poniedziałek, 28 września 2015

Sen pięćdziesiąty ósmy - Po drugiej stronie

Dziewczyna patrzyła na swoje odbicie, które w przerażającej odsłonie stało nieruchomo. Opuściła mimowolnie dłonie wzdłuż ciała i wypuściła z dłoni broń. Nie wiedziała, ile jeszcze będzie w stanie wysłuchać. Zdawać się mogło to proste, ale mimo prób ignorowania rozmówcy, nie mogła nie dopuścić do siebie jego słów. Nagle poczuła, jak chwycono ją za nadgarstek. Silny, pewny uścisk ciągnący ją do tyłu. Wystraszona starała się w popłochu o równowagę, aż wszystko się zatrzymało. Stała jak zamieniona w kamień. Nie mogła ruszyć nawet palcem. Stała niczym posąg, zachowała jednak pełną świadomość. Upiór zaczął iść ostrożnie z pustym wzrokiem wbitym w niebieskie oczy nastolatki, która była coraz bardziej wystraszona i zdezorientowana.
- Dlaczego z tym walczysz, z tą myślą o śmierci? Myślisz, że ktokolwiek zauważyłby twoje zniknięcie? Najbliższe ci osoby może przez krótką chwilę byłyby pogrążone w żalu. Ofiarowałyby ci minutę ciszy, a co po tej minucie? Po niej popadłabyś w całkowite zapomnienie. Wymazana przez twój świat...
- Przestań! - chciała krzyknąć, lecz nie mogła. Nie miała pojęcia jak blisko śmierci się znajdowała. Upiór natomiast zdawał sobie sprawę, że gdyby dysponował jeszcze kilkoma minutami, to mógłby wygrać. Wystarczył moment uznania jego słów za prawdziwe. Szedł do niej, nie spieszył się. Jak powolna i łagodna melodia, która w spokojnym takcie przemija, tak postać przemierzała kolejne centymetry odległości, metry, stale posuwała się na przód. Nie była przy tym cicho, nie dawała dziewczynie chwili wytchnienia. Odbicie męczyło ją psychicznie na tyle, na ile jeszcze mogło. Czuło, że niebawem nadejdzie koniec tej rozmowy. Przed tym chciało wywołać u Alice tyle niepewności, na ile tylko było w stanie.
- Nie ma sensu dłużej męczyć się w waszym świecie i doznawać cierpienia. Zaśnij na zawsze, zostań w swoim śnie, gdzie wszystko jest takie, jakie sobie wymarzysz. - mówił upiór po tym, jak już zatrzymał się tuż obok niej. Znowu wyglądał dokładnie jak jej lustrzane odbicie, bez krwi i blizn. Nagle nastąpiła kolejna zmiana. Czas ponownie ruszył dla dwójki łowców. Uwięził za to ich odbicia, które zamarły w bezruchu.
- Cokolwiek ci powie, nie słuchaj go. To moja podobizna, ale nie ja. Nic co ci powie niech nie ma dla ciebie znaczenia - usłyszała w głowie głos Blaine'a.
- Dobrze... - odparła niepewnie
- Obiecujesz? - dopytał wymuszając na blondynce pewność w głosie
- Obiecuję - odparła, a wnet zniknęli tak samo jak szczelina, którą stworzył nastolatek. Alice stała prosto, jak zaraz po pojawieniu się we własnym śnie. Mrugnęła szybko oczami i spróbowała się otrząsnąć. Zaraz przed nią stał już upiór wyglądający dokładnie tak samo jak Blaine.
- Zawsze musi wszystko utrudniać... - westchnął zrezygnowany, a dziewczyna niepewnie zrobiła krok do tyłu przywołując swoją broń. - No proszę, skrzywdzisz mnie?
- Łowcy są po to, by zabijać upiory - odparła stanowczo
- Ciężko się nie zgodzić, chociaż myślałem, że będziesz wolała porozmawiać
- Nie mamy o czym - odparła momentalnie, a ten zaczął do niej podchodzić
- Wręcz przeciwnie. Niestety Blaine potrafi namieszać. Jestem nim, nie tobą, więc nic na twój temat nie wiem. Wiem tyle co on... - mówił spokojnie. - I z tego co mi wiadomo, to nie wiesz o mnie zbyt wiele, a jesteś przecież ciekawską osobą
- Nie mam pewności, czy powiesz prawdę, czy skłamiesz, więc wolę nie pytać cię o nic - odparła oschle, a ten nagle zjawił się tuż przed nią. Nachylony ze srogą miną wbił wzrok w jej oczy.
- Dla sprostowania, ja nie kłamię - odrzekł gniewnie. - Ani jako Blaine, ani jako upiór. Mam swoje zasady, które w tej kwestii się pokrywają
- A ja mam w to wierzyć - burknęła tłumiąc strach
- Już w niejedno moje słowo uwierzyłaś. Jestem upiorem, ale jestem też Blaine'em - rzekł stanowczo. Blondynka w drżącej dłoni wciąż trzymała złożony tessen. Przez chwilę się zawahała, ale szybko odrzuciła wszelkie wątpliwości. Wbiła broń w brzuch postaci, która stała spokojnie, ciągle odpowiadając swoim spojrzeniem na jej. Blondynka pchnęła mocniej wachlarz, poczuła wilgoć na dłoni. Po chwili chłopak odsunął nieznacznie głowę i kaszlnął w bok krwią. Łowczyni nie sądziła, że to się uda. Zaskoczona cofnęła się nieznacznie kątem oka zerkając na swoją dłoń skąpaną miejscami w czerwieni. Brunet uniósł z powrotem głowę, chwycił się mocno w miejsce rany, z której tryskała krew. Smutno spojrzał na dziewczynę, która ponownie zwróciła wzrok na niego i wręcz osłupiała. Nagle odbicie zaśmiało się nieznacznie przy tym plując jeszcze trochę krwią. - W sumie przewidywałem to
- Co? - zapytała nieśmiało i niepewnie
- Że w końcu i ty mnie zdradzisz - odparł z półuśmiechem
- Nie jesteś Blaine'em, nie mieszaj go do tego! - warknęła rozdrażniona, ale uderzające podobieństwo stale ją stopowało w kolejnym ataku
- Ludzie tacy są. Mordują, zdradzają, zadają cierpienie... - odpowiedział opuszczając głowę. Dziewczyna niepewnie rzuciła w niego złożonym tessenem. Kolejna rana, zaraz po zadaniu jej broń zniknęła. Chłopak upadł, a jego noga krwawiła.
- Każdy z was - mówił dalej ciężko oddychając. - Każdy myśli tylko o sobie, każdy dba tylko o siebie, to nic nowego
- Nie prawda! - krzyknęła ze złością
- Otwórz oczy. Wiesz ile osób zginęło w tym koszmarze? Możliwe, że nawet sto, a najzabawniejsze jest to, że większość zapewne umarła przez łowców, a nie upiora. Człowiek to zabawna istota. Sam jest źródłem większości zła, jakie istnieje.
- Nie każdy człowiek jest taki sam - warknęła zdenerwowana. Ponownie rzuciła bronią. Za każdym razem, gdy uderzała upiora czuła coś jak kłucie w sercu. Jakby atakowała Blaine'a opętanego przez złego ducha, ale jednak Blaine'a. To samo ciało, które teraz coraz bardziej krwawiło.
- Może i nie każdy, ale jak myślisz, ilu złych osób potrzeba, by stracić wiarę w całą resztę? - zapytał z chytrym uśmiechem dalej trzymając się za ranny brzuch. - Wiesz co ja myślę? Jak masz komuś ufać, to tylko sobie. - powiedział, gdy Alice ze łzami w oczach podeszła do niego. Nie odezwała się słowem. Rozłożyła wachlarz i odcięła nim głowę bruneta natychmiast odwracając wzrok. Starała się uspokoić oddech, spojrzała do góry próbując powstrzymać łzy. Bała się odwrócić. Tak bardzo nie chciała się odwracać, ale to zrobiła. Wtem ujrzała postać rówieśnika. Chłopak stał ze znudzoną miną przy czym ziewnął. - Naprawdę nie wiesz? Nie da się mnie zabić - powiedział z wyższością, a ta zszokowana stała w bezruchu jeszcze jakiś czas. - Naprawdę upierdliwa ta zamiana. - burknął zirytowany
- Mam serdecznie dość tej pełni... - wymamrotała nastolatka, a jej broń zniknęła. Ostatecznie się poddała w atakowaniu. Wiedziała, że to nie przyniesie efektów. Przez chwilę panowała całkowita cisza.
- Byłoby prościej gdybyś się po prostu zabiła - rzucił lekceważąco, na co ta odpowiedziała srogim spojrzeniem
- Nie mam zamiaru
- Czyżby? Wydaje mi się, że twoje odbicie dość dobitnie cię do tego przekonywało - powiedział upiór, ale nie otrzymał odpowiedzi. - Chociaż jestem po części Blaine'em to nie wiem do końca, dlaczego mi pomagasz
- Mówisz tak, jakbym miała wybór - odparła chłodno, a też zaśmiał się cicho pod nosem
- Zawsze jest jakiś wybór - odparł momentalnie po czym usiadł. - Może po prostu boisz się zostać sama? - zapytał z chytrym uśmiechem. Ta westchnęła i również usiadła. Nie widziała żadnego wyjścia z tej sytuacji. Uwięziona w jakiejś przestrzeni z upiorem, którego nie da się zabić, ale który sam jej też nie atakuje. Myślała i myślała, ale nie wiedziała co ma zrobić.
- Tak - odparła spokojnie. Zdawała się odrzucać już wszelkie troski i zmartwienia. Była nimi zmęczona jak i ciągłym zaprzeczaniem. Odbicie się tej odpowiedzi nie spodziewało. Zrobiło wielkie oczy i siedziało dalej w ciszy. Sięgając do wspomnień łowcy, z których wiedział o jej obawie samotności, nie sądził, że nastolatka się do niego przyzna. Ona jednak była opanowana i spokojna, jakby pogodzona z tym faktem. - Boję się tego miejsca. Boję się, że sobie w nim nie poradzę i już nie raz ten wymiar dawał mi popalić. Boję się, że się przez to wszystko zmieniam i boję się zostać w tym durnym miejscu sama. - mówiła z coraz większym uniesieniem. - Nie prosiłam się o zostanie łowcą i nie wiem jaki jest mój cel. Nawet sobie nie wyobrażasz jak często mam wrażenie, że to wszystko mi się śni albo mam może jakieś urojenia. Nie raz zastanawiam się, czy to wszystko aby na pewno jest prawdą
- Dlatego ze mną trzymasz? - zapytał starając się to pojąć
- Skończ mówić o sobie tak, jakbyś był Blaine'em. To irytujące - burknęła przytulając nogi i wyglądając zza kolan na rozmówcę, który zmieszany podrapał się po głowie
- Niech ci będzie. Szczerze powiedziawszy, ta przestrzeń niedługo zniknie
- Co masz na myśli?
- Tylko to, że ta walka przestała mieć jakikolwiek sens odkąd zamieniliście się miejscami. Trzymam cię tutaj jeszcze tylko dlatego, żeby porozmawiać
- Porozmawiać? Jesteś upiorem, więc po co? - zdziwiła się
- Bo mam w sobie wspomnienia i myśli Blaine'a. Jestem nim, chociaż nie do końca. Zaspokajam ciekawość, a póki co, ciekawi mnie dlaczego jesteś tak lojalna
- Lojalna? - powtórzyła lekko speszona i siedziała w zamyśleniu. - Nie odpowiem ci na to pytanie
- Jesteś gotowa wskoczyć za nim w ogień? - zapytał, gdy nagle dookoła pojawiło się pełno płomieni. - W jego ogień... - zaczął mówić podnosząc się. Jego skóra zaczynała ciemnieć. Oczy przybierały powoli czerwoną barwę, a włosy brnęły do atramentowej czerni. Blondynka wpatrywała się z niedowierzaniem w pojawiający się przed nią obraz. W postać Blaine'a, którą znała z pierwszych odwiedzin w jego śnie
- Dlaczego mnie o to pytasz? - parsknęła podnosząc się pośpiesznie
- Bo chcę cię w czymś uświadomić, nim ten sen dobiegnie końca - odparł spokojnie i z powagą. Gdy mówił dostrzegła u niego ostre kły. Wybuchnęły kolejne płomienie, bliżej dziewczyny. - Chcę żebyś zdawała sobie z czegoś sprawę. Jesteś gotowa wskoczyć za nim w jego ogień? Pamiętaj, że jemu on nie zrobi krzywdy, ale ciebie może poważnie zranić. - mówiła postać, a rozmówczyni czuła nasilający się gorąc. Gwałtowny skok temperatury, ogień pożerał otoczenie, a demoniczny obraz rówieśnika nie zmieniał się. Odbicie zbliżało się powoli.
- Jak masz mi coś do powiedzenia to powiedz to wprost - warknęła
- Jest naprawdę dużo rzeczy, które powinnaś wiedzieć. Mógłbym ci je powiedzieć, ale nie powinienem. Mam swoje zasady - odparł upiór zaczynając chodzić wokół nastolatki. - Lepiej jednak, żebyś zdała sobie szybciej sprawę ze swojej niewiedzy
- Ponoć wszystko mi już powiedział
- Wszystko co jego zdaniem wydawało się istotne - odparł wracając do normalnej postaci bruneta. Otoczenie jednak nie ulegało zmianie. - Nie znasz wciąż tajemnicy jego ognia, historii płomieni. Powinnaś, bo może się okazać, że ten żar właśnie ciebie poparzy - rzekło odbicie zatrzymując się za rozmówczynią i pstryknęło palcami, wnet na powrót znajdowali się w pustej, jasnej przestrzeni. Alice stała oszołomiona szybko odwracając się w stronę postaci.
- Dlaczego mi to mówisz? - zapytała przejęta
- Bo szczerze, to trochę mi cię żal. Pakujesz się w dość sporą aferę kierując się głupią nadzieją
- Jeśli to co mówi Blaine jest prawdą, to zabicie Jokera uratuje miliony ludzi - oparła oschle
- Wiem, ale to nie bajka. Zwycięstwa nie będzie, jeśli nie będzie ofiar. Jeszcze nie każda z nich zdaje sobie sprawę, z jakim poświęceniem będzie się wiązać jej wędrówka. - mówił upiór przyglądając się dziewczynie, która wsłuchiwała się w każde słowo, powtarzając sobie w duchu, że nie powinna wierzyć w żadne z nich. - Im więcej człowiek planuje, tym częściej sprawy nie układają się po jego myśli... Jak mam być szczery, Alice, lepiej, żeby jeden z planów nie wypalił. Lepiej dla ciebie, żeby zaszła w nim mała zmiana - rzekł posępnie z widocznym w spojrzeniu współczuciem wymuszając chwilę milczenia, która nastolatce się dłużyła i wcale nie oznaczała ciszy. W głowie powtarzane były do znudzenia słowa upiora. Słyszała je od nowa i od nowa, jakby słuchała zaciętej płyty. - Chyba wystarczy. - dodał przeciągając się i wbił wzrok w blondynkę, która złapała się za głowę jedną dłonią. Za dużo już się nasłuchała i od jednego odbicia i drugiego. Chciała po prostu końca tego snu. Chciała się znaleźć w miejscu, gdzie mogłaby czuć się bezpieczna.
- Tłamsisz w sobie wiele uczuć, prawda? - zapytała postać stając przy rozmówczyni i unosząc dłoń. Ta lekko spłoszona chciała się cofnąć, ale upiór chwycił ją mocno za ramię. - Dam ci coś. Po obudzeniu się powinnaś poczuć trochę ulgi. - oznajmił i pstryknął ją w czoło. Poza lekkim uderzeniem dziewczyna nic nie poczuła
- Co mi zrobiłeś? - zapytała z oburzeniem wyrywając się z jego uchwytu
- Niektórym jest lepiej po tym jak się wypłaczą albo wykrzyczą - odparł. - I jeszcze jedno... - rzekł nagle poważniejąc. - Wiesz co się liczy dla Blaine'a?
- Zabicie Jokera? - odparła nieśmiało
- I nic poza tym. Oswój się z tą myślą. Nie jestem w stanie odkryć twoich zamiarów i myśli, więc po prostu ci to powiem. Blaine za wszelką cenę chce zabić Jokera i to jest jego priorytet. Póki to się nie zmieni, będzie gotowy dotrzeć do celu po trupach, lepiej o tym pamiętaj - powiedział spokojnie następnie rozpływając się w otoczeniu. Odbicie zaczęło zanikać, aż w końcu nie pozostał po nim ślad inny, niż mała perła leżąca tuż u stóp nastolatki. Od razu schyliła się po nią i przywołała kartę Jokera. Nad niewielkim przedmiotem trzymała swą zdobycz, którą po chwili upuściła. Kulka wpadła w kartę jakby została wrzucona do głębokiej dziury. Wskaźnik jednak niemal natychmiast się uzupełnił. Nie wierzyła swoim oczom ile energii przeznaczyła na ten koszmar. Wcześniej miała jej bardzo dużo, ale drastycznie spadła. Na jej szczęście perła od upiora pełni uzupełniła straty. Nagle otoczenie zaczęło pękać. Widok taki, jakby właśnie się budziła. Po bieli mknęły pęknięcia, a z nich wydobywał się mrok. Jasne płyty zaczynały odpadać. Dziewczyna stała zdezorientowana pytając siebie w duchu: "Tak to powinno wyglądać?". Bez żadnego dźwięku fragmenty przestrzeni odrywały się od czerni i pękały na miliony maleńkich fragmentów. Alice uznała, że wygląda to tak, jakby po oderwaniu się zamieniały się w jakiś pył. Ten pył unosił się chwilę, by zniknąć w czerni. Wkrótce wszystko ogarnął mrok.
Chłopak stał ze znudzoną miną wpatrując się w upiora do złudzenia przypominającego łowczynię.
- No proszę, zjawił się Pan Zagadka - rzuciła postać krzyżując ręce.
- Oszczędź mi czasu i po prostu zniknij - odparł lekceważąco przy tym chowając dłonie w kieszenie spodni. Upiór skrzywił się zirytowany, ale nie odezwał się słowem. Panująca cicha ciągnęła się przez pewien czas, jakby nie miała mieć końca. Brunet nie zamierzał rozmawiać z tworem Wymiaru Snów, podczas gdy ten zachodził w głowę, co takiego o nim wie i co mógłby powiedzieć. Wspomnienia i myśli takie jak u Alice utrudniały mu nieco to zadanie, już na samym początku zdawał sobie sprawę ze swojego kiepskiego położenia.
- Będziemy tak stać? - odezwało się odbicie
- Czekam tylko, aż mnie wypuścisz stąd
- Aż tak ci się spieszy? - rzuciła postać, ale nie otrzymała odpowiedzi i to przez dość długi czas, aż w końcu nie łudziła się, że ją otrzyma. - Niewiele o tobie wiem, jak to jest? - burknął upiór z dozą irytacji
- Powiedziałem już Alice wszystko co powinna wiedzieć
- Tak, o wymiarze. Dlaczego nic nie mówisz o sobie?
- Bo to nie ma nic wspólnego z tym co ma miejsce w tym wymiarze - odparł momentalnie. Postać przyłożyła dłoń do podbródka w zamyśleniu, stale obserwując rozmówcę. Jej twarz przybrała podstępny wyraz
- Rozumiem - odparła. Chłopak przymrużył oczy i z nieufnością zaczął bacznie obserwować każdy gest odbicia. - Mimo to i tak chyba mogę coś się od ciebie na twój temat dowiedzieć
- To zbędne
- Więc może ty chcesz się czegoś dowiedzieć? - zapytało z cwanym uśmiechem, który zniknął wraz z usłyszeniem odpowiedzi bruneta
- Tak - odparł, a nieco zaskoczona postać czekała z niecierpliwością na pytanie. - Znasz wszystkie wspomnienia Alice, prawda? - zapytał z powagą. Upiór nie miał pojęcia o co może mu chodzić, więc jedynie przytaknął głową
- Jestem Alice, to oczywiste, że znam swoją przeszłość. Znam też swoje myśli, odczucia... - zaczął wymieniać
- Daruj to sobie. Chcę tylko wiedzieć jak dokładnie widzisz wspomnienia Alice - wtrącił bez chwili zawahania. Odbicie burknęło coś pod nosem nieco rozdrażnione po czym zaczęło się zastanawiać.
- Pytanie za pytanie - odezwało się nagle, ale widząc pytające spojrzenie rozmówcy, odbicie spieszyło od razu z wyjaśnieniem. - Zadam ci pytanie, a ty mi na nie odpowiesz. Wtedy ja będę mogła odpowiedzieć na twoje. - dodała postać radośnie
- Że co? - mruknąć z niezadowoleniem. Czuł na sobie presję czasu. Jakby zegar nieustannie za nim stał głośną hałasując poruszającymi się wskazówkami. Tik - tak miało wrażenie rozbrzmiewać w jego głowie, a po każdym kolejnym powtarzającym się tykaniu pojawiała się myśl, że powinien się szybko stąd wydostać. Myśl o kolejnej gierce, na którą nie miał ochoty tylko doprowadzała go do większego zdenerwowania. Co jednak mógł zrobić innego niż przystań na te warunki?
- Niech będzie, ale masz mówić prawdę - warknął
- Nie kłamię, nie martw się o to - odparł z oburzeniem upiór zastanawiając się nad pytaniem, które już po chwili padło z jego ust. - Kim dla ciebie jestem? - zaczął mówić, ale odpowiedź padła od razu
- Upiorem - rzekł oschle, a rozmówca ze znudzeniem spojrzał na niego
- W takim razie kim dla ciebie jest Alice? Bronią, pionkiem czy może czymś w rodzaju osoby na wysyłki w późniejszym czasie? - zapytała postać bacznie obserwując chłopaka, jednak zamiast odpowiedzi otrzymała kolejne pytanie
- Czemu chcesz to wiedzieć?
- Bo jestem Alice, przynajmniej po części. Przyjęłam jej myśli i odczucia. Skoro jej nic nie chcesz powiedzieć, to może mi będziesz w stanie - wyjaśniła postać po czym powtórzyła swoje pytanie. Ze skupieniem i wyczekiwaniem czekała na odpowiedź, która niebawem padła.
- Umowa była dość jasna, ona dla mnie walczy, a ja pomagam jej przeżyć w tym wymiarze, powinieneś to wiedzieć. Nazwać sobie możesz to jak chcesz - odrzekł chłodno. - Moja kolej... - zaczął mówić, ale wnet mu przerwano
- Jeszcze jest moja. Przecież zapytałeś mnie, dlaczego chcę znać odpowiedzi na te pytania - oznajmiło tryumfalnie odbicie łowczyni, gdy ten zdenerwowany burknął cicho pod nosem. - Dlaczego nic jej o sobie nie mówisz i nie masz zamiaru? - zapytało z zaciekawieniem
- Bo to nie ma nic wspólnego z tym wymiarem. Nie musi nic o mnie wiedzieć - odparł pośpiesznie. - Czy Alice faktycznie widziała Jokera w niebieskim stroju? - zapytał w końcu. Rozmówca stał w zamyśleniu jakiś czas. Wzrokiem przemierzał otoczenie, unikając lodowatego spojrzenia nastolatka.
- Tak, Alice naprawdę widziała Jokera - odparł
- Pytałem też, czy ubranego na niebiesko - warknął chłodno
- Uznam to za drugie pytanie. Inaczej za szybko skończy się zabawa - rzekł rozmówca. - Więc, sprawy dotyczące Wymiaru Snów odgradzasz od świata realnego?
- Tak - odpowiedział krótko
- Uzasadnij - burknęło odbicie dość zawiedzione
- Wsadź se uzasadnienie... - mówił gniewnie
- W takim razie nie odpowiem już na żadne twoje pytanie - usłyszał w odzewie. Postać z oburzeniem obróciło głowę w bok ukazując dosadnie swój sprzeciw. Brunet myślał, że zaraz zwariuje widząc naburmuszonego upiora wyglądającego jak jego znajoma.
- Czego ty jeszcze chcesz? - rzucił starając się zachować spokój
- Odpowiedzi. Jestem lojalna i chyba to już udowodniłam, więc dlaczego tak trudno ci powiedzieć cokolwiek o sobie?
- To nie powinno ją interesować. Cel jest jasny, zabić Jokera. To nie ma związku z niczym poza tym wymiarem. Niech nie zaprząta sobie głowy moim życiem. Ona ma swoje, a ja swoje i niech tak pozostanie. Mamy jedynie wspólne zadanie i jedyne co nas wiąże to obietnica - mówił stanowczo starając się stale trzymać złość na wodzy. Sam nie był w stanie wyjaśnić narastającej irytacji, ale coraz bardziej się objawiała. Odbicie dziewczyny stało jak wryte, a z jednego oka spłynęła pojedyncza łza. Brunet uniósł jedną brew przyglądając się rozmówcy. - A tobie co znowu? - parsknął, gdy postać uroniła kolejną łzę. Nim ta jednak zdążyła spłynął po poliku, została błyskawicznie wytarta. Postać przetarła oczy i potrząsnęła głową
- Nic. Rozumiem. Gdyby nie bycie łowcą, to zapewne nie zamienilibyśmy ze sobą nawet słowa - spostrzegł upiór z malującym się na twarzy żałosnym uśmiechem. - Nie łączyć tych dwóch różnych światów. Nie martw się, wszystko jej przekażę
- Przekażesz? - zdziwił się i z małą dezorientacją czekał spokojnie na wyjaśnienia
- Przecież jestem nią. Jestem jej częścią. Gdy lustro zostanie zbite, uwolni się zawarte w nim odbicie. To, czego się dowiedziałam, wróci do mojej drugiej połówki. Nawet jeśli jej się to nie spodoba - oznajmił prostując się i lekko uderzając się w policzki dłońmi
- Dobra, starczy tego. Powiedz wreszcie, czy Joker, którego widziała, na pewno miał niebieski strój? - zapytał rozdrażniony już nie tłumiąc złości. Pośpieszał rozmówcę z odpowiedzią, aż ten w końcu przytaknął. Na twarzy chłopaka zawitał grymas. - A więc jednak. - pomyślał po czym zwrócił się ponownie do odbicia. - Długo to jeszcze będzie trwać? Ta cała zabawa w pytania i przetrzymywanie mnie tu... - burknął
- Nie... Wydaje mi się, że nie chcę już słyszeć więcej - rzuciło w odpowiedzi. - Od momentu zamiany walka była przesądzona, miałeś szczęście. - dodało powoli się rozpływając. Na miejscu upiora pojawiła się perła. Blaine westchnął i podszedł po nią. Patrzył przez chwilę na niewielką kulkę w zamyśleniu. Zadowolony, że przynajmniej na jedno pytanie ma odpowiedź zdał sobie sprawę, ile nowych mu ta informacja przysporzyła. Mętlik w głowie nie trwał długo, brunet bardzo szybko uporał się z burzą myśli. "Kolejny fragment układanki?": pomyślał wyczekując, aż wreszcie znajdzie się z powrotem na korytarzu pełnym luster.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Yassmine