sobota, 27 lutego 2016

Sen osiemdziesiąty - Niespodzianki

Minęły cztery dni, a każdy z nich raczył ludzi chłodną pogodą i gwałtownymi opadami. Niemal nieustannie widok nieba był niedostępny przez szare chmury. Tak samo i w nocy nie pozwalały, by ktokolwiek dostrzegł chociażby ciemny, granatowy fragment przestrzeni, na której migotały gwiazdy w towarzystwie księżyca. Mimo to dla łowców było jasne, że zbliża się pełnia, niezależnie, czy widzieli, jak z nocy na noc ukazuje się coraz więcej tarczy ziemskiego satelity, czy też nie. Pozostało do tego momentu już niewiele czasu, ale łowy przebiegały spokojnie, a wielu uznawało to tylko za ciszę przed burzą.
Chłopak rzucił krótkie spojrzenie na kolejne klamki. Przez nadchodzącą pełnię coraz ciężej było znaleźć sen z upiorem o odpowiedniej sile. W jasnej strefie dominowały teraz równie jasne klamki, przeplatając się co jakiś czas z ciemniejszymi bądź złotymi. 
- Mówiłam, że nie jestem pewna ile to zajmie czasu - odpowiedziała na pytanie bruneta, idąc z nim krok w krok 
- Minął tydzień - odparł bez wyrazu 
- Dostanie się do prywatnych akt to nie jest coś banalnego, Blaine - rzuciła niemalże protekcjonalnie, a ten jedynie westchnął. - Dobrze wiesz, że mi też na tym zależy. Myślisz, że ja się nie niecierpliwię? - dodała już spokojniej 
- Wiem - usłyszała w odzewie. Spojrzała na rozmówcę idącego z zamyślonym spojrzeniem przed siebie. Nie była pewna, czy jeszcze sprawdza odcienie klamek, czy już odbiegł gdzieś myślami i jedynie machinalnie podąża naprzód. - Po prostu jeśli on będzie coś wiedzieć... - zaczął mówić niepewnie. Blondynka opuściła wzrok. Zdawała sobie sprawę, z trafności tych słów i że tak naprawdę każda drobna rzecz może wiele zmienić. Sama już zdążyła się o tym doskonale przekonać. 
- Musimy cierpliwie czekać - westchnęła nie wiedząc, co innego mogłaby powiedzieć. - Ten mężczyzna bronił napastnika mówiąc, że został opętany przez upiora - przypomniała sobie część, o którą już wcześniej chciała zapytać, ale wypadało jej to z głowy. - Takie coś jest możliwe?
- Opętanie? - powtórzył ściągnięty pytaniem rówieśniczki z powrotem na ziemię. Spojrzał na nią z małym zastanowieniem. - Pewnie chodziło o klątwę
- Fioletowe ubranie - rzuciła pod nosem. - Nie mówiłeś mi, na czym polegają klątwy
- Bo ciężko to jasno wytłumaczyć, są dość zróżnicowane - oznajmił szukając odpowiednich słów
- Spróbuj - zachęciła rozmówcę po tym, jak nastąpiła dłuższa chwila ciszy. Z małym zniecierpliwieniem wbijała w niego wzrok, niemalże błagając nim o udzielenie odpowiedzi na pytanie. Brunet, gdy tylko zwrócił się w stronę Alice, miał wrażenie, że został złapany w to dociekliwe spojrzenie. Milczał jeszcze przez chwilę, nie do końca pewny, czy dobrym pomysłem jest udzielić blondynce informacji na ten temat. Chociaż mogła nie zdawać sobie z tego sprawy, starał się raczej nie dobijać jej dodatkowymi wiadomościami dotyczącymi wymiaru, które mogłyby być dość przytłaczające. Mimo wszystko nie mógł zaprzeczyć, iż teraz na niewiele już się to zda, biorąc pod uwagę to, ile łowczyni zdążyła przejść. Westchnął zrezygnowany dając za wygraną błagalnemu spojrzeniu niebieskich oczu
- Mam się opierać na przykładzie tej próby morderstwa? - zapytał nie wiedząc jak zacząć, a w odpowiedzi nastolatka skinęła głową. - Jeśli ten mężczyzna wie o klątwach, jakie upiory narzucają na śniących w Wymiarze Snów, to mógł uznać, że napastnik był właśnie ofiarą jednego z nich. - powiedział spoglądając na powrót przed siebie, przyglądając się mijanym klamkom. - Upiór narzucił na niego klątwę, zmuszając go do popełnienia zbrodni. Można to nazwać opętaniem
- Upiór może kazać komuś zabić inną osobę!? - rzuciła z wielkim szokiem, a jej głos rozniósł się po otoczeniu. Tak donośny, jakby w tym momencie nie istniał żaden inny dźwięk. Wprawdzie ciężko było o niego w tej przestrzeni. Nie było słychać ani kroków, ani zamykanych czy też otwieranych drzwi. Rozlegały się jedynie głosy łowców
- To tylko teoria, ale wydaje mi się, że opętanie udaje się tylko u osób o słabej odporności psychicznej - rzekł dość niepewnie. - U których istniałoby jakieś prawdopodobieństwo dopuszczenia się czegoś takiego, ale to tylko moje domysły. Częściej zdarzają się klątwy, przez które ich ofiary popełniają samobójstwo, głównie w czasie lunatykowania - mówił dalej z coraz mniejszym przekonaniem. Niechętnie zerknął kątem oka na rozmówczynię obawiając się, że dostrzeże na jej twarzy malujący się strach. Nie pomylił się wiele, szła zszokowana ze spuszczonym wzrokiem, nie wierząc w to co słyszy
- Podobno napastnik był z nim dość blisko... - przypomniała sobie wypowiadając tę myśl na głos. - Jak więc mógł być zdolny do zaatakowania go? - zapytała siebie w duchu
- Upiory chcą zadać ludziom tyle cierpienia, ile tylko są w stanie - rzekł z powagą, ale dość posępnie. To nie była żadna tajemnica, a nawet dość oczywisty fakt. W końcu mowa była o upiorach, logicznym wydawało się, że nie przynoszą one nic dobrego. Demony i potwory, istoty przekraczające ciemną strefę, wyłaniające się z mroku, aby skazić nim jasność. Mimo to dziewczyna nie zastanawiała się nad nimi więcej, niż była taka potrzeba. Po prostu nie chciała. Nie chciała myśleć co ma to wszystko na celu, bo bała się odpowiedzi. Nagle złapała chłopaka za ramię, zatrzymując go. Ze spokojem zwrócił się w jej stronę
- Czy upiory nakładające klątwy często występują? - zapytała nieśmiało
- Nie bardzo - odparł momentalnie, bez chwili namysłu. - Jednak z nimi jest inny problem. Są niezwykle potężne, więc niewiele łowców jest w stanie je pokonać. Dlatego jeden taki upiór potrafi dopaść wiele osób, nim zostanie w końcu zabity - wyjaśnił pokrótce. Rozmówczyni opuściła wzrok, kuląc przy tym ramiona. Westchnęła ciężko, po czym wzięła wdech jakby próbując odzyskać spokojny rytm oddychania.
- Nienawidzę tego miejsca - stwierdziła, nie dając się ponieść większym emocjom. Wiedziała, że nie pora na to, a co więcej, była przekonana, iż musi ze spokojem przyjąć każde informacje o Wymiarze Snów. Czy dobre, czy te złe, a tych drugich było znacznie więcej, nie miała innego wyjścia, jak po prostu przyjąć je do wiadomości. Momentami zastanawiała się, czy to miejsce jest jeszcze w stanie dostarczyć jej gorszych, niż te, które już do tej pory zyskała. Jedynie pocieszała się myślą, że być może uda się zakończyć to wszystko. Spojrzała z powrotem na rozmówcę, który zaraz po uniesieniu jej wzroku uśmiechnął się nieznacznie z przychylnym wyrazem twarzy
- Ja też - powiedział. Nastolatka odpowiedziała równie niewielkim uśmiechem, nieco go wymuszając. - Idziemy? - zapytał po chwili i wskazał głową dalszą część korytarza
- Tak - odparła bez emocji od razu ruszając. Przez pewien czas szli w milczeniu. Panująca bezmierna cisza w pierwszym momencie była przyjmowana ze spokojem, ale z czasem stawała się nie do zniesienia. - Co jest gorsze: upiór niosący śmierć czy klątwę? - wypowiedziała na głos pytanie, które sama sobie zdążyła zadać kilka razy w głowie
- Dla łowców czy śniących? - zapytał dostrzegając pewną podchwytliwość
- Dla łowców - sprecyzowała z markotną miną, nie chcąc dłużej myśleć o każdym śniącym jak o potencjalnej ofierze grasujących kreatur
- Oba rodzaje upiorów są niezwykle silne. Nie zmieniają tylko niektórych elementów otoczenia, ani pobliskiego terenu. Tworzą całą przestrzeń, jakbyś znalazła się w innym świecie. Na dodatek potrafią się w nią doskonale wmieszać. Istnieją jednak też podejrzenia, że nie tyle ją tworzą, co uwalniają jakieś wyobrażenie śniącego poza barierę, pozwalając snu przybrać jego obraz. Przez to nie mają nad nim ścisłej kontroli
- Co masz na myśli?
- Sen już nie jest pusty, tworzy się każdy jego element, ale pozostawiany jest samemu sobie. To tak jakby zostało wykreowane miasto pełne ludzi. Każda osoba będzie funkcjonować niczym żywa, jak ze sztuczną inteligencją. Nie są to realne postacie, ale będą się takimi wydawać, a upiór nie będzie zdolny je kontrolować. Tak samo będzie z budynkami i całą resztą. Nie sprawi nagle, że to zniknie, albo się zmieni. Po stworzeniu przestrzeni nie będzie więcej w nią ingerować w ten sposób. To może sprawiać wrażenie, że są poniekąd słabsze pod tym względem, jednak to nie do końca prawda. Łowca po zjawieniu się w takim śnie nie znajdzie najprawdopodobniej od razu upiora, bo ten albo będzie się ukrywać, albo oddawać się snu jakby był jego częścią na przykład przybierając postać jednego z obywateli i znikając gdzieś w tłumie. Zupełnie jakby czekał na odpowiedni moment do zaatakowania przybyłych łowców
- Więc co w takim wypadku zrobić?
- Nie dać się zauważyć, póki samemu się nie określi, gdzie znajduje się wróg. Udawać, że należysz do tego snu, tak jak pozostałe osoby, aby upiór cię nie wytropił. Nie wiesz jakie posiada zdolności, może się nawet okazać snajperem ukrywającym się w jakimś budynku. Nim się zorientujesz, strzeli ci kulkę między oczy - rzekł jakby nie było w tym nic niezwykłego. Dla niego nie było, już nie raz trafiał i do takich snów. Przez to ile sam zdążył przejść zdawać się mogło, że Wymiar Snów doprawił go o twardą skorupę, która pozwala mu być niewzruszonym na to wszystko. Alice nie potrafiła zdobyć się na taką osłonę i odgrodzić emocji od tego, co związane z tym miejscem. Słuchała uważnie, coraz bardziej się tylko przekonując jakie to miejsce jest okrutne. Niespodziewanie brunet się zatrzymał, a ta zaraz uczyniła to samo.
- Wygląda na to, że lepiej nie trafimy, więc niech będzie tu - westchnął zrezygnowany. Był już nieco znudzony ciągłym brnięciem do przodu, które wydawało się nie mieć końca. Zdecydowana większość klamek miała jasne barwy. Taki widok powinien cieszyć, ale nie potrafił kiedy było oczywiste, iż jest spowodowany nadchodzącą pełnią. Co jakiś czas występowały też klamki zdecydowanie za ciemne. Nastolatek w końcu podszedł do przejścia, którego klamka była lekko szarawa. - Na lepszego chyba nie trafimy - rzucił od niechcenia
- Może to i dobrze - wtrąciła blondynka. - Będę mogła bez większych obaw potrenować kontrolę przepływu energii - stwierdziła z małą ulgą. Przy silniejszym przeciwniku obawiałaby się eksperymentować ze swoimi umiejętnościami, a czuła, iż powinna tę zdolność opanować. Nie miała nawet czasu, by oddać się treningowi w swoim śnie. Pochłonięta przez ciągłe polowania na upiory mało w ogóle w nim przebywała.
- Więc chodźmy - rzucił otwierając drzwi, a następnie oboje przekroczyli ich próg. Zrobili kilka kroków przed siebie, nim przejście zdążyło się zatrzasnąć. Zatrzymali się w końcu, szukając wzrokiem upiora i od razu przywołując swoje karty. - Miejmy to za sobą - pomyślał nie mogąc znaleźć wroga, jakby jeszcze sen nie został zamknięty. Spojrzał zza ramienia w miejsce, z którego przybyli, dostrzegając jak ciemne drewno zanika, jakby zjadane stopniowo przez biel. Zmazywane prawie jak gumką do ścierania
- Blaine, co się dzieje!? - zapytała w przestrachu nastolatka, na którą błyskawicznie przeniósł wzrok. Dziewczyna, tak jak i drzwi, zaczynała był pokrywana przez jasność. Jednak ona nie zanikała, tylko biła oślepiającym blaskiem. Nie miała pojęcia co się dzieje, wyciągając do przodu ręce uważnie się im przyglądała obserwując jak coraz bardziej lśnią praktycznie już ją oślepiając. Przestraszona spojrzała na bruneta, ale z nim działo się to samo.
- Odwołaj kartę - powiedział mocno łapiąc ją za ramię. Zdezorientowana wykonała polecenie. Już chciała zawalić rówieśnika swoim słynnym gradem pytań, ale wiedziała, że nie pora na to. Nie miała niestety pojęcia co się właściwie dzieje. Czuła tylko silny uchwyt bruneta, ale bijący jasny blask nie pozwalał jej na dalszą obserwację. Czuła się jakby próbowała bezskutecznie wlepiać wzrok w słońce. Dała za wygraną zamykając oczy, mając nadzieję, że to szybko minie. Upłynęła chwila, poczuła, że brunet puszcza jej ramię. Niepewnie podejrzała co się dzieje, zerkając ukradkiem jednym okiem. Gdy tylko uniosła lekko powiekę, nie mogła się już powstrzymać od zrobieniem wielkich oczu. Z szokiem przyglądała się nowemu obrazowi, jaki się przed nią malował.
- Kameleon? - zapytała rówieśnika chociaż znała odpowiedź.
- Tak - odparł
- Naprawdę upiór stworzył ten sen? - zapytała nie tyle ze zdziwieniem, co z niedowierzaniem, obserwując z błyskiem w oczach miejsce, w którym się znalazła. Ogromna sala balowa.
W tle przygrywała muzyka, w takt której tańczyli ludzie. Jej dźwięk rozchodził się po całym pomieszczeniu dopuszczając do każdej osoby swe melodyjne, rytmiczne acz spokojne brzmienie. Kojący męski głos, który niósł słowa piosenki urzekające zebrane osoby, trafiał do każdego i miało się wrażenie, że nie dało się powiedzieć o utworze złego słowa. Zamiast tego wszyscy byli zebrani na parkiecie i tańczyli do niego.
Przestrzeń wyglądała niczym sala balowa w pałacu, wielka i niezwykle piękna. Była zachowana w jasnych barwach. Pomieszczenie zdobiły liczne kolumny, rozstawione symetrycznie przy ścianach, o szczupłych trzonach i złotych zdobieniach. Zapierały dech, jednak nie mniej niż złote dekoracje ścienne. Podłoże było dla kontrastu znacznie ciemniejsze. Ściany w dużej mierze wypełniały obrazy, a także posągi, przeplatając się co jakiś czas z ogromnymi oknami. Jedna z nich jednak była całkowicie przeszklona, a za nią rozciągał się widok na ciemnie, rozgwieżdżone niebo, którego granatowa wyrazista barwa spływała na ciemny, gęsty las, oświetlany tylko odrobinę przez jasny księżyc widoczny w całej swej okazałości.
Alice nie wiedziała na czym skupić wzrok. Zdumiona stale przerzucała go na coraz to inne elementy. Widziała świece jarzące się małymi płomykami, złote świeczniki przylegające do ścian, każdy szczegół zwracał na siebie uwagę. Ludzie tańczący pod sufitem, którego to w całości zdobił fresk, a z którego zwisały ozdobne, kryształowe żyrandole.
Napawała się tym widokiem jeszcze przez jakiś czas, niemalże zapominając całkowicie o czającym się niebezpieczeństwie. Nie wiedziała, jak w takiej chwili można jeszcze myśleć o walce z upiorem, gdy zamiast tego stoi z opadniętą szczęką i błyskiem w oczach, zastanawiając się z jakiego wieku może być ta sala. Nigdy nie była w takim miejscu i nie sądziła, że do takiego trafi, chociaż często widywała ich zdjęcia w podręcznikach. Zdarzało się, iż występowały w czytanych przez nią książkach. Nadal musiała się liczyć z tym, że to tylko sen, ale jednak nie mogła zaprzeczyć, jak bardzo wydaje się on realny. Stała pod ścianą razem z rówieśnikiem, nie odzywając się słowem. Odebrało jej mowę. Wysunęła nieśmiało rękę w stronę kolumny, chcąc ją dotknąć. Zaskoczona spostrzegła, że ma na rękach długie czarne rękawiczki. Zdezorientowana od razu wysunęła obie i dokładnie się im przyjrzała. Na lewym nadgarstku miała srebrną, szeroką bransoletkę z kryształkami. Momentalnie spojrzała na resztę ubrania. Miała na sobie czarną, długą suknię balową bez ramiączek, Była przepasaną w talii z dopiętą z boku srebrną ozdobą średniej wielkości.
Zmieszana uniosła lekko materiał z nieukrywanym zachwytem. Z szerokim uśmiechem opuściła sukienkę i obróciła się pozwalając, by sama poderwała się nieznacznie do góry. Uśmiechnęła się szeroko, całkowicie odrzucając wszystko inne na bok. Nie zapomniała, w jakiej sytuacji się znajduje, a jednak nie mogła się od tego wszystkiego powstrzymać. Przez moment poczuła się jak księżniczka i zapragnęła, by gdzieś w pobliżu pojawiło się lustro, żeby móc się w nim przejrzeć.
- Blaine, jak to się stało... - chciała go zapytać, lecz nagle urwała. Przerzucając na niego wzrok zrobiła mimowolnie wielkie oczy, a jej źrenice się rozszerzyły. Nie dostrzegł tego, wciąż wlepiał spojrzenie w tłum ludzi na parkiecie, starając się przyjrzeć każdej twarzy. Stał z jedną ręką schowaną w kieszeni, odziany w elegancki, czarny smoking. W końcu czując na sobie wzrok rówieśniczki, zerknął na nią kątem oka.
- Co? - zapytał, ale Alice nie mogła wydusić z siebie słowa. Zwrócił się w jej stronę zmuszony domyśleć się, jak brzmieć miało pełne pytanie, co nie było dość trudnym zadaniem. - Te stroje to tylko iluzja. Wkraczając do tego snu i my musimy się do niego dostosować, jeśli mamy być uznani za jego część. Jak przyjdzie co do czego i upiór nas zdemaskuje, to iluzja zniknie i będziemy z powrotem w swoich ubraniach - wyjaśnił pokrótce. Blondynka uznała to za dobrą wieść wiedząc, że teraz jest w butach na obcasie. Jeśli ma dojść do walki, to wolała ją stoczyć w wygodniejszej kreacji.
- Wiesz gdzie jest upiór? - wymusiła na sobie wypowiedzenie wreszcie czegokolwiek
- Nie. Muszę go wykryć, ale to może zająć chwilę - oznajmił na chwilę z powrotem odwracając wzrok na tańczące osoby. Łowczyni poszła za jego śladem czyniąc to samo i przyglądając się każdej postaci z uwagą. - Niewykluczone, że upiór to ktoś z nich - oznajmił ze spokojem.
- Ten kameleon jest silny - powiedziała lecz zabrzmiało to jak pytanie. Spojrzała z powrotem na rozmówcę, a wtem dostrzegła, jak wysuwa do niej dłoń zwróconą wewnętrzną stroną ku górze. Z niedowierzaniem patrzyła to na niego, to na jego rękę, mając wrażenie, jakby ten gest chłopaka był tylko dowcipem.
- Chcesz tańczyć? - zapytała niepewnie nie wiedząc co ma myśleć. Tak jak sobie nie wyobrażała znaleźć się w takim śnie, o tyle bardziej nie wyobrażała sobie wystąpienia takiego momentu
- Pamiętasz co ci mówiłem? Nie możemy dać się wykryć upiorowi, póki sami go nie znajdziemy. Musimy się wtopić w tłum, a z tego co widzę nie ma tutaj ani jednej osoby, która by nie tańczyła - rzekł szybko, lecz spokojnie. Po tych słowach nastolatka mimowolnie rzuciła krótkie spojrzenie na otoczenie spostrzegając, iż jej rozmówca się nie mylił. Każdy bez wyjątku oddawał się tańcu na parkiecie do piosenki, która właśnie się kończyła. - Potrzebuję trochę czasu, nim uda mi się go wykryć, a przez tą chwilę nie możemy się wychylać - wyjaśnił. Utwór się skończył, lecz nikt nie opuścił parkietu
Alice nieco bojaźliwie ułożyła dłoń na dłoni bruneta, sama nie rozumiejąc, czego się obawia. Jednak kroczyła z nim na parkiet niepewnie, dość spięta. Stając naprzeciw niego, wśród tańczących par, starała się wyjaśnić sobie swoje odczucia tym, iż przypomniano jej o czającym się, groźnym potworze. Tak właśnie uznała, ale nagle dotarło do niej pytanie wybijające ją z rytmu, którego nadawcą był jej rówieśnik
- Boisz się tak mnie, czy upiora? - zapytał z figlarnym uśmiechem
- Ani jednego, ani drugiego - odparła błyskawicznie dziękując w duchu Bogu, że się nie zająknęła
- Więc skąd to przejęcie? - pytał dalej, a jego wyraz twarzy się nie zmieniał. Spłoszona odwróciła wzrok chcąc nim uciec od szarych oczu. Dostrzegła jak jedna para kontynuuje taniec, mimo braku muzyki. Mężczyzna nieznacznie podrzucił roześmianą partnerkę do góry, po czym złapał ją szybko w ramiona i przyciągnął do siebie. Oboje się szeroko do siebie uśmiechali, patrząc sobie w oczy. Wydawali się tacy realni, pełni ciepłych uczuć, a jednak byli tylko iluzją jak wszystko dookoła.
- Mówisz, że ktoś z nich może być upiorem? - zapytała bez wyrazu, jakby markotniejąc, wciąż obserwując radosną parę. Przerzuciła wzrok na kolejną, znacznie spokojniejszą, ale i ich twarze rozpromieniały uśmiechy. Myśl, iż to wszystko jest fikcją w pewien sposób ją zabolała.
- Najprawdopodobniej tak - rzekł po czym zaczęła się kolejna piosenka, najpewniej tego samego wykonawcy. Mimo udzielenia odpowiedzi, nie mógł na powrót zwrócić na siebie wzroku towarzyszki. Wydawała się spoglądać na innych dość ponuro w zamyśleniu. - To cię tak martwi? - zdobył się na zadanie pytania
- Chyba... - odparła sama nie pewna, czy tak jest, ani jaki jest tego powód. - A może to, że wszystko wokół jest iluzją, chociaż wydaje się takie prawdziwe - nie chciała wypowiedzieć tego na głos, lecz to zrobiła. Przez moment zastanawiała się, ile łowców zostało złapanych w podobną pułapkę.
- Nie wszystko - rzekł podchodząc bliżej. Uniósł dłoń, trzymającą dłoń dziewczyny, na pewną wysokość. Po chwili drugą rękę umiejscowił na jej talii. Przeszedł ją delikatny dreszcz, ale zignorowała to i ułożyła dłoń na ramieniu rówieśnika. Wszystkie pary dookoła już zaczęły taniec.
Blondynka wolała nawet nie wspominać o swoich tanecznych umiejętnościach, które tak naprawdę były na poziomie co najwyżej przeciętnym. Jednak szybko okazało się to bez znaczenia. Blaine rozpoczął taniec. Oboje przestępowali z nogi na nogę w takt muzyki, dokładnie jak pozostałe pary. Przez pierwsze kroki dziewczyna błądziła wzrokiem. Spoglądała w dół próbując się nie pogubić w krokach, a co jakiś czas i na innych ludzi, łudząc się, że dostrzeże upiora. Patrzyła wszędzie, lecz nie na nastolatka, stale unikając spotkania się z nim spojrzeniem, lecz czuła na sobie jego wzrok. Pokuszona o sprawdzenie tego, nieśmiało zerknęła na niego potwierdzając swoje przeczucia.
- Nie rozglądaj się tak, bo tylko wzbudzisz podejrzenia - powiedział do niej po chwili, orientując się, że rozmówczyni na nowo próbuje uciec spojrzeniem. Skierowała je na niego, próbując zachować spokój. - Nie myśl o tym - rzucił po chwili milczenia
- Jak mam o tym nie myśleć? - odrzuciła jakby urażona, ale ku jej zdziwieniu brunet jedynie się uśmiechnął chytrze
- Jesteś zbyt spięta - rzucił jakby rozbawiony, a na twarzy blondynki zagościł grymas. Nagle nastolatek uniósł ich ręce nad jej głowę, aż ta wykonała obrót. - Będę martwić się o upiora za nas oboje, więc o tym nie myśl - oznajmił w momencie, gdy rozmówczyni na nowo się do niego zbliżyła.
- Ale...
- Żadnego "ale" - przerwał jej na nowo układając dłoń na jej talii i kontynuując taniec. Dała za wygraną, wiedząc, iż kłótnia nie będzie mieć sensu. Wzięła głęboki wdech opuszczając na moment głowę.
- Zacznijmy więc od nowa - pomyślała na nowo unosząc twarz do towarzysza. Wbiła wzrok w jego oczy, nie pozwalając tym razem się spłoszyć. On także nim nie uciekł. Zderzyli się spojrzeniami, jedno zatapiając się w szarej, a drugie w niebieskiej barwie. Przez jakiś czas milczeli i po prostu tańczyli. Blaine raz jeszcze uniósł nad nią rękę, dając znak do piruetu, który po chwili wykonała. Suknia zawirowała zrywając się nieco do góry. Ponownie stała naprzeciw bruneta, który lekko ją prowadził po parkiecie. Czuła się jak piórko i nie mogła w to wciąż uwierzyć. Obserwowała ze skupieniem bruneta próbując w ten sposób zatuszować swoje zdziwienie jego tanecznymi umiejętnościami. Ten jednak niespodziewanie posłał jej niewinny uśmiech. Nie rozumiała tego ani trochę, ale to sprawiło, że sama uśmiechnęła się dość szeroko, jakby nie panując nad tym.
- Więc nie jest aż tak źle - uznał widząc rozpromienioną twarz blondynki, chociaż to stwierdzenie zabrzmiało trochę jak pytanie. Dziewczyna zaśmiała się pod nosem
- Dobrze tańczysz - skomplementowała nie chcąc pozostawać bez słowa. - Naprawdę dobrze - dodała jednak po chwili pełna podziwu, którego starała się nie okazać, lecz nie była pewna, czy udało jej się go ukryć. Nigdy nawet przez myśl nie przeszła jej wizja tańczącego Blaine'a. Ten w odpowiedzi zaśmiał się lekko, a chwilę po tym jego uśmiech przybrał szelmowski wyraz. - Chodziłeś do jakiejś szkoły tańca? - ośmieliła się zapytać czując się już zdecydowanie mniej spiętą.
- Nie - odparł najwidoczniej rozbawiony. - To nie do końca tak - dodał już spokojniej
- Więc jak? - ciągnęła radośnie i wykonała obrót
- To... dość długa historia - odparł niepewnie
- Czyżby?
- Na pewno zbyt długa, by ją opowiadać w śnie, w którym czai się potężny upiór - rzucił niby żartem. Piosenka dobiegała końca, ale łowca wciąż nie wykrył wroga. Przeplatająca się energia wszystkich osób, nawet jeśli była tylko iluzją, starannie mu przeszkadzała wykryć tą, która należała do potwora.
- Więc mam rozumieć, że po wszystkim mi ją opowiesz? - rzuciła pewnie z szerokim uśmiechem na twarzy, jakby było to stwierdzenie faktu
- Jesteś strasznie ciekawska, wiesz? - odparł z zadziornym uśmiechem
- Wiem - odparła dość dumnie, wszak doskonale zdawała sobie z tego już sprawę. Jeśli połączyć to z jej upartością, to wydawało się jasne, że łatwo nie odpuści. Tak było i tym razem. Zatrzymali się oboje krótko po zakończeniu piosenki, ale wciąż nie puszczali swoich dłoni, czekając na następny utwór. Dokładnie tak, jak każda para dookoła, chociaż niektóre nawet nie czekały na melodię, a bawiły się na parkiecie dalej w najlepsze. Mimo to zrobiło się znacznie ciszej, chociaż dookoła rozlegało się wiele głosów, odbywało się wiele rozmów, a także śmiechów.
- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie - dopomniała się. - Opowiesz? - powtórzyła już niewinniej
- Może kiedyś - odpowiedział w momencie, gdy rozpoczynał się następny utwór. Zbliżył się bardziej i rozpoczął kolejny taniec. Kolejna piosenka wydawała się spokojniejsza, stąd też taniec sprawiał takie samo wrażenie i był wolniejszy.
- Też mi odpowiedź - prychnęła lecz uśmiech nie schodził jej z twarzy. Brunet nie odpowiedział, tańczył patrząc jej głęboko w oczy. Zamilkła i czyniła to samo. Wsłuchując się w piękną piosenkę dawała mu się prowadzić tanecznym krokiem po parkiecie. Ciepłe uczucie wypełniało ją odganiając myśl, że to tylko sen. Myśl, że to wszystko jest tylko iluzją. "Nie wszystko" przypomniała sobie słowa bruneta. Wciąż wymieniała się z nim spojrzeniem, w którym niemalże się rozpływała tak, jak w przygrywanej melodii. Suknia unosiła się przy kolejnym obrocie, a za raz po nim dziewczyna płynnie powróciła do partnera. Zdawało się, że są nie do wykrycia przez upiora. Tańczyli, tak jak pozostałe pary. Uśmiechy na ustach, falujące suknie, taneczne ruchy w rytm muzyki. Alice się temu poddała bez reszty. Nie potrafiła postąpić inaczej, czując jak emocje biorą w tym momencie górę
Po upływie pewnego czasu, chłopak obrócił raz jeszcze rówieśniczkę, a zaraz po tym przyciągnął ją mocno do siebie na tyle, że przylgnęła do niego w mgnieniu oka. Zaskoczona wręcz na niego wpadła, a zaraz po tym poczuła jak rówieśnik na powrót układa swoją dłoń na jej ciele, lecz tym razem osadzając ją na jej łopatkach. Uległa wrażeniu, jakby miało to na celu powstrzymać ją od nagłego odsunięciem się od niego. Mimo to nie sprawdziła słuszności swoich przypuszczeń. Nie próbowała się oddalić, a jedynie ze zdumieniem uniosła pytające spojrzenie, by zobaczyć twarz Blaine'a. Jednak wtedy ów spojrzenie momentalnie straciło swój wyraz, gdy tylko zetknęło się ze wzrokiem bruneta, będącego tak blisko. Niewielka odległość dzieliła ich twarze, wręcz czuła na sobie jego oddech. Stali tak, wymieniając się głębokimi spojrzeniami, niemalże zamierając na ten moment w bezruchu.
Nagle Alice miała wrażenie, że jej serce całkowicie oszalało i zagłuszyło nawet grającą muzykę. Wręcz czuła każde jego szybkie, mocne uderzenie jak pod wpływem dużej dawki adrenaliny. Pary dookoła kontynuowały taniec, otaczając ich na środku parkietu. Zaparło jej dech, a w głowie zapanowała całkowita pustka. Nie wiedziała jak temu zaradzić. Nigdy przedtem czegoś takiego nie zaznała, więc nie miała pojęcia jak z tym walczyć. Co ważniejsze, nie była pewna czy w ogóle chce z tym walczyć. Świat zdawał się zwolnić, a głowa była lekka i jakby całkowicie pusta. Wszystkie myśli się ulotniły, a zamiast nich słyszała tylko bicie swojego serca. Przez króciutką chwilę była tym zdezorientowana, ale ostatecznie dała temu spokój. Nigdy przedtem tak nie miała, praktycznie zamarła z pustką w głowie, przepełniona nieznanym jej uczuciem. Nie wiedziała co o tym myśleć, ale na tę chwilę nawet nie próbowała. To było przyjemne uczucie. Chociaż przyprawiało jej serce o szybsze bicie, dawało wrażenie spokoju. Po prostu się poddała. Wyłączyła się, wciąż jedynie patrząc na Blaine'a, którego szare oczy pochłonęły ją bez reszty. Brunet, tak samo jak ona, stał bez słowa, tonąc w niebieskiej barwie. Żadne z nich nie odezwało się słowem, ani nie zmieniło tej niewielkiej odległości, jaka ich dzieliła. Trwali tak przez krótką chwilę, jaka im samym wydawała się znacznie dłuższa.
Nagle nastolatek zrobił wielkie oczy. Nadszedł ten moment, uderzył momentalnie. Wnet, jakby w popłochu, brunet wznowił taniec. Zdezorientowana dziewczyna dołączyła do jego wolnego kroku.
Nachylił się bliżej, chcąc powiedzieć coś towarzyszce
- Wykryłem upiora - oznajmił konspiracyjnym szeptem, jakby w obawie, że wróg może usłyszeć jego słowa. Blondynka wciąż była zbyt zmieszana. Czuła się jakby została brutalnie wyrwana ze snu, co było dość absurdalne dla łowczyni.
- Co? - zapytała nieśmiało, próbując szybko się otrząsnąć. Blaine zmusił ją do zmniejszenia odległości, przyciągnął ją do siebie i przycisnął do torsu, kryjąc rozmowę pod płaszczem bliskiego tańca
- Wykryłem upiora - powtórzył jej do ucha, a ta zrobiła wielkie oczy i ledwo się powstrzymała od gwałtownego rozejrzenia się po okolicy. Musiała z tego zrezygnować, więc po prostu oparła głowę o ramię rówieśnika. Tańczyli jeszcze przez moment przytuleni do siebie, wyczekując końca piosenki
- Więc co teraz? - zapytała, gdy utwór zdawał się dobiegać końca. Wypowiedziała jednak te słowa dość markotnie i od niechcenia, za co sama siebie zbeształa w myślach. "Alice, skup się. Mowa o potężnym upiorze gotowym was zabić w każdej chwili" powiedziała sobie w duchu, starając się przywołać samą siebie do porządku. Wiedziała, że skoro przejście zniknęło, to nie ma mowy o ucieczce. Mało prawdopodobnym wydawało się znalezienie go, ale nie wyobrażała sobie nawet zaczęcia nagle jakiejś walki
- Upiór podszył się pod kobietę. - oznajmił pośpiesznie, szepcząc do ucha nastolatki. Ta oparła podbródek na jego ramieniu jednocześnie przyglądając się tańczącym damom. - Czarne, kręcone włosy, zielona suknia, jej partner jest bardzo niski i dość stary - sprecyzował pozwalając rówieśniczce wyśledzić tę postać.
- No dobra i co, mamy ją zaatakować? - zapytała sceptycznie
- Nie - odparł odsuwając się. - Poproszę ją do tańca - powiedział z chytrym uśmiechem.

Kolejna piosenka się skończyła. Podstarzały mężczyzna pocałował zewnętrzną stronę dłoni swej partnerki, dziękując tym gestem za taniec. Ta lekko przykucnęła w geście ukłonu. Mimo to oboje czekali na następny utwór. Dopiero nagłe zjawienie się łowcy pokrzyżowało im plany.
- Pan wybaczy - powiedział brunet
- Ależ proszę - zaśmiał się pod nosem przepuszczając bez problemu chłopaka. Blaine minął go ostrożnie, pełen podejrzliwości. W końcu stanął przed czarnowłosą, piękną kobietą o burzy loków, odzianej w obcisłą, szmaragdową suknię. Wyciągnął do niej dłoń delikatnie się uchylając, w momencie gdy zaczął się następny utwór. Do melodii śpiewała wokalistka, racząca wszystkich równie spokojnym brzmieniem.
- Czy mogę prosić panią do tańca? - wypowiedział fabrykując szarmancki uśmiech. Postać zmierzyła go wzrokiem od stóp po głowę, po czym uśmiechnęła się zalotnie
- Ależ oczywiście - odparła ochoczo podając swoją dłoń brunetowi. Uniósł wzrok spotykając się z nią spojrzeniem, widząc na jej wymalowanej twarzy dumę. Jego szarmancki uśmiech jeszcze przez krótki moment się utrzymywał, ale nagle przybrał chytry wyraz.
- Nie zajmę pani wiele czasu - rzucił niespodziewanie i w mgnieniu oka w drugiej ręce pojawiła się katana, którą bez chwili zawahania pchnął do przodu, wymierzając ją w serce kobiety.
Alice przyglądała się z większej odległości. Niewiele udało jej się spostrzec. Dostrzegła blask bijący od formującej się momentalnie karty w ostrze, a zaraz po tym zarówno brunet, jak i domniemany upiór, stanęli w wielkim słupie ognia. Dookoła wybuchnęła panika. Każdy przerwał taniec z przerażeniem patrząc na stopniowo zanikający ogień. Jedynie Alice stała w bezruchu, z powagą wymalowaną na twarzy, gotowa do przywołania karty. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Yassmine