poniedziałek, 26 stycznia 2015

Sen dziesiąty - Ochrona

Zapadła noc. Gdyby nie świecące na zewnątrz latarnie, całą okolice ogarnąłby mrok. Księżyc wraz z gwiazdami pozostał w ukryciu, szczelnie zasłonięty przed chmury rozciągające się po całym obszarze nieba. Alice po odrobieniu lekcji i innych czynności wreszcie mogła pójść spać, a może raczej, ruszyć na łowy. Była sama w sporym domu i nie spodziewała się, by rodzice mieli wkrótce wrócić. Jak zwykle w sprawach biznesowych musieli zostać w biurze. Blondynka ułożyła się w końcu do snu. Skuliła się pod ciepłą pierzyną delektując się jej delikatnością i miękkim łóżkiem. Zasnęła w oka mgnieniu. Uczennica zniknęła na rzecz łowczyni z wymiarów snu.
Znane jej doskonale pomieszczenie, wypełnione pustą przestrzenią, nie uległo zmianie. Dość żwawo podeszła do drzwi, otworzyła je i wyszła na korytarz. Pierwsze co zrobiła, to rzuciła przelotne spojrzenie na okolicę, ale dookoła nie było żywej duszy. Niebieskooka postanowiła sama udać się do Blaine'a. Przywołała kartę Jokera, w tym samym czasie słysząc pewne dźwięki. Ktoś westchnął i zamknął za sobą drzwi za plecami nastolatki. Ta błyskawicznie się odwróciła. Ponownie go spotkała. Młody blondyn o zielonych oczach, które jeszcze nie dostrzegły Alice. Chłopiec odwrócił wzrok, wbity jeszcze przed chwilą w swoją kartę. Uniósł go do góry i rzucił w dal korytarza, tym samym zauważając obecność dziewczyny. Stała z przedmiotem łowcy w dłoni zaskoczona. Jednak młodzieniec, przez swój strach, nie dostrzegł jej zdziwienia. W panice od razu wbiegł z powrotem do pomieszczenia. 
- Zaczekaj! - krzyknęła za nim nastolatka, ale to nie poskutkowało. Mimo wszystko upór, jakim się odznaczała, kazał jej ruszyć za nieznajomym. Upór wspierany przez ciekawość i nadzieję, że zielonooki odpowie jej na kilka pytań. Podbiegła do ciemnych drzwi o śnieżnobiałej klamce, którą po chwili pociągnęła w dół, otwierając przejście. Rzuciła jeszcze tylko przelotne spojrzenie na tabliczkę z napisem "Ellen C. Miller". Chwilę później bez zastanowienia weszła do środka. Do czystego snu. W barierze znajdowała się kobieta w średnim wieku, a tuż obok stał chłopiec wbijający w nią wzrok. Alice powoli zaczęła zmniejszać odległość, jaka dzieliła ją od niego, pozostając przy tym wciąż niedostrzeżona. 
- Ochronię cię - rzekł z pełną powagą zielonooki. Dziewczyna spojrzała jeszcze raz na właścicielkę snu. Teraz mogła jej się bliżej przyjrzeć. Krótkie loki o jasnym odcieniu brązu wijące się jak sprężyny. Twarz lekko pomarszczona, a suknia biała niczym śnieg. Dopiero w tamtej chwili niebieskooka przypomniała sobie, gdzie widziała tą kobietę. To ją chłopiec chwycił za rękę i zabrał z dala od sklepu. 
- Więc to twoja mama? - zapytała niespodziewanie. Blondyn aż podskoczył, ale wbrew temu, czego oczekiwała niebieskooka, nie stał ogarnięty trwogą, a raczej z determinacją, widoczną w jego spojrzeniu. 
- Radze ci stąd odejść i już nie wracać - powiedział groźnie, ale jego głos wciąż był jeszcze nieco piskliwy. Uniósł kartę Jokera na wysokość ramion. 
- Hejże, spokojnie! Nie jestem tu, żeby walczyć 
- Powiedziałem odejdź! - krzyknął rozgniewany, a karta zaczęła się świecić i powoli formować. - Jeśli będę musiał, to cię zabiję - dodał 
- Uspokój się, przyszłam tylko porozmawiać. Naprawdę nie mam zamiaru walczyć - powiedziała nieco wystraszona. Nie spodziewała się czegoś takiego ze strony łowcy, w którym widziała wciąż dziecko. - Spójrz, nie mam karty ani broni. Ok? 
- Więc po co tu przyszłaś? - zapytał, po czym przedmiot, który jeszcze nie zdążył się przemienić, zniknął. 
- Zadać ci kilka pytań 
- Żartujesz sobie? - zdziwił się i odsunął 
- Jestem Alice, a ty? - zapytała przyjaźnie z uśmiechem na twarzy 
- Lucas... - odparł niepewnie goniąc spojrzeniem po całym pomieszczeniu. Dziewczyna bardzo ostrożnie zaczęła zbliżać się do rozmówcy, jakby w obawie, że go spłoszy. 
- Od dawna jesteś łowcą? 
- Jakiś rok - odparł wprawiając niebieskooką w zadumę 
- Rok!? - zapytała zszokowana. - Ja od kilku dni - dodała nieco zawstydzona. Blondyn wbił wzrok w nastolatkę zdziwiony, a chwilę później zaczął się śmiać 
- Naprawdę? Cóż, to by wiele wyjaśniało. O co chciałaś mnie zapytać? 
- Wiele jest tego... Przede wszystkim, dlaczego gdy zobaczyłeś mnie po raz pierwszy byłeś taki przestraszony? 
- Bo jesteś łowcą, to chyba oczywiste 
- Łowca powinien się bać łowcy? - dopytywała z nieustannie rosnącą ciekawością 
- Tylko niektórych, ale nie wiadomo, których należy unikać, a których nie, więc najlepiej unikać ich wszystkich. Tak ja to widzę i taka jest prawda - odparł po czym ponownie wbił wzrok w kobietę schowaną za barierą 
- To twoja mama? 
- Tak - odparł z troską w głosie 
- Często ją odwiedzasz będąc w Wymiarze Snów? 
- Spędzam tu prawie cały czas - odpowiedział błyskawicznie 
- Dlaczego? - zdziwiła się blondynka i tak jak jej rozmówca, spojrzała na śniącą 
- By ją chronić. Nie ważne jaki upiór tu wejdzie, stanę z nim do walki! - rzekł dumnie. - To właśnie powód, dla którego walczę 
- Twój cel... - powiedziała cicho pod nosem, przypominając sobie rozmowę z szarookim. - W takim razie jak uzupełniasz wskaźnik? Wątpię, żeby wystarcza ilość potworów tu przychodziła 
- Dość sporo się zjawiało. Jeśli naprawdę mam już niski wskaźnik to idę polować, ale staram się jak najszybciej wrócić. Raz już rzucono klątwę na moją mamę, ale upiór gdzieś uciekł. Od razu ruszyłem za nim. Doprowadził mnie do czyjegoś snu, w którym go wykończyłem. Na szczęście nie był zbyt silny. Wychodząc stamtąd po raz pierwszy spotkałem ciebie. Od razu uniosłem kartę i przeniosłem się do snu mamy. 
- A więc to tak - pomyślała. Nie mogła nadziwić się Lucasowi jego wytrwałości. - Nie sądzisz, że to ryzykowne? Co się stanie jeśli przyjdzie tu naprawdę potężna kreatura? 
- Nie dbam o to. Zrobię wszystko, by obronić mamę, nawet jeśli miałbym małe szanse. Inaczej bym się zadręczył, że nie spróbowałem. Może nie jestem zbyt silny, ale nie zamierzam porzucić swojego celu. 
- Wybacz, że pytam, ale... Dlaczego tak bardzo starasz się ją chronić? - zapytała niepewnie. Mogła sobie wyobrazić powody, ale mimo wszystko widziała w tym nieracjonalne igranie ze śmiercią. Usprawiedliwiała to dziecięcą głupotą blondyna, ale mimo to była ciekawa odpowiedzi. Właśnie, ciekawa. Musiała poznać odpowiedź. Dziecko spojrzało na nią z grymasem nie odzywając się. Nastała chwila ciszy. Łowca myślał, czy zwierzyć się dziewczynie, ale w gruncie rzeczy nie widział w tym nic złego. Nie można było powiedzieć, że zaczął jej ufać, ale wyjawienie jej swoich motywów nie zaszkodziłoby mu. Wziął głęboki wdech.
- Serio chcesz wiedzieć?
- Tak - odparła błyskawicznie. - Chcę wiedzieć dlaczego poświęcasz wszystko dla chronienia jej
- Czy to nie oczywiste? Nie chroniłabyś kogoś, kto jest dla ciebie ważny? - odparł nieco oburzony
- Wiem, wiem, ale... Przecież nie oznacza to ciągłego spędzania czasu w śnie tej osoby. Przecież jak tak dalej pójdzie to twój wskaźnik naprawdę spadnie do zera
- Postanowiłem zrobić wszystko, by ją chronić
- Ale to już przesadna ochrona - odparła przejęta. Nie znała tego chłopca, ale mimo to martwiła się. Wiedziała, że zwykłe chęci i narażanie się nie wyjdą zielonookiemu na dobre. On również na pewno zdawał sobie z tego sprawę, a mimo to podjął się chronienia kobiety w taki sposób, całkowicie się temu oddając
- Nie rozumiesz tego i tyle
- Więc wyjaśnij - błyskawicznie wtrąciła. Nastała chwila ciszy, aż w końcu Lucas dał za wygraną. 
- To się wydarzyło jakieś pół roku temu... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Yassmine