piątek, 10 lipca 2015

Sen czterdziesty drugi - Nieznajoma

Upiór przez napastnika został odrzucony do tyłu. Równie zaskoczony, co Alice, padł na ziemie, a ta tymczasem w popłochu odsunęła się do tyłu. Zatrzymała się dopiero w momencie, gdy wpadła plecami na nieznajomą. Zdezorientowana spojrzała na nią, a ta jedynie odpowiedziała szerokim uśmiechem. Dziewczyna jak zahipnotyzowana wbiła wzrok w jej różowe oczy. Źrenice o tej barwie przykuły całą jej uwagę. Nieznajoma patrzyła na nieco niższą od siebie łowczynię po czym wychyliła się nieco w bok zerkając na upiora. W momencie, gdy przeniosła swoje spojrzenie, niebieskooka jakby się wybudziła i czym prędzej przyjrzała się jej. Miała jasne, bardzo długie blond włosy związane w dwie kitki różowymi wstążkami. Jej wiktoriański komplet stroju od razu rzucał się w oczy. Długie, sznurowane buty do kolan w czarnym kolorze i różowych sznurówkach. Dół stroju stanowiła bufiasta spódniczka o tej samej, ciemnej barwie, z dodatkiem biegnącego przy końcu różowego pasma i dwóch kokard umiejscowionych po bokach. Na to lekko opadała dopasowana kamizelka, której krawędziami również biegł cienki, różowy pasek. W tym samym kolorze była również kokarda zawiązana pod szyją, na białej koszuli.
- No więc mała, trzeba by zająć się tym tutaj, nie uważasz? - rzuciła z szerokim, radosnym uśmiechem. Oniemiała niebieskooka spojrzała na nią z niedowierzaniem
- Mnie w sumie nie powinno tu być... - wymamrotała niepewnie. Nagle ta przywołała kartę Jokera
- O czym ty mówisz? - zapytała smutno, a wnet upiór się podniósł i ze wściekłością wysunął swe pnącza w stronę łowczyń. Te momentalnie odskoczyły do tyłu
- Gdy tu wchodziłam klamka była tylko lekko szara, a mimo to teren się zmienił. On nie wydaje się taki prosty do pokonania jak wskazywał na to kolor - wyjaśniła w pośpiechu przywołując do dłoni wachlarz i jak najszybciej wywołując podmuch skierowany w stronę korony drzew. Spadające liście ponownie przybrały formę zasłony dla młodych dziewczyn, ale monstrum wiedziało, jak sobie z tym poradzić. Nastolatka w mundurku złapała towarzyszkę za nadgarstek mówiąc: "Tędy" i kierując ją za ogromny pień w celu ukrycia się. W międzyczasie drugą dłonią, w której dzierżyła tessena, machnęła ponownie powodując upadek kolejnej serii liści. Mimo to miało się wrażenie, że z gałęzi wcale ich nie ubywa i ich gąszcz w dalszym ciągu nie odsłaniał ani kawałka nieba.
- Więc to tak. Gdy ja wchodziłam do tego snu to klamka była dość ciemna - rzekła w zastanowieniu będąc już schowaną za drzewem
- Jak to? - zdziwiła się
- Najwyraźniej trafiłyśmy na kameleona - rzuciła jakby to nie stanowiło żadnego problemu, a mimo to jej rozmówczyni miała co do tego złe przeczucia
- Rozwiniesz? - poprosiła z żałosnym uśmiechem
- Upiór kameleon. Dostosowuje swój poziom wedle uznania jako przynęta. Raz sen, w którym przebywa ma klamkę o jasnym odcieniu, a raz o ciemnym. Stale się zmienia, by w końcu zwabić kogoś - wyjaśniła wyglądając ukradkiem
- Myślałam, że celem upiorów jest atakowanie śniącego, a my im tylko przeszkadzamy. Po co miałyby nas zwabiać? Ten upiór nie chciał pozwolić mi opuścić tego pomieszczenia, chociaż przecież byłoby mu to na rękę - mówiła sobie w myślach starając się połączyć fakty. - Nic z tego nie rozumiem - pomyślała zrezygnowana składając wachlarz. - Wolałabym się stąd wydostać, ale przejście zniknęło, gdy chciałam to zrobić
- Tak? Zapewne to moja wina - odparła. - W momencie gdy wchodziłam tutaj, drzwi musiały zmienić swoje położenie, by jakoś mnie wprowadzić w ten świat. Później znowu gdzieś się przemieściły, bym nie mogła od razu wyjść, więc w sumie to nie wiem gdzie są - wyjaśniła
- Czyli musimy z nim walczyć? - zapytała ponuro
- Nie martw się mała, jakoś to będzie - odpowiedziała radośnie, a ta z małym grymasem wbiła w nią wzrok
- Mam na imię Alice - burknęła, a ta momentalnie przeniosła swoje spojrzenie na nią
- Jestem Avril - przedstawiła się z uśmiechem. - Lepiej się przygotuj. - dodała pośpiesznie i chwilę później upiór przybiegł błyskawicznie. Stał przed nimi i czym prędzej wystrzelił w ich stronę zieloną substancję. Obie rzuciły się w bok, a kwas w bardzo szybkim tempie zaczął wyżerać korę.
Łowczyni w końcu przemieniła swoją kartę Jokera. Podrzuciła ją do góry, a jasny błysk bijący z przedmiotu zaczął tworzyć długie światło, za które od razu chwyciła. W oka mgnieniu w dłoni trzymała włócznię. Długie, czarne, metalowe drzewce, którego grot stanowił jedną trzecią całości i był wąskim ostrzem. - Chodź no tutaj! - krzyknęła zadziornie do kreatury zaczynając biec prosto na nią. Potwór momentalnie wysunął macki, ale dziewczyna równie szybko uderzyła końcem broni o ziemie, wybijając się po chwili niczym od oszczepu, ale wciąż trzymając w dłoni broń. Przeskakując przez wroga zadała mu cios ostrzem w tylną część torsu, rozcinając ją. Następnie włócznia zniknęła, a jej właścicielka odskoczyła do tyłu na ręce, później na nogi i tak jeszcze kilka razy, aż znajdowała się już w wystarczającej odległości od monstrum. Niebieskooka przyglądała się sytuacji z lekką niepewnością, aż w końcu wbiła wzrok w rannego. Rozcięte plecy, z których wysuwały się macki, zaczęły się stopniowo regenerować. Upiór pod wpływem bólu zaczął machać kończynami, rozprowadzając przy tym kwas na wszystkie strony, w miejsca blisko niego. Alice zaczęła szybszym krokiem podchodzić do blondynki.
- Wygląda na to, że jest w stanie szybko zregenerować pojedyncze rany - spostrzegła rozkładając wachlarz. Zaraz po tym przeciwnik ponownie wystrzelił w ich stronę kwasem, ale ta machnęła bronią chcąc wywołać jak najsilniejszy podmuch. Substancja została odepchnięta z powrotem w stronę napastnika zadając mu poważne obrażenia. Wypalała dość szybko jego ciało tworząc w nim coraz większe dziury
- Jego własny jad jest w stanie mu coś zrobić? - zdziwiła się łowczyni, a tymczasem niebieskooka wbijała wzrok w przeciwnika, który przez ból rozłożył ręce i wywołał okropny ryk. Jego fragmenty ciała, które przypominały wiązania zostały wprawione w nieznaczny ruch, po czym nicie powoli zaczynały przemieszczać się w miejsca ran regenerując zniszczone części. - Oh no bez jaj! - warknęła, następnie przywołała w oka mgnieniu broń, by je wbić w podłoże. Wywołane zostało lekkie trzęsienie, po czym dookoła upiora uniosły się ku górze grube ściany stworzone z ziemi. Uwięziły wroga niczym w pudle, a wnet właścicielka włóczni, z podstępnym uśmieszkiem pstryknęła palcami. Już po chwili rozległ się wrzask kreatury przebijanej przez kamienne kolce wytworzone wewnątrz małej zabudowy. Po krótkiej chwili ściany, zamieniając się w sypki piasek, opadły. Nastolatka w mundurku ze zdumieniem spojrzała to na rówieśniczkę, to na wroga, który podziurawiony jak szwajcarski ser, stał z założonymi rękoma. Uniósł przedtem spuszczony wzrok i odkrył dłońmi brzuch, wewnątrz którego znajdowała się nienaruszona kula. Wszystkie dziury w ciągu kilku sekund na nowo zostały zregenerowane, nawet znacznie szybciej niż to miało miejsce w przypadku obrażeń od kwasu. Alice złożonym tessenem rzuciła w brzuch przeciwnika, lecz ten zasłonił to miejsce ręką. Ostrze zadrapało ją, ale po ranie, tak jak poprzednio, już po kilku sekundach nie było śladu. Zirytowana dziewczyna, o różowych oczach, zaczęła powoli podchodzić do przeciwnika przeplatając uchwyt włóczni między palcami, sprawiając, że kręciła się dość szybko. W pewnym momencie dołożyła do tego drugą dłoń żwawo przenosząc broń między nimi, kręcąc nią coraz szybciej, aż powoli przypominało to ruchy wiatraka. Upiór już wysunął w jej stronę pnącza, które bez problemu odcięła. Kwas zaczął pryskać na wszystkie strony, a ta przenosząc broń w lewą dłoń, prawą błyskawicznie przetarła ziemię opuszkami palców. Po zetknięciu ich z podłożem, zaczął za nimi sypiać się piach tworząc cienką smugę ciągnącą się za dłonią. Dołożyła ją do dłoni, którą kręciła bronią i skierowała je w stronę upiora.
- Udław się tym frajerze! - krzyknęła. Wnet bardzo słaby wiatr, tworzony przez kręcącą się włócznię, został zastąpiony piaskiem, który wystrzelił prosto w potwora ogromnym wirem, którego szerokość była równa długości włóczni. Kreatura wbiła czym prędzej odnóża w ziemię i zasłoniła rękoma kulę. Zaraz po tym trafił go cios o ogromnej sile. Zirytowana łowczyni zaczęła jeszcze szybciej kręcić bronią wzmacniając swój atak. Monstrum zaczynało się pod jego wpływem odrywać od podłoża, aż w końcu odleciało na kilka metrów. Padło blisko miejsca, gdzie stykały się opadające, giętkie gałęzie dwóch drzew o fioletowym zabarwieniu. Dziewczyna zaprzestała ataku i zaczęła biec w jego stronę. W pewnym momencie wyskoczyła na ogromną wysokość po czym spadając na potwora, wysunęła do przodu broń celując nią w odsłoniętą kulę. Alice przyglądała się niepewnie, z podejrzliwym spojrzeniem.
- Avril, nie rób tego! - krzyknęła jak najgłośniej, ale została zignorowana. W przepływie chwili blondynka z szaleńczym uśmiechem wbiła ostrze w cel. W tym samym momencie, niespodziewanie niebieskooka wytworzyła jak najmocniejszy podmuch, który skierowała w dziewczynę. Wiatr szybko uderzył w nią i odepchnął na pewną odległość odrzucając ją od włóczni wbitej w upiora. Po kilku sekundach broni już nie było widać wśród zielonej substancji, która wystrzeliła niczym z wulkanu. Alice zaczęła biec w stronę rówieśniczki, która w wyniku podmuchu upadła na ziemię nieco dalej. W międzyczasie wytworzyła kolejny silny wiatr, który odepchnął wciąż leżącego na ziemi potwora, a zaraz po tym następny. Ten miał na celu poruszyć jak największą ilość giętkich gałęzi ozdobionych fioletowymi liśćmi. Kreatura zaczęła się bardzo powoli podnosić regenerując rany od wcześniejszego ataku z piaskiem.
- Co ty mała kombinujesz? - rzuciła gładząc obolały tył głowy. Wnet wprawione w ruch pąki, rosnące między fioletowymi liśćmi na giętkich gałęziach, zaczęły tworzyć jasny pył, który zaczął opadać między innymi na wciąż podnoszące się monstrum.
- Idąc tu odgarnęłam ręką kilka tych gałęzi. Po zetknięciu z tym pyłem w pierwszej chwili nic mi nie było, ale wkrótce miałam wrażenie, że drętwieje mi ręka. Może to go chociaż na chwilę unieruchomi - wyjaśniła pomagając łowczyni wstać, a ta wbiła w nią wzrok zaskoczona
- Skąd wiedziałaś, że... - zaczęła mówić, ale ta od razu jej przerwała wiedząc, jakie padnie pytanie
- Nie znam się zbytnio na tym wymiarze, jednak niektóre upiory są zdolne do rozumowania, prawda? - zapytała spokojnie. Przeciwnik już się podniósł, ale stawiał krok tak powolnie, jakby powoli kamieniał
- Upiór im jest silniejszy, tym ma większą świadomość. Te słabe praktycznie w ogóle nie okazują zdolności rozumowania, ale im potężniejszy, tym mądrzejszy - odparła wbijając wzrok we wroga
- Zauważyłam u niego tę zdolność już w momencie, gdy przerwał mi drogę do wyjścia, albo w chwili, kiedy zamiast mnie ślepo atakować, postanowił mnie najpierw obezwładnić w obawie przed kontratakiem - wyjaśniła pośpiesznie. - Nie jestem pewna jak to jest z jego ciałem, ale najwyraźniej może dowolnie mutować i się regenerować. Te jego tkanki wyglądające jak nitki... Gdyby ta kula miała być sercem, które należy chronić, to czemu wystawiałby je na działania z zewnątrz skoro mógłby zmusić organizm to wytworzenia fragmentu ciała, które by je zakryło chociaż w niewielkim stopniu, zamiast trzymać je odsłonięte i jedynie przytrzymywane przez te wiązania? - zapytała po czym spojrzała na rozmówczynię, która wbijała w nią wzrok nic nie rozumiejąc
- Błagam, mów po ludzku, a nie naukowemu - mruknęła jakby miała zaraz się rozpłakać. Ta z żałosnym uśmiechem zaczęła się zastanawiać nad wypowiedzią
- Chodzi mi o to, że ta cała kula, którą przebiłaś była przez cały ten czas na widoku. Skoro ten upiór może załatać dziurę w ręce, to czemu nie załata tego miejsca, przez które widać tą kulę?
- No rozumiem - wtrąciła
- Jeśli faktycznie wymagałoby ono takiej ochrony to przecież najlepiej byłoby je zakryć i zapewnić dodatkową warstwę ochronną dodatkową powierzchnią ciała - dodała. - W pewnych momentach jedynie zakrył ją rękoma jakby w celu ochrony. Stwierdziłam, że to pewnie pułapka - wyjaśniła wciąż czekając, aż potwór zatrzyma się całkowicie, ten tymczasem, w coraz wolniejszym tempie, szedł w stronę łowczyń.
- Dobra, ale jak my mamy go w takim razie załatwić skoro on ciągle się naprawia? - burknęła zirytowana. Rozmówczyni zaczęła uważnie przyglądać się kreaturze
- Zwykłe rany znikają w oka mgnieniu, ale na te od kwasu potrzebuje dłuższej chwili. Jego pokłady są w tych mackach i kuli. Pozostałe części ciała są podatne na jego żrące właściwości - myślała na głos, natomiast Avril spoglądała na nią z małym podziwem
- Czyli co, odcinamy macki, żeby się zalał tym swoim jadem? - rzuciła z chytrym uśmiechem
- To będzie za mało, żeby go zabić - oznajmiła. Tymczasem w końcu upiór zastygł w bezruchu. - Ale co do odcięcia macek masz rację. Lepiej zacznijmy od tego. - Dodała rzucając wachlarzem w jedne z pnącz skutecznie je odcinając. Od razu wystrzelona została zielona substancja. - Tylko uważaj na kwas - dodała pośpiesznie
- O mnie się nie martw - odparła energicznie biegnąc jak szalona prosto na przeciwnika, po drodze przywołując broń. W momencie odcięcia wszystkich macek, upiór znów mógł się poruszać. Pełny złości i przepełniony bólem zaczął zadawać na oślep ciosy pięścią. Dziewczyna zrobiła szpagat unikając ataku, a chwilę po tym rozgwiazdę
- Słabo coś ci idzie celowanie potworku - rzuciła zadziornie odsuwając się od wroga. - Co teraz mała? - zapytała radośnie
- Mam na imię Alice... - powtórzyła ponuro. - Musimy w jakiś sposób go przenieść w inne miejsce i wykończyć. To będzie wymagało pracy zespołowej - powiedziała rzucając wzrokiem na okolicę. Blondynka z włócznią stanęła gotowa do kolejnego ataku i czekała, aż rówieśniczka wyjawi jej, jaki jest plan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Yassmine