sobota, 20 czerwca 2015

Sen trzydziesty szósty - Walka Alice

Otoczenie, tak dobrze znane łowcom, nie ulegało zmianie. Alice w dalszym ciągu mijała drzwi, uważnie obserwując jak potężny potwór się za nimi czai. Niektóre pomieszczenia były wolne od zagrożenia, o czym świadczyły śnieżnobiałe klamki. Jednak po drodze spotkała też o barwie czarnej. Nie natrafiła jednak na odpowiednie dla niej. Wszystkie zdawały się być za ciemne, albo puste. W końcu zatrzymała się przy jednym z przejść, które prowadziło do snu niejakiej Louise C. Rothstein. Dość jasny odcień klamki zdecydował, że blondynka przekroczy próg właśnie tych drzwi. Otworzyła je szeroko. Rozprzestrzeniająca się biel po horyzont, po wejściu do środka snu to samo. Dziewczyna nieco się uspokoiła widząc, że otoczenie nie uległo zmianie, a więc dobrze trafiła. Posłała szybkie spojrzenie na okolicę, a następnie wbiła je w śniącą. Dość młoda, długowłosa brunetka lewitowała spokojnie za barierą oddając się swojemu umysłowi. Łowczyni podeszła bliżej wciąż starając się zlokalizować wroga. Panowała całkowita cisza i pusta. Niebieskooka zatrzymała się w miejscu i przywołała kartę Jokera, która natychmiast po tym przybrała formę tessena. Złożony przypominał jednak bardziej ostrą jak brzytwa broń niż wachlarz. Jego właścicielka zamknęła oczy. Pojawił się delikatny podmuch, który musnął jej kosmyki włosów i wprawił w lekki taniec na wietrze. Spódniczka także zaczęła być lekko podwiewana. Jednak ta nie zrobiła kroku. Upiór za to pędził już w jej stronę z zamiarem zaatakowania przeciwniczki od tyłu. Poruszał się na czterech kończynach, a każdą z nich było bardzo długie i tnące bardziej niż żyletka ostrze. Skóra bestii była sina. Z torsu wystawał mocno kręgosłup. Monstrum nie posiadało oczu, a nawet ciężko było powiedzieć, że posiada głowę. Z tułowia od razu wyłaniała się szeroko otwarta paszcza. Od razu dostrzec można było ogromne kły, z których kapała ślina. Chód potwora był szybki i przypominał ruch pająka. Niesłyszalnie zbliżył się do Alice i gdy tylko stał tuż za nią, uniósł ostrze z zamiarem zadania śmiertelnego ciosu. I uderzył. Rozległ się dźwięk, jaki otrzymać można po zderzeniu się broni. Blondynka niezwykle szybko odwróciła się nim ten zdążył wykonać cięcie i skontrowała jego ruch swoim wachlarzem. Wyczuła zagrożenie i jak się zbliża. Nie musiała się odwracać, czekała na odpowiedni moment. Wreszcie nadszedł. Zdezorientowany upiór wciąż wywierał nacisk na broń wroga. Nastolatka była po prawdzie sama nieco zaskoczona, że udało jej się wykonać te ruchy tak płynnie. Momentalne obrócenie się i odparcie ataku. Teraz przepychanka między nią i upiorem również miała skończyć się dla niej dobrze, Dziewczyna uniosła drugą rękę, która przed chwilą miała ułożoną wzdłuż ciała, a wnet powstał potężny podmuch, który podrzucił kreaturę i odrzucił na kilkanaście metrów w dal. Potwór jednak nie miał zamiaru zaprzestać ataku. Zaczął szarżować w jej stronę, by zmniejszyć odległość, a będąc już niedaleko uderzył przednimi kończynami z impetem o podłoże wybijając tylną część ciała do góry. Obrócił się w powietrzu przenosząc tylne kończyny na przód, w skutek czego wykonał obrót. Ostrza już opadały z dużą siłą na niebieskooką. Ta rozłożyła wachlarz, który ustawiła poziomo do nadchodzących broni i wysunęła go do przodu. Obie kończyny zderzyły się z tessenem, który po pchnięciu odrzucił wroga do tyłu. Bestia padła, ale nie czekając chwili zaczęła się w popłochu podnosić, wydając przy tym warkot. Blondynka wykorzystując okazję zaczęła się przyglądać z większą dokładnością przeciwnikowi i myśleć nad jakimś planem. Doskonale zdawała sobie sprawę, że lepiej by się zdała jako pomocnik w walce, niż osoba zajmująca się ofensywą. Nawet defensywa wydawała jej się lepszą dla niej opcją, ale nie było na to szans. Wiedziała, że samą obroną walki nie zwycięży, a przecież jej celem jest zabicie upiora. Zaczęła się głowić jak szybko mogłaby ten cel osiągnąć. Wróg już zdążył się podnieść i ponownie biec prosto na łowczynię. Ta machnęła wachlarzem wywołując podmuch, a wnet ten uderzył kończynami o podłoże, każdą po kolei, jakby wbijał się w podłoże. Nadchodzący wiatr jedynie lekko przesuną monstrum, ale nie zdołał go przewrócić ani odebrać równowagi. Dziewczyna z irytacją powtórzyła ruch, ale efekt był taki sam. Postanowiła więc spróbować swych sił w walce z bliska, chociaż zdawało jej się to być nie najlepszą i do tego bardziej niebezpieczną opcją. Wróg wyskoczył w jej stronę kierując wszystkie ostrza na nią. Alice nie była do końca pewna jakie są jej możliwości. W swoim własnym śnie miała większą moc, dlatego bała się teraz ryzykować. Postawiła na unik. Pośpiesznie rzuciła się w bok starając się oddalić od miejsca, w które spadał upiór. Udało jej się, ale ten szybko zdążył wrócić do atakowania. Leżąc jeszcze na podłożu miała małe szanse na kolejny unik. Pewnym ruchem uderzyła dłonią o podłoże, a nagle tuż pod bestią zaczął się wić wiatr tworząc małe tornado, które uniosło wroga, na pewną wysokość. Łowczyni w ten sposób kupiła sobie nieco czasu. Podniosła się jak najszybciej i spojrzała na kreaturę z zamiarem zaatakowania jej. Jednak monstrum od razu zakryło ostrzami swój tors chociaż dalej było unoszone przed wichurę, która zdawała się coraz szybciej słabnąć.
- Potrzebuję więcej czasu na wymyślenie czegoś... - pomyślała blondynka i zaczęła biec w dal, aby zachować jak największy dystans. Zdała sobie sprawę, że jeśli chce zabić tego potwora, to musi zadać mu cios w tors, który on tak chroni. Jej wiatr jednak nie zadawał tak poważnych obrażeń. Wróg padł na ziemię ponownie warcząc, a zaraz po tym, momentalnie się podnosząc, zaczął pędzić w stronę wroga. - Myśl, myśl... - mruknęła z lekką irytacją nie próbując już nawet tworzyć kolejnego podmuchu. Nie chciała niepotrzebnie marnować energii. W bardzo krótkim czasie przeciwnik dotarł do niej i od razu uniósł ostrze. Niebieskooka złożyła tessen i ułożyła go prostopadle do padającej na nią kończyny. Przyłożyła do niego drugą dłoń w obawie, że w przeciwnym wypadku cios może być zbyt silny do odbicia. Skutecznie odparła jednak atak, ale zaraz za nim nadszedł kolejny. Kreatura atakowała jak oszalała bez chwili przerwy, a Alice starała się dotrzymać jej kroku nieustannie odpierając ostrza. Dźwięk zderzających się ostrzy co rusz pojawiał się i znikał. W końcu bestia uderzyła z półobrotu, a chwilę po tym niespodziewanie uderzył tylną kończyną. Była ostra jak brzytwa, bez problemu przecięła kamizelkę, a także krawat i koszulę od mundurka. Stworzyła niezbyt głęboką ranę na brzuchu dziewczyny. Ta skrzywiła się z bólu i wiedząc już, że sytuacja zmienia się na jej niekorzyść wywołała kolejną małą wichurę pod ciałem przeciwnika. Uniósł się do góry, ale od razu zasłonił tors. Wiatr się wzmógł unosząc go jeszcze wyżej, a nastolatka machnęła mocno wachlarzem. Kolejny podmuch uderzył w upiora odrzucając go na dużą odległość.
- Gdybym była szybka jak Blaine, to nie zdążyłby nawet podnieść kończyny, a już zdążyłabym go zaatakować. Jednak w moim przypadku to się nie uda - pomyślała łapiąc się za brzuch. Jej dłoń została momentalnie splamiona dużą ilością krwi. - Przecież ja nawet nie lubię przemocy! - warknęła ze złością. - Jestem na to za mało brutalna - burknęła po chwili widząc powoli podnoszącego się wroga. Od razu zaczął szukać jej wzrokiem. Ta schyliła się powoli i machnęła dłonią na swoje nogi. Monstrum zaczęło biec prosto na nią, ale ona zrobiła to samo. Biegła w stronę przeciwnika w międzyczasie rozkładając wachlarz. Odległość w zawrotnym tempie się zmniejszała. Kiedy wynosiła już mniej niż metr to blondynka skoczyła na obie nogi, a następnie wybiła się do góry na ogromną wysokość. Skołowany upiór zatrzymał się. Pomimo braku oczu wiedział gdzie znajduje się wróg, aż do teraz. Tym razem całkowicie skołowany w popłochu zaczął się obracać próbując wyczuć łowczynię. Tymczasem ona, unosząc się w górze, rzuciła tessenem w przeciwnika. Broń trafiła w kręgosłup i przebiła się przez niego po czym zniknęła. Potwór wydał głośny warkot. Alice machnęła dłonią przed sobą podtrzymując unoszący ją wiatr. Wzmogła nieco go dla pewności, a później ponownie przywołała kartę, która zamieniła się w wachlarz. Znowu rzuciła nim w ciało kreatury. Broń po wbiciu się w nie zniknęła. Ruchy te jednak dziewczyna stale powtarzała i to coraz szybciej. Już nie było chwili ciszy, dźwięki zdominowały okropne warkoty bestii, które bez przerwy otrzymywała obrażenia i chociaż chciała uciec, to nie była w stanie. W momencie, gdy tylko upiór chciał się ruszyć, pojawił się pod nim po raz kolejny wicher. Uniósł go uniemożliwiając mu w większości ruch, podczas gdy z góry nieustannie nadciągały ataki. Alice zaczęła już na tyle szybko miotać wachlarzem, że miała wrażenie, jakby były ich dwa. Po wyrzuceniu jednego już szykowała drugą dłoń na wyrzucenie go po raz kolejny. Podmuch jednak zaczął coraz bardziej słabnąć. W końcu dziewczyna uniosła lekko dłoń powodując zniknięcie podmuchów unoszących ją w górze, a jednocześnie złożyła wachlarz i rzuciła nim w przeciwnika, niczym nożem. Spadając wycelowała stopami w niego, aż w końcu wbiła go głębiej w ciało stwora. Wichura całkowicie zniknęła, ten runął na ziemię, a dziewczyna zeskoczyła w bok. Upiór leżał w bezruchu z wbitym tessenem, po który podeszła niebieskooka. Chwyciła go, a ten się momentalnie rozłożył. Nie było słychać jednak już żadnego jęku. Wyciągnęła broń zadowolona, że walka dobiegła końca.
- Jednak chyba dobrze, że Blaine'a przy tej walce nie było - pomyślała z grymasem na twarzy przypominając sobie, że podczas unoszenia w powietrzu przez wichurę miała na sobie mundurek, na którego część składała się spódniczka. - Więc tyle jeszcze jestem w stanie wykorzystać swoją moc. - stwierdziła wyciągając dłoń nad ciało trupa. Chwilę po tym zawędrowała do niej niewielka, przezroczysta kulka. Chwyciła ją i zaczęła iść w stronę wyjścia. Zakrwawiony tessen, który dzierżyła w dłoni, zniknął. Niebieskooka nie chcąc już się oglądać na zmasakrowanego potwora czym prędzej opuściła pomieszczenie. Drzwi zamknęły się za nią, a ich klamka już przybrała śnieżnobiałą barwę.
Alice stanęła na korytarzu i złapała się ponownie za ranę. Wciąż sączyła się z niej krew. Uniosła po chwili wzrok szukając przelotne spojrzenie na przejścia. Na jednym z nich wisiała tabliczka z napisem: "Zoey K. Johnson". Przeszła kilka kroków, by przyjrzeć się klamce. Odetchnęła z ulgą widząc, iż jest śnieżnobiała. - Chętnie bym sprawdziła sny was wszystkich, żeby sprawdzić czy nic wam nie grozi... - pomyślała. - Ale chcę jeszcze wrócić z tym do Blaine'a, a nie wiem ile mi czasu zostało w tym Wymiarze - prowadziła monolog i spojrzała na perłę ukrytą w swojej dłoni. Zaraz po tym przywołała kartę Jokera chcąc już się przenieść przed wejście do snu szarookiego, ale pewien dźwięk jej to przerwał. Dźwięk, będący męskim głosem, który już wcześniej usłyszała.
- Niezła walka - usłyszała i błyskawicznie się odwróciła. Zdziwiona wbiła wzrok w chłopaka o złotych oczach
- Widziałeś moją walkę? - zapytała nieco oschle, a ten z uśmiechem przytaknął. Ta po chwili zastanowienia poczuła, że na jej twarzy zaczyna pojawiać się rumieniec i momentalnie złapała się za dół stroju. Widząc tą reakcję chłopak się zaśmiał
- Głównie dlatego ta walka była niezła - rzucił rozbawiony
- Czego ty ode mnie chcesz!? - warknęła wbijając w rozmówcę srogie spojrzenie
- Spokojnie, przecież nic ci nie zrobiłem
- Co nie znaczy, że to się nie zmieni - spostrzegła, a ten rzucił chytry uśmiech
- Bystra jesteś, to trzeba ci przyznać. Jednak naprawdę nie masz powodu, by się mnie bać. Równie dobrze mogłabyś się obawiać Blaine'a - rzekł spokojnie, a ta potraktowała go podejrzliwym spojrzeniem
- Nadal nie odpowiedziałeś mi na pytanie
- Nic od ciebie nie chcę. Rozmowa to chyba nic złego, prawda? - wyjaśnił z uśmiechem i zaczął iść w jej stronę, a ta stopniowo się cofała. - Oh, jestem aż tak przerażający? - zażartował
- Po prostu ci nie ufam - mruknęła niepewnie, nieco skołowana, a ten się zatrzymał
- A Blaine'owi ufasz? - zapytał z bystrym spojrzeniem
- Dlaczego miałabym mu nie ufać? - parsknęła z dozą irytacji bacznie przyglądając się nieznajomemu
- Bo nie mówi ci całej prawdy. Nie męczy cię tyle tajemnic?
- Skąd możesz niby to wszystko wiedzieć? - rzuciła chłodno
- Wiem znacznie więcej niż ty, a nawet niż on - odparł po chwili, a chytry uśmiech nie znikał z jego twarzy. - Wiem, że zabrał coś ze snu, w którym umarło tamto dziecko - dodał po chwili szokując dziewczynę
- W śnie, gdzie przebywał potwór z piasku? Co takiego zabrał?
- Niech sam ci to powie, o ile zechce - powiedział wzruszając ramionami. - Widzisz, mam bardzo dużą wiedzę i umiejętności. - mówił spokojnie przy tym przywołując kartę Jokera - Ale skoro wolisz zaufać jemu, to niech tak będzie. Jeszcze się spotkamy i zapytam cię, czy dalej chcesz być jego wiernym pionkiem. - rzekł unosząc przedmiot. - A i tak przy okazji. Grzeczna z ciebie dziewczyna. Nie powiedziałaś Blaine'owi o naszym spotkaniu? - zapytał, ale nie oczekiwał odpowiedzi. Znał prawdę. - To dobrze. - powiedział z uśmiechem po czym zniknął zostawiając Alice całkowicie zdezorientowaną. Szalejące na nowo pytania w jej głowie jeszcze przez chwilę nie pozwalały jej na wykonanie jakiegokolwiek ruchu.  Wciąż oszołomiona przeniosła się w końcu przed sen Blaine'a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Yassmine