - powiedziała z zadziornym uśmiechem, a twarz blondynki momentalnie zalał rumieniec
- Nie prawda! - prychnęła gwałtownie - Ten temat już skończyłyśmy... - dodała nieśmiało i znacznie ciszej
- Nie chcesz do niego wrócić? Ciekawie się słuchało, tylko końcówka beznadziejna - zażartowała
- Grace! - rzuciła markotnie, aż ta zaczęła się głośno śmiać
- Dobra, już dobra. Mówiłaś, że Czerwony pajac jest zły, a Fioletowy to sojusznik i o rytuale - ustąpiła. Dziewczyna westchnęła i spojrzała na przyjaciółkę próbując sobie przypomnieć, czy o czymś jeszcze miała jej wspomnieć
- Więc chyba to już wszystko
- Serio?
- Tak. Później już wyszłam, bo chciał porozmawiać z Blaine'em na osobności
- Dlaczego? - zapytała podejrzliwie
- Nie wiem, ale pewnie chodziło o jego przeszłość
- Nie domyślasz się, o co konkretniej?
- Przykro mi, ale jeśli chodzi o Blaine'a, to prawie nic nie wiem - wzruszyła ramionami
- Nie chce mi się wierzyć, że nie próbowałaś się tego dowiedzieć. Ciekawość powinna cię zżerać
- Wiem i tak jest, ale... - zaczęła, lecz szybko zamilkła. Grace wciąż patrzyła na nią pytająco, z nadzieją, iż ta dokończy zdanie. Ujrzała jak twarz rówieśniczki przybiera ponury wyraz. - Chyba nie potrafię
- Co?
- Po wszystkim, gdy już jechaliśmy z powrotem, zapytałam go o to, ale nie chciał odpowiedzieć, a ja... Ja nie chciałam naciskać. Podejrzewam, że nigdy nie będzie chciał otworzyć tej części swojej historii, a ja nie wiem czy chcę go do tego zmuszać
- Dlaczego nie?
- Ponieważ już wiem, że to coś bolesnego - powiedziała z powagą, lecz dość smutno. - Nie chcę go ranić, a to będzie jak rozdrapywanie starych ran
- Przykro mi - odparła nie wiedząc zbytnio, co innego mogłaby powiedzieć
- Może... może mi kiedyś wszystko powie. Nie wiem, ale na razie się na to nie zanosi - powiedziała, po czym spadł na nie moment całkowitej ciszy. Milczały przez jakiś czas, aż Grace postanowiła to zakończyć, podejmując się wznowienia rozmowy na jakiś inny temat
- Kto dzwonił?
- Pomocnik Dae Shima. Poinformował mnie, że mamy trzy tygodnie na zorganizowanie wszystkiego, dokładniej to mamy czas do pełni. Wtedy zostanie odprawiony rytuał
- Trzy tygodnie? No to na spokojnie się wyrobicie - stwierdziła luźno
- To się okaże - odparła bez większego przekonania
- Hej, powinnaś być zadowolona, że tyle się wyjaśniło
- Wiem, ale trochę się stresuję jutrem
- To już jutro? - rzuciła zaskoczona całkowicie tracąc rachubę czasu, a ta przytaknęła
- Jutro jest nów. Mamy się spotkać z Selene, ale jeśli ona opowiada się przeciwko Fioletowemu Jokerowi to możliwe, że spotkanie zakończy się gorzej, niż zakładaliśmy - przyznała już teraz czując niepokój.
Nadeszła noc, w której niebo przybrało ciemną, atramentową barwę, a księżyc zniknął z pola widzenia. Jedynie gwiazdy i przelatujące chmury przeszkadzały, by cały obszar pokrywała ta jedna barwa. Nadszedł moment nowiu, na który czekała Selene ze swoją grupą, jak i nastolatkowie.
- Myślicie, że znowu będzie ich tylu? - zapytała Avril swych towarzyszy, wraz z którymi przebywała w śnie Alice. Przed wyruszeniem na spotkanie zgodnie postanowili się spotkać i porozmawiać, nim wyruszą.
- Nie wiem - wzruszył ramionami brunet, podczas gdy jego rówieśniczce już zaczął się udzielać niepokój, jaki odczuwała przed pierwszą audiencją u Selene. Jeszcze nie opuściła własnego snu, a czuła strach i wielkie obawy, tworzyła samej sobie nieprzyjemną atmosferę zarzucając się w myślach przypuszczeniami, jak może się to wszystko skończyć i na jej nieszczęście, przeważały momenty, które powodowały u niej wewnętrzną panikę. Nagle chłopak dotknął jej ramię, a ta jak wyrwana z transu, mocno wystraszona wręcz podskoczyła. - Dobrze się czujesz?
- Tak - odparła natychmiastowo. - Po prostu się stresuję
- Nie masz czym. Załatwimy co mamy załatwić i idziemy stamtąd - rzucił, a łowczyni o różowych oczach głośno prychnęła
- Nie wciskaj jej kitu, że tak właśnie będzie. Równie dobrze może się to skończyć na mordobiciu. Zwłaszcza, że odmówimy przyłączenia się do nich, co raczej jej się nie spodoba
- Nie wykluczam tej możliwości, ale wiele w tej sprawie nie zdziałamy. Będzie, co ma być - rzucił dość lekceważąco
- Jak możesz być tak spokojny? - zdziwiła się nastolatka
- Zacznijmy od tego, że to ja będę mówić, jasne? - spojrzał na jedną i na drugą rozmówczynię. - A ty się nie wyrywaj do walki i najlepiej nic nie komentuj - utkwił spojrzenie na Avril, która zwęziła srogo oczy
- Wiem! Już mi tego nie musisz powtarzać, Jezu - prychnęła zirytowana
- Podejrzewam, że muszę, w tym problem
- Blaine - rzuciła karcąco niebieskooka
- Po drugie, od mędrca sporo się dowiedzieliśmy - przypomniał, chociaż władczyni elementu ziemi o całym spotkaniu i rozmowie, która została przeprowadzona ze starcem, usłyszała ledwie zeszłej nocy od dwójki nastolatków. Wtedy przekazali jej wszystko, co zdążyli z pomocą Dae Shima odkryć. - Nie mamy pewności, czy Selene również wie tyle, co my teraz. Może wiedzieć nawet więcej, ale może być też na odwrót, dlatego nie pozwólcie tamtej Azjatce do was podejść i zajrzeć wam w oczy, inaczej zdobędzie nasze informacje
- Łatwo powiedzieć, ale tamta baba zatrzyma czas i po zawodach - rzuciła lekceważąco dziewczyna
- W takim przypadku spróbuję nas od niej odgrodzić
- Jak mamy z nią w ogóle walczyć, jeśli już do tego dojdzie, skoro ona potrafi nas zatrzymać? - wtrąciła Alice czując jeszcze większy strach
- Każda moc ma jakiś słaby punkt, nawet jej - oznajmił w małym zamyśleniu. - Możliwe, że udało mi się odkryć słaby punkt jej mocy
- Co? - rzuciły blondynki jednocześnie zaciekawione jak i zaskoczone
- Gdy zatrzyma czas, zatrzymuje jedynie nasze ruchy, ale prawdopodobnie nie powstrzymuje to nas od korzystania z mocy - oznajmił spokojnie, próbując ubrać myśli w słowa tak, by były zrozumiałe. - Przeważnie da się wykorzystać moc pozostając w bezruchu i jeśli się nie mylę, to zatrzymanie nas w czasie nie zatrzymuje naszych mocy
- Jesteś tego pewien?
- Nie na sto procent, ale dziewięćdziesiąt mi wystarczy. Nie zatrzymuje naszego umysłu, ani oddechu, więc i tego nie powinna. Ma pewne ograniczenia
- Niby to wystarczy? - zapytała właścicielka elementu ziemi
- Potrafisz przecież ją wykorzystać bez poruszenia się, prawda? - rzucił lecz z pewną podejrzliwością, jakby w chwili zadawania tego, niby retorycznego pytania, nabrał pewnych wątpliwości, iż tak właśnie jest. - Poza tym, może jeśli zostanie zaatakowana, wyrwana z równowagi, to nie utrzyma nas długo w tym bezruchu
- Myślisz, że to się uda? - zapytała pełna wątpliwości z nutką sceptycyzmu
- Nie mamy większego wyboru
- Możemy nie iść na to spotkanie - wzruszyła ramionami
- Nie - zaprzeczył od razu. - Musimy się na nie stawić, żeby wszystko wyjaśnić. Poza tym, jeśli faktycznie jest przeciwko Fioletowemu, to znaczy, że jesteśmy wrogami, a więc do walki między nami tak czy inaczej w końcu dojdzie. Teraz będziemy mieć okazję, by się przekonać, czy moje podejrzenia są słuszne, a to się przyda, gdy dojdzie do ostatecznego starcia między nami
- Ostatecznego?
- Teraz tylko idziemy porozmawiać. Jeśli dojdzie do walki, postaramy się po prostu opuścić sen. Jednak nawet jeśli się uda uciec, to pewnie Selene nam nie da spokoju i prędzej czy później będziemy musieli z nią zawalczyć
- Minęło trochę czasu od pełni, a w takim okresie energia we wskaźniku rzadko utrzymuje wysoki poziom, więc może nie będzie próbowała nawet z nami zaczynać - rzuciła od niechcenia łowczyni
- Poprzednio nie wydawała się skłonna do wszczęcia walki, ale to było jeszcze, gdy rozważaliśmy jej propozycję. Teraz może to wyglądać gorzej, więc starajcie się wtedy opuścić sen. Jeśli będzie trzeba, poświęcimy dużo energii, tylko nie traćcie całej, bo nie będzie perły, aby jakoś uzupełnić wskaźniki.
- To raczej oczywiste - prychnęła
- W twoim przypadku wolę nawet o tych oczywistych rzeczach przypominać - powiedział, a ta zmierzyła go srogim spojrzeniem
- Coś mi sugerujesz? - warknęła groźnie, ale ten nie odpowiedział. Po chwili zdała sobie sprawę, że i Alice od jakiegoś czasu milczy. Najwyraźniej brunet spostrzegł to samo, bo oboje spojrzeli na niebieskooką, która wręcz dygotała, a wyraz jej twarzy świadczył o sporym przejęciu i niepokoju
- Mała, na pewno wszystko z tobą w porządku? - zapytała przyglądając się jej. - Hej. - szturchnęła ją lekko nie otrzymując żadnego odzewu. Rozmówczyni poderwała wzrok wystraszona. - Jesteś blada... - spostrzegła z niepokojem
- To nic
- Wiesz przecież, że możesz zostać. Pójdziemy sami - powiedział mając w głębi nadzieję, że rówieśniczka zgodzi się przystać na ten pomysł, jednak już sam sobie odpowiedział, iż tak nie będzie i nie mylił się. Od razu potrząsnęła przecząco głową. Nagle Avril ją mocno przytuliła
- Oh, ty mały, uroczy tchórzu. Ja cię obronię! - okrzyknęła wesoło mając nadzieję, że to choć trochę podniesie na duchu dziewczynę, albo chociażby przepędzi atmosferę, jaką siebie owinęła. Faktycznie poczuła się odrobinę lepiej.
- Dzięki, mój obrońco - rzuciła wymuszając na sobie żartobliwy ton, próbując z całych sił przepędzić utkwiony w niej strach
- Powiedzcie, jak już skończycie, bo czas goni - rzucił ze znudzeniem. Nagle łowczyni wytknęła mu język, jednak każde z nich miało tą świadomość, że należy już ruszyć stawić się na spotkanie.
Tak jak poprzednio, trójka łowców wkroczyła do ustalonego snu, w którym już czekała na nich Selene. Ledwie znaleźli się w jednej przestrzeni, a atmosfera niepokoju zyskała drastycznie na sile. Zwłaszcza dla Alice było to bardzo odczuwalne. Wciąż towarzyszył jej strach i zdenerwowanie, jakie wiązało się z tym spotkaniem. Przeczuwała, że dojdzie do walki, której tak się obawiała. Szybko zorientowała się, iż odczuwa jeszcze większą trwogę, niż przy pierwszej audiencji. Zjeżył jej się włos na karku, gdy tylko zobaczyła kobietę, z którą mieli porozmawiać. Stała zwrócona ku nim, z nałożonym ciemnym kapturem na głowie, jaki przysłaniał w większym stopniu jej twarz. Ujrzała spod niego jedynie lekki uśmiech, jaki przyprawił ją o dreszcze. Kobieta była od nich oddalona, więc zmuszeni byli przejść kilka kroków, nim się odezwała.
Tak jak się spodziewali, Selene zjawiła się z towarzystwem, jednak nie tak licznym, jak poprzednio. Brakowało kilku osób, jak chociażby mężczyzny o czerwonym irokezie, czy też białowłosego z półmaską gazową na twarzy. Zakapturzona postać miała po swej prawej stronie Azjatkę o fioletowych oczach, natomiast z lewej stał mężczyzna w okularach znany jako Vis.
Przestrzeń była jak każda inna w wymiarze, jasna i nieskończona, a w niej drzwi i bariera ze śniącym oraz grupka łowców, jednak atmosfera zupełnie inna. Niepokój, obawy, strach czy też napięcie, wszystko przepływało przez to miejsce, jakby wypełniając je właśnie tymi stanami, a doprawiała je całkowita cisza. Nie było słychać nic, nawet kroków, które stawiano, by zbliżyć się do Selene.
- Już się obawiałam, że się nie zjawicie - powiedziała do trójki łowców, którzy wreszcie się zatrzymali, nie mając zamiaru podchodzić zbyt blisko. Czuli się jak na rozmowach pokojowych z wrogiem, lecz przecież prawda była taka, że nie snuli nawet nadziei na nadejście pokoju. Spotkanie dopiero się rozpoczęło, a oni już czuli, jak będzie wyglądać jego koniec. - Podjęliście decyzję? - zapytała zsuwając kaptur, odsłaniając swą bladą twarz i niespotykane oczy. Zmierzyła wzrokiem każdego z osobna, aż zatrzymała go na brunecie, czekając na odpowiedź
- Nim odpowiemy, chcę ci zadać kilka pytań - powiedział spokojnie. Kobieta przez moment milczała, jakby w duchu rozważała te słowa. Po chwili uniosła dumnie podbródek spoglądając z pewną wyższością na rozmówcę
- Zdawało mi się, że już udzieliłam ci wystarczająco wielu odpowiedzi
- Kilka kolejnych cię nie zbawi - odparł w taki sposób, na który Selene zwęziła na chwilę oczy. Alice zbliżyła się do rówieśnika jakby w obawie, że już teraz nadejdzie jakiś atak, ale tak się nie stało. Łowczyni jedynie przeniosła z podejrzliwością na nią wzrok, co doprowadziło dziewczynę o dreszcze. Bijące szybko serce w tamtym momencie na chwilę zamarło, a gdy tylko z pozoru się uspokoiło, na nowo zaczęło bić mocno i z zawrotnym tempem, starając się o ucieczkę ze stresującej sytuacji i od ciężkiego napięcia, które złapało ich w swe sidła.
- Zamieniam się w słuch - powiedziała wciąż obserwując dziewczynę. - Jednak pamiętaj, że nie wszystko będę mogła ci wyjawić - uprzedziła z powrotem przenosząc wzrok na nastolatka
- Co planujesz?
- Na to pytanie już poznałeś odpowiedź
- Ale nie była prawdziwa - odparł momentalnie. Enigma z pełną podejrzliwością zaczęła obserwować trójkę łowców
- Moja odpowiedź nie będzie się różnić od poprzedniej. Lepiej mi powiedz, skąd te uprzedzenia co do prawdziwości moich słów? - zapytała spokojnie, lecz nie spuszczała z rozmówcy oka
- Więc chcesz zabić Jokery - rzucił równie spokojnie. Alice spostrzegła, jak czarnowłosa kobieta wyłapuje ich spojrzenia. Uciekła swoim opuszczając je w dół. W żyłach płynął strach, zdała sobie sprawę, że zostali rozszyfrowani, nie wiedziała tylko, do jakiego stopnia. Słowa bruneta dość szybko sprawiły, iż Azjatka przystąpiła do zgłębienia ich umysłów pchnięta pewnymi podejrzeniami. Zerknęła mimowolnie, ciągnięta ciekawością, czy łowczyni faktycznie stara się przeniknąć przez ich myśli, wnet nawiązała z nią na krótką chwilę kontakt wzrokowy. Była już pewna, że tak jest. Fiolet jaśniał w hipnotyzujący sposób, ale w porę zdążyła mu się oprzeć. Czym prędzej raz jeszcze uciekła spojrzeniem z nadzieją, iż Avril uczyni to samo. Mężczyzna w okularach, odziany tym razem dość elegancko, spoglądał co rusz na inną osobę, zachowując stale milczenie. Selene przekręciła delikatnie głowę na bok jednocześnie uśmiechając się lekko.
- Zgadza się - potwierdziła słowa bruneta
- Tak samo jak my, więc moglibyśmy się do was przyłączyć... - zaczął mówił obserwując rozmówczynię i jej reakcje. Wciąż pozostawała dumna, lecz tym razem sprawiała wrażenie znacznie spokojniejszej. Zupełnie jakby odkryła coś, co rozwiało jej wszelkie wątpliwości. Czuła się, jakby podejrzała już karty przeciwnika, które będzie miał zamiar wyłożyć na stół. Mimo to milczała, czekając na obrót spraw z lekkim uśmiechem wymalowanym na jasnej twarzy. Wywołało to poczucie zakłopotania i niepewności u nastolatka, który wciąż próbował rozpracować łowczynię, aczkolwiek zawsze wydawała się w tej sprawie być krok przed nim. - Jednak mamy pewne warunki - oznajmił. Jego towarzyszki zerknęły na niego kątem oka, nic nie rozumiejąc. Przekonane, iż na pewno nie przyłączą się do Selene zaczęły rozmyślać, co brunet wygaduje. Zwłaszcza Avril, po której było widać odrobinę zdziwienia. Ona z całym przekonaniem mogła zapewnić, że nie przyłączy się za nic do grupy Jery, ale pozostała cicho, czekając na dalszy obrót spraw.
- Więc słucham - powiedziała nieco rozbawiona. - Chce grać, grajmy. - pomyślała unosząc raz jeszcze dumnie głowę i spoglądając z wyższością na chłopaka z pewnym zadowoleniem, mogąc świadczyć o tym, iż niczym jej nie zaskoczą
- Którego Jokera chcesz zabić najpierw? - zapytał podstępnie
- Czy to robi jakąś różnicę? - odpowiedziała pytaniem, lecz wypowiedziała to takim tonem, który wręcz dawał do zrozumienia, iż podejmuje się tego zgrywania niewiniątek, jakie rozpoczął brunet ukrywający fakt, że już znają prawdę.
- Nam tak. Chcemy zabić przede wszystkim Czerwonego - szybko zaczął naprostowywać sytuację
- Rozumiem - odpowiedziała nieco zaskakując tym trójkę łowców, którzy spodziewali się raczej jakiegoś sprzeciwu z jej strony. - Jednak mniemam, że i pozostała dwójka cię interesuje
- Nie - zaprzeczył ostatecznie, chociaż wahał się to zrobić. - Kończymy na Niebieskim
- A Fioletowy? - zapytała wciąż uśmiechnięta
- Jego nie mamy zamiaru zabić - oznajmił stanowczo, a ta się zaśmiała
- No proszę, proszę... interesujące - rzuciła rozbawiona. Nagle poczuła jak przepełnia ją ekscytacja. Wyłoniła rękę zza swego czarnego płaszcza i przyłożyła do podbródka pozorując głębsze zastanowienie nad warunkami postawionymi przez chłopaka. - Dlaczego postanowiłeś odpuścić Fioletowemu Jokerowi i zlikwidować jedynie tamtą dwójkę? - zapytała faktycznie tym zaciekawiona, choć domyślała się, jaka była prawda.
- Wydaje mi się, że wiesz czemu - odparł stanowczo
- Nie ładnie, właścicielu elementu ognia, nie ładnie... - zaczęła odsuwając nieznacznie swoją bladą i chudą rękę, po czym utkwiła spojrzenie w widniejących na niej dwóch półksiężycach zwróconych ku sobie. - Rozpoczynasz grę, ale szybko ją kończysz zbyt gwałtownym ruchem. - powiedziała zapatrując się w swój znak jery
- Oni wiedzą - odezwała się po chwili Enigma z pełną powagą, obdarzając gości spokojnym spojrzeniem bardzo jasnych oczu, które zaczynały powoli odzyskiwać swą barwę. Selene spojrzała kątem oka na rozmówcę, a uśmiech nie znikał z jej twarzy
- Wiem, moja droga - powiedziała ze spokojem. - Dlatego liczyłam, że nasza gra potrwa dłużej i będzie ciekawsza, jednak postanowiłeś znacznie szybciej odkryć karty - zwróciła się do chłopaka
- Nie mam ochoty na gierki - odparł beznamiętnie
- Szkoda. Czynią one świat ciekawszym. Nawet nie wiesz jak niektórzy potrafią być w nich biegli - spoważniała na powrót, wciąż mając dumnie uniesioną głowę. - Sam zresztą ją zacząłeś, dając nam złudne przekonanie, iż po spełnieniu twoich warunków przyłączycie się do nas - powiedziała, a w jej dłoni zaczęła się formować karta Jokera. Od razu Blaine przybrał bojową pozę, uginając się lekko na nogach. Razem z Avril niemal natychmiast przywołali swoje karty, już na wstępie chcąc je przemienić, wtem zamarli. Ich czas został zatrzymany, ale kobieta stała w miejscu. Zza ciemnego materiału wyłoniła się druga ręka, została uniesiona lekko z gracją na wysokość ramion jej właścicielki
- Skąd te obawy? - zapytała obracając kartę w dłoni, po czym zwróciła ją stroną, na której przedstawiony był Joker, do łowców. - Ujrzeliście już nie raz boga snów - zaczęła mówić do nich z pełną powagą. - Jeden nas przebudził, drugi daje przeciwników, a trzeci obserwuje nasze wskaźniki. Już sama karta nam mówi o ich istnieniu, lecz obrazuje ich w jednej postaci, zapewne wspominając czasy, gdy jeszcze temu wymiarowi było znane pojęcie spokoju i harmonii - opowiadała podniośle w sposób, który wręcz zachęcał, by wsłuchiwano się w jej słowa. Nagle pstryknęła palcami drugiej dłoni, a ci na nowo mogli się poruszać. - Zapominacie, że to spotkanie miało być rozmową. Nie wątpię, że tak samo jak ja, nie pragniecie, by doszło między nami do rozlewu krwi - rzuciła
- Naprawdę wierzysz, że nie dojdzie do walki? - zapytała Avril wyrywając się z milczenia, które sama sobie nałożyła i zamierzała utrzymać. Nie potrafiła dłużej pozostać cicho, wciąż z wielką nieufnością patrzyła na trzymaną w dłoni Selene kartę,
- Czas pokaże - odparła wpatrując się głęboko w przedmiot. - Póki co, nie zaczynam jej, więc i wy nie powinniście się tak wyrywać - powiedziała dość chłodno i z wyższością, jakby karcąc ich za cały incydent, jaki miał miejsce. Karty zniknęły, pozostała tylko ta, należąca do Selene. Stanęli prosto, ale nie spuszczali podejrzliwego spojrzenia z rozmówczyni. - Jednak rozumiem wasze obawy, takie same są po naszej stronie
- Masz rację, nie przyłączymy się - odezwał się wreszcie brunet. - Zdajesz sobie sprawę, że to tamta dwójka stanowi zagrożenie, a nie Fioletowy? - zapytał chcąc się upewnić, lecz wbrew jego zamiarowi zabrzmiało to jak stwierdzenie, na które mimo wszystko kobieta nie zwróciła większej uwagi.
- Wydaje mi się, że inaczej postrzegamy rzeczywistość - oznajmiła, a karta w jej dłoni zaczęła znikać. - To nic niezwykłego. Każdy widzi świat inaczej, dostrzega jego inne elementy... Świat jest umowny, wykreowany, a to jak go odbieramy i postrzegamy zależy od wielu czynników - zaczęła mówić z pewnym zamyśleniem wprowadzając trójkę łowców w małe zmieszanie i zakłopotanie
- Co masz na myśli? - zapytała nieśmiało blondynka, chcąc ją zrozumieć, jak i rozgryźć sposób jej myślenia, choć nie dawała sobie wielkich nadziei, że ten plan się uda. Mimo to, przykuła tym pytaniem uwagę Pani Czasu, która przeniosła na nią wzrok i uśmiechnęła się lekko.
- Jak dużo wiecie? - zapytała, ale spotkała się z milczeniem, co w pewnym stopniu ją rozbawiło. - No tak, nie będziecie chcieli przyznać, bym sama czegoś nie odkryła
- Wiemy, że Fioletowy Joker jest po stronie łowców, a pozostała dwójka stanowi prawdziwe zagrożenie - odpowiedziała
- Ciekawe... - stwierdziła spokojnie
- Nie wiedziałaś o tym? - zapytała pełna podejrzliwości i całkowicie tym zaskoczona, jednak szybko ten stan minął, gdy kobieta ponownie zabrała głos
- Wiedziałam, lecz co mi po tym? - zapytała dość lekceważąco
- Nie rozumiem...
- Nie żyję dla tego miejsca. Ja po prostu się w nim znalazłam, lecz istnieję tak naprawdę w naszym realnym świecie. Ten wymiar jest dla mnie jedynie ostoją... no, a może i nie jedynie - spojrzała w przestrzeń
- Ostoją? To miejsce? - wtrąciła z niedowierzaniem nastolatka, nie mogąc zrozumieć, w jaki sposób ktoś może tak uważać. Wtem kobieta spojrzała na Avril w sposób, jakiego ta się nie spodziewała - ze współczuciem.
- Znasz historię, która mogłaby udowodnić, że to miejsce może być momentami ratunkiem, prawda? - zapytała spokojnie, przechylając lekko głowę. - Ja znam ich znacznie więcej.
- Do rzeczy - wtrącił brunet, co spotkało się z chłodnym spojrzeniem czarno-czerwonych oczu, jakie po chwili zaczęły spoglądać na niego na powrót z wyższością
- Czy wiecie, co nas tutaj sprowadza? - zapytała z powagą. - Co sprawia, że się przebudzamy? - kontynuowała mówiąc podniośle. Nagle Enigma spojrzała na nią z dozą wątpliwości skrytą w wyrazie jej twarzy
- Masz zamiar im wyjawić cel? - zapytała niepewnie
- Nie mamy w tej chwili nic do stracenia. Chcą poznać prawdę, więc im ją ukażę. Co zrobią później będzie już leżeć w ich kwestii. Według mnie kości już zostały rzucone
- Jaką prawdę? - zapytał stanowczo
- Masz zamiar chronić Fioletowego? - zapytała nagle, a ten nie odpowiedział. To jednak jej wystarczyło. Uśmiechnęła się na krótko pod nosem, po czym szybko przybrała poważny wyraz twarzy postanawiając ostatecznie odkryć wszystkie karty, jakimi dysponowała. Ta rozgrywka między nią, a właścicielem elementu ognia miała się odbyć na tym spotkaniu, więc postanowiła ją doprowadzić do końca sądząc, iż następna tura może w przyszłości już nie nadejść.
- Łowcy rodzą się z cierpienia, taka jest prawda - oznajmiła głośno z całym przekonaniem. Uniosła dumnie głowę, zaczynając na powrót mówić podniośle, jakby w chwili wygłaszania ważnej przemowy. - To ono nas tutaj sprowadza. Ból, cierpienie, smutek. Z tego jesteśmy ulepieni wkraczając w Wymiar Snów. Czy to nam odpowiada, czy też nie, właśnie tak to wygląda
- Przebudzają nas emocje, niekoniecznie te złe
- Pomyśl - wtrąciła momentalnie, nie dając Blaine'owi dłużej mówić. - Jakie emocje są najsilniejsze? Nie twierdzę, że tylko te negatywne, aczkolwiek to one się w nas najmocniej zagnieżdżają. Miłość oddziałuje niemożliwie potężnie, lecz blisko niej stoi nienawiść. Albo wyobraź sobie swój gniew w momencie, gdy twoja ukochana osoba zostaje ci odebrana - zaczęła mówić wzniośle. Avril zacisnęła dłonie w pięści opuszczając wzrok, wsłuchując się w słowa kobiety. Nawet jeśli nie chciała tego robić, sposób w jaki mówiła nie pozostawiał nikomu wyboru, wręcz wołał, by zwracać uwagę na każde słowo, jakie padało z jej ust. Były przepełnione emocjami, jakby sama każde z nich osobiście odczuwała. Przez to także dwójka nastolatków zatraciła się w jej mowie
- Wyobraź sobie swój smutek po jej stracie - kontynuowała wywód. - Zastanów się, co zapamiętujesz najmocniej. Czy jest to chwila wesoła, czy taka, o której najchętniej byś zapomniał? Znasz odpowiedź, wszyscy ją znamy. Niestety wiele osób woli się oszukiwać i sami unikają prawdy, zamiast przejrzeć na oczy i pogodzić się z nią - powiedziała przeszywając wzrokiem trójkę łowców. - To, co sprawiło, że jesteśmy łowcami, to cierpienie. W waszym przypadku jest inaczej? Chętnie usłyszę w takim razie, jak to się stało, że Joker postanowił was przebudzić, bo znane mi są tylko te czarne historie - oznajmiła energicznie, lecz spotkała się z grobową ciszą. - Tak też myślałam
- Co to zmienia? - parsknął zirytowany
- Zdradzę ci coś. Wszystkich nas coś spotkało - oznajmiła. Enigma momentalnie opuściła wzrok, trochę później i Vis uciekł swoim, jakby nie potrafiąc w tamtej chwili spotkać się z kimkolwiek spojrzeniem. - Wszystkich członków Jery coś spotkało, także mnie. - oznajmiła przywołując w głowie również obraz pozostałych towarzyszy.
- Po co nam to mówisz? - zapytała Avril dość niechętnie
- Żebyście wreszcie zrozumieli, jak wygląda rzeczywistość
- Rzeczywistość? - wtrącił nastolatek. - Mówisz jedynie, skąd wzięli się łowcy
- Z cierpienia - powtórzyła. - Ale wiesz, skąd jest to cierpienie? - zapytała po chwili lekko mrużąc oczy. - Z naszego świata - dodała. - Wzięło się z wydarzeń z naszego świata. Wzięło się od ludzi, którzy na nas to cierpienie zesłali.
- Nie tyczy się to każdego
- Nie twierdzę, że każdy przypadek jest taki sam. Jednak większa część ma wspólny element. Osobę odpowiedzialną za to, że cierpieliśmy. Osobę, przez którą staliśmy się łowcami. Niekiedy osobę, która potrafiła sprawić, by cały nasz świat wywrócił się do góry nogami - mówiła głośniej. Avril zacisnęła mocno zęby i napięła się od narastającego smutku i gniewu
- Wystarczy - rzucił nagle chłopak, jakby w obronie towarzyszki. - Powtarzasz wciąż to, jaki spotkał nas los, a jednak wciąż nic z tego nie wynika
- Mylisz się - zwróciła się do niego robiąc krok w jego kierunku, lecz na jednym się skończyło. Wystąpiła przed swych towarzyszy, spoglądała prosto w oczy rozmówcy. - Inaczej postrzegamy rzeczywistość. Ja widzę nasz świat jako zepsuty, pełen ludzi, którzy chociaż zasługują na to, by rozszarpały ich upiory, to żyją szczęśliwie i sprawiają, że to ich ofiary muszą w czasie snu borykać się z przerażającymi kreaturami. Czy to nie okrutne? - zapytała z przejęciem. - Czy to nie okrutne, że chociaż już zaznajemy takiego bólu, dodatkowo jeszcze stajemy się łowcami? - rozwinęła, lecz nie zamierzała na tym skończyć. Zaczęła stopniowo się zbliżać do chłopaka. - Czy to nie okrutne, gdy widzimy, jak osoba, która sprawiła nam taki ból nawet nie została ukarana za swoje czyny, podczas gdy my narażamy wciąż swoje życie? Twierdzisz, że Fioletowy Joker jest dobry? Ja twierdzę co innego - rzuciła stanowczo i dosadnie. Stanęła przed brunetem, który ani drgnął. - Nie walczy dla nas, walczy dla siebie. Walczy o swoją dominację w tym miejscu, a my jesteśmy tylko pionkami w jego grze. Białymi pionkami na szachownicy stworzonej ze stref, a wiesz, co jest po przeciwległej stronie? Czarne pionki Czerwonego Jokera, jakimi są upiory. Bogowie tego miejsca liczą na swój "szach mat", podczas gdy my musimy borykać się ze swoimi problemami, przy jednoczesnej walce o przetrwanie w tym miejscu. Jeśli to jest według ciebie dobry bóg, to zazdroszczę ci twojej wizji rzeczywistości - rzuciła dość chłodno wymieniając się z rozmówcą spojrzeniami. - Jak już mówiłam, ten wymiar jest jednak po części dla mnie ostoją. W obawie o to, czy przetrwam znikają inne zmartwienia, które chodzą za mną za dnia. Czasem można w nim uciec od pewnych ludzi...
- To czy jesteśmy jego pionkami nie zmienia faktu, że bez tego nie moglibyśmy nic innego zrobić jak umierać atakowani przez upiory. Będąc śniącymi nie zrobilibyśmy nic
- Więc to tak postrzegasz kolej rzeczy - odwróciła się od niego i odeszła wracając do towarzyszy. - Ty widzisz problem w tym miejscu, ja natomiast widzę go w realnym wymiarze.
- W takim razie masz klapki na oczach
- Czyżby? Zwróciłeś uwagę ile osób umiera przez upiory, a ile przez ludzi ogarniętych po prostu złem? Liczba przestępstw jest nieskończenie długa, zaczynając od małych, a kończąc na niewybaczalnych krzywdach. Nie zawsze dzieją się one z winy opętań. Powinieneś zauważyć zresztą, że nie tak wiele jest rzucanych klątw na śniących.W wiadomościach słyszy się o zatrzymanych ludziach odpowiedzialny za morderstwa, uznaj ich za upiory, jeśli to ci ułatwi przejrzenie na oczy. - stanęła na powrót między towarzyszami, przyglądała się teraz zarówno brunetowi, jak i jego towarzyszkom przerzucając co jakiś czas wzrok z jednej osoby, na drugą. - Nie zrozum mnie źle, nie uznaję tego miejsce za dobre. Jest przepełnione mrokiem i czuć od niego śmierć, jednak to samo tyczy się naszego wymiaru, nie pozostawia to cienia wątpliwości. Wojny, rabunki, gwałty, przestępstwa, nękanie, przemoc, morderstwa... lista jest długa. Wiesz w czym tkwi różnica między nami? - zapytała po chwili, a ten spojrzał na nią pytająco. - Ty chcesz oczyścić ten wymiar, wykorzystując do tego różne środki - stwierdziła z całym przekonaniem i na moment zamilkła. Podniosła głowę. - A ja chcę wykorzystać ten wymiar, by oczyścić nasz - oznajmiła dumnie i stanowczo
- Oczyścić nasz wymiar za pomocą tego? - powtórzyła nastolatka ulegając wrażeniu, że przestaje rozumieć to, co stara się przekazać Selene. Strach i niepokój na moment zastąpiło zdziwienie i desperackie próby pojęcia rozumowania kobiety, które powoli zaczynała rozgryzać. Teraz jednak zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno tak było. Łowczyni spojrzała na nią pełna powagi
- Rozwiązanie tkwi w Fioletowym Jokerze - oznajmiła. - Chcesz znać mój cel, właścicielu elementu ognia? - zapytała po chwili zwracając się do bruneta. - Mam zamiar stać się sprawiedliwością. Wymierzyć ją zza kurtyny, którą będzie to miejsce - oznajmiła z przejęciem. - Z tego wymiaru oczyszczę nasz. Dokonam wyroku na każdym, kto go uniknął. - powiedziała patetycznie. - Pomogę wymierzyć tą sprawiedliwość, o którą dopominają się łowcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Yassmine