środa, 15 lipca 2015

Sen czterdziesty czwarty - Galaktyka

Dziewczyna nie miała pojęcia ile czasu zajęła jej walka, ale miała wrażenie, że dość długo. Mimo to nie czuła, by miała zaraz się obudzić. Od jakiegoś czasu, poza oczywistymi znakami zatracanej białej przestrzeni na rzecz czarnej, była w stanie choć trochę zorientować się, kiedy będzie bliska przebudzenia. Uczucie, którego sama nie mogła jasno określić, nie pojawiało się. Uznając, że ma jeszcze chwilę, przed opuszczeniem wymiaru, stanęła na przeciw wejścia do snu Blaine'a. Po krótkiej chwili, zdecydowanym krokiem weszła do środka pomieszczenia. Biel wypełniająca korytarz, po przekroczeniu przez nastolatkę przejścia dalej oblegała całe otoczenie. W oddali natomiast siedział chłopak, tyłem do łowczyni. Odchylony nieco do tyłu. oparty na rękach, miał twarz skierowaną ku górze, ale zamknięte oczy. Blondynka bez słowa ruszyła w jego stronę. W końcu usiadła naprzeciw niego, a on dalej pozostawał w bezruchu.
- Rozmyśla nad czymś? - zapytała siebie w duchu, przyglądając się rówieśnikowi
- Jak walka? - zapytał niespodziewanie dalej nie zmieniając pozycji. W pierwszej chwili wystraszona niebieskooka, aż podskoczyła nieznacznie. Zaraz po tym ponuro spojrzała w dół
- Tak sobie... - odparła nieśmiało. Brunet momentalnie wbił w nią pytające spojrzenie. - Trafiłam do snu z bardzo silnym upiorem - wyjaśniła
- Skorzystałaś z rejterady?
- Chciałam, ale nie mogłam. Ten upiór nie chciał pozwolić mi wyjść. Jak już jakoś udało mi się dotrzeć do drzwi, to nagle zmieniły położenie i nie byłam w stanie ich znaleźć
- Zmieniły położenie? Wszedł tam inny łowca? - zapytał unosząc brew
- Tak. Razem z nią pokonałyśmy potwora, ale było dość ciężko - odpowiedziała kątem oka spoglądając nieśmiało na rozmówcę
- Jak mogłaś wejść do snu z za silnym upiorem... - parsknął karcącym tonem, czego spodziewała się blondynka
- Ale to nie moja wina. Klamka była tylko lekko szarawa - zaczęła się tłumaczyć, wnet zdziwiony nastolatek usiadł prosto. - Podobno to upiór kameleon, tak przynajmniej powiedziała mi tamta łowczyni - dodała widząc reakcję szarookiego, który od razu ze zdumieniem spojrzał w dół odlatując myślami
- Kameleon? Teraz? - mówił cicho pod nosem
- Mogłeś mnie uprzedzić - burknęła, a ten westchnął
- Miałem ci o nich powiedzieć przy najbliżej pełni księżyca - odparł zrezygnowany
- Pełnia też ma wpływ na ten wymiar? - zapytała lekko zirytowana i spojrzała w oczy chłopakowi, który tak samo uniósł wzrok
- Najbliższa pełnia będzie dokładnie za tydzień - oznajmił. - Więc wydawało mi się, że jest czas nim zacznę ci mówić kolejne rzeczy dotyczące tego miejsca - dodał pośpiesznie
- Widzisz, tak to się kończy gdy nie mówisz mi wszystkiego - mruknęła. Chcąc, nie chcąc, brunet postanowił już teraz przejść do wyjaśnień
- Upiory kameleony pojawiały się zawsze w nocach bliskich pełni. Mniej więcej jeden, dwa, maksymalnie trzy dni od niej
- A mimo to już się jakiś pojawił - powiedziała cicho, a ten zabluźnił pod nosem
- Na tydzień przed pełnią? Możliwe, że ta pełnia będzie wyjątkowo potężna - spostrzegł zdenerwowany
- Ale co takiego dzieje się w pełnię?
- Pełnia ma wpływ na wszystko, nie tylko na ten wymiar. Ludzie są bardziej agresywni, mają więcej energii... - mówił wsuwając dłoń we włosy. - Sen jest zakłócany, wiele osób cierpi wtedy na bezsenność. - wyjaśnił po czym się położył. - Co za tym idzie, ma to też wpływ na ten wymiar. Upiory atakują tylko osoby śniące. Gdy te nie śpią, nie ma ich w barierach, a więc potwory nic nie mogą im zrobić. Przez to, że tak wiele osób wtedy nie może spać, ma to wpływ na upiory. - rzekł po czym nastąpiła cisza. Dziewczyna siedziała obok niego w milczeniu coraz bardziej niecierpliwa, podczas gdy on uciekł ponownie myślami.
- A konkretniej? - dopomniała się o rozwinięcie wypowiedzi, ale jej rozmówca wyciszył się. W końcu Alice nachyliła się nad nim. - Halo - burknęła, a ten jakby nagle wybudzony zrobił duże oczy. - Jak ta pełnia wpływa na upiory? - dodała odsuwając się
- Na ogół występuje masa upiorów o różnych poziomach i każdy z nich ma zamiar zapolować na śniącego. Jednak wraz ze zmniejszeniem ilości śniących, maleje też ilość upiorów. Ich moc koncentruje się wtedy na tej niewielkiej liczbie osób w barierach. - wyjaśniał. - Zamiast tych, załóżmy, dziesięciu słabych upiorów rozmieszczonych po wielu pomieszczeniach, jest jeden silny w jednym ze snów
- Czyli, że podczas pełni...
- Będą same silne upiory - wtrącił szybko. - Mimo to będzie ich niewielka ilość, więc może się zdarzyć, że kilka łowców trafi do tego samego snu, byle zdobyć perłę
- Nie lepiej przeczekać w takim razie te kilka nocy? - zapytała niepewnie, wnet na twarzy bruneta zagościł chytry uśmiech
- Pewnie niektórzy tak właśnie robią, ale zabicie tak potężnego upiora, nawet po podzieleniu perły na wiele mniejszych, uzupełnia znacznie wskaźnik i daje korzyści
- Jakieś inne poza uzupełnieniem wskaźnika? - wtrąciła zaciekawiona
- Tak - odparł jedynie. - Jednak o nich nie teraz. - dodał w końcu
- Jak zwykle - mruknęła ponuro
- Jednak pełnia jest ulubionymi okresem dla drapieżców - oznajmił z pełną powagą. - Chcąc dopaść upiora w śnie zjawić się może na raz wiele łowców, ale ostatecznie to nie potwór może okazać się najbardziej niebezpieczny - dodał i zamilkł. Leżał w bezruchu spoglądając w górę, a dziewczyna obserwowała go w zastanowieniu. Mimo to nie odezwała się. W końcu sama też się położyła.
- Dlaczego nie powiesz mi już teraz wszystkiego? - rzuciła spokojnie
- Wierz lub nie, ale to dla twojego dobra - odparł od niechcenia. Dziewczyna zerknęła na niego kątem oka. Dalej jego spojrzenie skierowane było w rozciągającą się przestrzeń, nie mającą końca. Ruszyła za jego wzrokiem błądząc oczami po bezkresnej bieli. Oboje leżeli tak przez dłużą chwilę, nie odzywając się ani słowem. Nie próbowali przerwać panującej ciszy, ani o tym nie myśleli. Po prostu wpatrywali się w obszar przybierający jasną barwę.
- Nie przeszkadza ci ta biel? - zapytała po dłuższym czasie
- To znaczy?
- Sama nie wiem... Po prostu momentami tęsknie za tym, że mój sen przybierał wygląd świata. Jakiś krajobraz, w którym mogłam się znaleźć i po prostu być częścią tego snu - mówiła odpływając powoli myślami. - Teraz już nie ma czasu, by śnić. Nie gdy jest się łowcą - dodała, ale nie dostała odpowiedzi.- Co ja mówię na głos - pomyślała zawstydzona spoglądając niepewnie na bruneta, który leżał, wciąż nie odzywając się słowem. Po chwili podniósł jedynie rękę ku górze, a następnie powoli nią machnął. Jasna przestrzeń była powoli przepędzana, przez malujący się obraz. Niczym woda, nowy widok zalał powierzchnię dookoła. Już po krótkiej chwili leżeli oboje pod błękitnym niebem, na którego niebieskiej powierzchni wędrowało powolnie kilka jasnych, niewielkich chmur. Dziewczyna momentalnie przeniosła wzrok na nowy krajobraz zaskoczona.
- Łowcy mają władzę nad swoim snem i wiele możliwości. Mogą wiele zdziałać - odezwał się chłopak z wciąż uniesioną ku górze ręką. Spokojnym spojrzeniem przyglądał się błękitowi wypełniającemu po chwili wszystko dookoła. Machnął dłonią powoli po raz kolejny, w drugą stronę. Niebo zaczęło stopniowo ciemnieć. W krótkiej chwili zamieniło się w nocne, pełne migających niewielkich elementów. Blondynka, jak zahipnotyzowana, nie mogła odwrócić wzroku od nowo powstałych widoków, mimo iż nie były dla niej nowe. Znała doskonale obraz czystego nieba o poranku, jak i tego blisko północy. Jednak wpatrywała się z uwagą we wszystko. Lśniące, odległe gwiazdy biły lekkim blaskiem dając o sobie znać. Budowały swoje konstelacje, a jedna przecięła ciemną tafle nieba w postaci spadającej gwiazdy.
- Za tą cenę są zmuszeni do wyrzeczenia się wielu rzeczy - mówił dalej tworząc widok tak rozgwieżdżonego nieba, jakiego nie można by ujrzeć w mieście. - Niektórzy wyrzekli się nawet człowieczeństwa. - dodał spokojnym tonem, wnet pstryknął palcami. Wybuchnął na króciutką chwilę blask, a zaraz po nim ponownie obraz uległ zmianie. Droga mleczna. Ogromny układ gwiazd pojawił się w mgnieniu oka wypełniając całą przestrzeń snu Blaine'a. Niebieskooka obserwowała wszystko w zdumieniu i z zachwytem.
- Mamy duże możliwości, ale co zrobimy, zależy już od nas samych. Żeby jakoś funkcjonować należy obrać sobie jakiś cel i się go trzymać - rzekł wpatrzony w rozciągającą się przed nim Galaktykę i opuścił rękę. Alice z uwagą słuchała każdego słowa, nie mogąc oderwać wzroku od tak zmienionej przestrzeni
- Każdy łowca ma obrany jakiś cel? - zapytała po chwili dość niepewnie
- Możemy być tego nieświadomi, ale każdy ma swój cel. Nie musimy sobie od razu zdawać z tego sprawy, ale instynktownie brniemy do osiągnięcia go - wyjaśnił, a potem zamilkł przez chwilę w zastanowieniu. - Jednak... - odezwał się niespodziewanie. - Jeśli twoim jedynym celem będzie przeżycie, to staniesz się drapieżcą. - powiedział z powagą
- Dlaczego chcesz zabić Jokera? Jest w końcu Bogiem snów, tak? - zapytała w końcu
- Nie mogę ci tego powiedzieć - odpowiedział błyskawicznie, a po tym nastąpiła kolejna, dość długa chwila milczenia, w której leżeli w stworzonym obrazie galaktyki. Alice obróciła się po czasie w bok i spojrzała na nastolatka.
- Od zawsze byłeś taki tajemniczy? - rzuciła
- Co? - odparł jakby nie usłyszał pytania, ze wzrokiem wbitym w górę
- Nic o sobie nie mówisz, z większości rzeczy robisz sekret - mówiła
- Taki już jestem - odpowiedział jakby od niechcenia. Niebieskooka zamilkła i dalej wbijała wnikliwe spojrzenie w rówieśnika. Ten po czasie przechylił głowę w bok, w stronę rozmówczyni, spotykając się z nią wzrokiem. Żadne z nich nie uciekło nim, ale też się nie odezwało.
- Co? - zapytał w końcu zdezorientowany
- Nic - odpowiedziała momentalnie. - Po prostu próbuję cię rozgryźć - dodała ze słodkim uśmiechem. Brunet z naburmuszoną miną i lekkim rumieńcem momentalnie odwrócił głowę
- Daj mi spokój - rzucił, a ta zachichotała cicho pod nosem
- Co do jutra, już się zregenerowałeś?
- Tak. Już tyle obrażeń miewałem, że regeneracja u mnie przebiega dość szybko - wyjaśnił. - Jednak będzie trzeba się wziąć za trening
- Jaki trening? - mruknęła niepewnie
- Twój trening - odparł od razu. - Skoro masz mi pomagać, to musisz potrenować, żebyś mi faktycznie pomagała, a nie tylko przeszkadzała - rzekł, a dziewczyna westchnęła. Wkrótce po tym brunet, zdając sobie sprawę, iż zaraz się obudzi, odesłał nastolatkę do jej snu. Raptem chwilę po opuszczeniu pomieszczenia wszystko dookoła zaczęło pękać i odsłaniać ciemną przestrzeń. Zapadł całkowity mrok, a zaraz po nim rozległ się dźwięk budzika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Yassmine