niedziela, 10 stycznia 2016

Sen siedemdziesiąty trzeci - Wymiana

Właściciel elementu ognia stanął przed obliczem łowczyni, która kontrolowała czas. Nie mógł nic zrobić, ani się ruszyć, ani się odezwać. Zniewolony przez jej moc, był jak posąg. Niczym postać zamieniona w kamień, po ujrzeniu gorgony - Meduzy. Z tą różnicą, że do samego końca, nie był świadom, co się dzieje. Nie miał nawet sekundy, by zareagować, jak ofiary przerażającej postaci, które na moment przed zamienieniem się w kamień, okazały jeszcze swoje przerażenie. Łowca nie miał nawet sekundy ostrzeżenia. To się po prostu stało. W jednej chwili szedł ze spokojem patrząc na wyjście, do którego zmierzał, a już w drugiej całe jego ciało zamarło, nie pozwalając mu na wykonanie żadnego ruchu. Jego towarzyszki spotkało to samo. Spojrzenie Alice utkwiło na rówieśniku i jakby nie próbowała, nie mogła go przenieść, przez czas, który ją pochwycił i zatrzymał. Znudzone spojrzenie drugiej blondynki zatrzymało się na lekkim zerkaniu w bok. Była w stanie dostrzec, jak trójka łowców zmierza w jej kierunku. Chłopak w okularach także stale się zbliżał. Selene natomiast stała wciąż przed brunetem, spoglądając na niego z wyższością i dumą.
- Vis, możesz już odejść
- Na pewno? - zapytał, chociaż tak naprawdę nie okazywał zbyt dużego zainteresowania całą sprawą. Był tu, ponieważ tak zostało ustalone, a sytuacja nie była pewna. Wciąż taką pozostawała, ale w oczach kobiety pojawiła się nowa myśl. Rzuciła nowe światło na całą sprawę uznając, że nie powinno go być, przy jej rozwiązaniu.
- Tak, idź - odparła szybko i stanowczo. Łowca wzruszył ramionami i spokojnym krokiem udał się do wyjścia. Enigma spojrzała na kobietę z zastanowieniem i tlącą się w spojrzeniu wątpliwością. Domyślała się, co zaraz nastąpi, skoro Vis został odesłany. Spojrzała z uwagą na trójkę zatrzymanych osób. Limbo stanął naprzeciwko blondynki, spoglądając w jej różowe oczy, jakby z zainteresowaniem
- I co, już się nie rwiesz tak do walki? - rzucił do niej, a na jego twarzy odmalował się szeroki uśmiech
- Odsuńcie się - wydała polecenie spoglądając na czerwonowłosego mężczyznę. Zgodnie z nim, oddalił się nieznacznie. Wydawał się dość rozbawiony, że łowczyni nic mu nie mogła odpowiedzieć. Łatwy cel, cała trójka była podana jak na tacy. Zabicie ich nawet nie wydawałoby się męczące. To byłaby tylko chwila, aby pozbawić ich życia. Łowcy zdążyli zdać sobie z tego sprawę i ze swojego położenia. Byli na łasce Selene, która bawiła się świetnie, chociaż napomknęła, że miała nadzieję, iż do takiego obrotu spraw nie dojdzie. Sama przyjrzała się raz jeszcze zebranym osobom. Z wielkim zainteresowaniem spoglądała na każdego po kolei. Wydawała się skupiona, jakby chciała zapamiętać każdy szczegół, jakby z samej obserwacji wyciągała nowe wnioski.
- Enigma - wywołała nagle kobietę, spoglądając na nią. - Pewnie już się domyślasz, że mam dla ciebie zadanie - dodała ze spokojem, a ta przytaknęła. Przywódczyni raz jeszcze spojrzała na bruneta, z szerokim, podstępnym uśmiechem. - To mogłoby wyglądać teraz zupełnie inaczej, gdybyś był skory do współpracy, wiesz? - rzuciła do niego przybliżając się na znaczą odległość. Zatrzymała się dopiero w momencie, gdy była już naprawdę blisko. Niebezpiecznie blisko. Ich ciała dzieliło tyle centymetrów, że jeszcze jeden niewielki ruch kobiety sprawiłby, aby się ze sobą zetknęły. - Może jednak zmienisz zdanie? - rzekła z szelmowskim uśmiechem. Wiedziała, że odpowiedź nie nadejdzie, ale tak jak i Limbo, ten fakt tylko bardziej unosił kąciki ust w zadowoleniu. Duma ją rozpierała i nie opuszczała nawet jej spojrzenia, chociaż niesamowitość jej oczu mogła odwrócić od niej uwagę. Czuła w sobie władzę, była jej świadoma. Poczuła się jak zwycięzca. Chociaż gra wciąż trwała, ona już miała ochotę wykrzyknąć: "Szach mat!". Pokazać karty, które dzierżyła i oznajmić tryumfalnie: "Wygrałam!". Te słowa tak bardzo cisnęły jej się na usta, ale każde z nich powstrzymywała. Nie chciała chwalić dnia przed zachodem. Nie chciała chwalić spotkania przed porankiem. Odmówiła sobie tej przyjemności. Co więcej, zdawała sobie sprawę, że jeśli naprawdę chcę doprowadzić do swojej wygranej, to będzie musiała odkryć przed łowcami więcej asów, skrywanych w rękawie. Skrupulatnie wpatrywała się w szarość. Po chwili jej ręka na nowo wyłoniła się zza czarnego materiału. Spokojnym ruchem wysunęła ją do nastolatka, przyłożyła do jego polika dłoń. Mimo tego, że był zatrzymany w czasie, doskonale czuł jej lodowaty dotyk.
- Jesteś naprawdę upartym łowcą, wiesz? - odezwała się gładząc palcami skórę rozmówcy. - Upartym i stanowczym - dodała poufnym tonem zbliżając twarz. Niewiele brakowało, by czubki ich nosów się zetknęły. - Podoba mi się to - oznajmiła niemalże szeptem zabierając dłoń i się nieco odsuwając. - Jednak spójrz, gdzie nas to doprowadziło. Nie miałeś zamiaru odpuścić, ale uwierz, że ja też nie mam - powiedziała z pełnym przekonaniem. Raz jeszcze uniosła dumnie głowę, odsuwając się, by stworzyć więcej przestrzeni między nią, a brunetem.  Na jego nieszczęście, jego rozmówczyni była równie uparta i nie zamierzała dać za wygraną. Poddanie się nie wchodziło w grę, ale jej nie odpowiadało nawet wygranie przez poddanie się rywala. Chciała doprowadzić tę sprawę do końca, nawet jeśli będzie zmuszona użyć do tego znaczących środków. Już po jednym asie, a zaraz musiała ujawnić następną kartę. Spojrzała porozumiewawczo na Azjatkę.
- Nie ma mowy o współpracy, póki nie wyjawimy ci jakiś informacji o Jokerze. Nie wyjawimy ci informacji, póki nie powiesz nam, co sam już wiesz na jego temat. Ty pierwszy nic nie zdradzisz. Zatacza się błędne koło, nie sądzisz? - zapytała patrząc na kobietę, która powoli kroczyła w jej stronę, w końcu stanęła tuż obok niej. - Na szczęście mam na to rozwiązanie. - oznajmiła z szerokim uśmiechem. - Enigma, zdobądź te informacje - wydała nagle polecenie, a jej głos drastycznie się zmienił. Był stanowczy, ale i chłodny. Niemal można było poczuć dreszcz na skórze. Gwałtownym tonem wypowiedziała imię łowczyni, w żadnym słowie nie było nawet nutki wrażliwości. Czarnowłosa dziewczyna stała niewzruszona, a po chwili stanęła tuż naprzeciwko bruneta. Wbiła wzrok w szare oczy rozmówcy, spoglądające przed siebie, w przestrzeń, zatrzymane przez Panią Czasu.
- Czekaj - zwróciła się nagle do Azjatki. Nowa myśl uderzyła jej do głowy i zawładnęła jej myślami. Zdawało się, jakby odetchnęła z ulgą. Wyobrażenie, jakie zjawiło się niemalże w ostatniej chwili. Zmierzyła wzrokiem trójkę łowców, zatrzymując się na właścicielu elementu ognia. - Zbyt ryzykowne, może się nie udać - oznajmiła, a ta spojrzała na nią z niedowierzaniem
- Nie zdąży się zorientować - odparła z przekonaniem, ale wnet poczuła na sobie srogie spojrzenie kobiety. Zrezygnowała z dalszego ujawniania głosu sprzeciwu
- Mogę się założyć, że coś jednak byłby w stanie zrobić. Nie możemy go lekceważyć - rzuciła. Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że gdy tylko uwolni bruneta, choćby na sekundę, z niewoli czasu to przysporzy to wielu problemów. Nie była zwolenniczką głupiego ryzykowana. Jej tok rozumowania nie pozwalał jej na tak zuchwałe kroki i przeciwstawienie się własnej intuicji. Już od początku coś ją w szarookim łowcy niepokoiło. Świadomość jego siły czy może przebiegłość, którą wyczuła na samym wstępie?
- Spróbuj z nią - oznajmiła spoglądając na Avril. Kobieta niepewnie podeszła do łowczyni. Stanęła naprzeciw niej, czekając z małą niecierpliwością na poruszenie. Selene, gdy tylko Azjatka zajęła miejsce, uwolniła dziewczynę, ale tylko na krótką chwilę. Blondynka ruszyła się, a jej odległe spojrzenie na okolicę, momentalnie zostało wbite w Enigmę, po czym na powrót zamarła w bezruchu. Kobieta spodziewała się po jej spojrzeniu strachu, albo zaskoczenia. Ujrzała jedynie gniew. Chłód różowych oczu skierowany prosto na nią. Gdyby była choć trochę dłużej uwolniona od mocy Selene, niewątpliwie rzuciłaby się w dzikim ataku na przeciwniczkę. Niczym dzika lwica na zwierzynę. Dostrzegła to bez większego problemu w dziewczynie. Niemalże było słychać, jak momentalnie wstrzymała oddech. Odczekała chwilę, aż jej lekko zaburzone tętno wróci do normy. Nie potrzebowała na to wiele czasu, już po chwili zmierzyła się wzrokiem z dziewczyną. Jej fiołkowe oczy zaczęły tracić swój kolor i błądzić swym wyrazem. Jaśniały nieustannie, były coraz jaśniejsze, zmierzały do bieli. Czyszczone jakby były ścierane gumką. Nastało całkowite milczenie.
Limbo się niecierpliwił i poczuł powracające wrażenie znudzenia. Westchnął, a ten dźwięk rozbrzmiał po otoczeniu. Białowłosy towarzysz stał obok niego, w końcu dostrzegł jak oczy Azjatki wracają do normy. Selene nie musiała się odezwać nawet słowem, było wiadome jakie słowa wypłyną z jej ust i na jakie czeka, ze strony łowczyni
- Niewiele - oznajmiła podchodząc do rozmówczyni, która westchnęła
- Jednak oszustwo?
- Nie. To wynika raczej z czegoś innego, ale mam też kilka ciekawych informacji - powiedziała starając się polepszyć sytuację. Selene spojrzała na nią z widocznym zainteresowaniem. Po chwili uśmiechnęła się z jeszcze większą ciekawością.
- Pokaż mi - oznajmiła z chytrym uśmiechem, stając tuż przed nią. Obnażyła ponownie rękę, by po chwili, przykładając dłoń do podbródka czarnowłosej łowczyni, unieść go delikatnie ku górze, aby wejrzała w jej oczy. Enigma mimowolnie uniosła wzrok. Różnice w ich wzroście potęgowały wysokie obcasy kobiety. Chcąc zajrzeć w czerwone źrenice, musiała unieść głowę. Spojrzały sobie w oczy tak głęboko, jak tylko było to możliwe. Fiołkowy kolor u Azjatki znowu zaczął zanikać. W końcu jej oczy były całkowicie białe. Minęła pewna chwila, aż wróciły do normy. Kobieta z zaskoczeniem spojrzała na Avril
- No proszę, proszę. Ciekawe - odezwała się nie kryjąc zaintrygowania. - Ciekawe - powtórzyła melodyjnie z jeszcze większym zainteresowaniem
- Co jest takiego ciekawego? - rzucił chłopak zirytowany już tym wszystkim. Arcano spojrzał na niego bez wyrazu, ale ten gest brzmiał: "Bądź cicho". Ten jednak zdawał być się na niego ślepym, ale i słowa puścił by mimo uszu. Z jednej strony jednak był świadomy tego, że jeśli Selene zwróci się do niego głosem pełnym jadu, to nie będzie miał możliwości zignorowania jej słów.
- Porachunki tej dziewczyny - odparła nad wyraz spokojnie, na pytanie Limbo. - Enigma, sprawdźmy jeszcze tamtą. Wydaje się być... bliżej - powiedziała z zadziornym uśmiechem, patrząc kątem oka na Alice. Chwilę się wahała przed wypowiedzeniem ostatniego słowa, jakby szukając lepszego. Wprawdzie jedynie myślała, czy nie ująć tego w bardziej jasny i przejrzysty spokój, ale wiedziała, że jej towarzyszka zrozumie, co miała na myśli. Nawet w innym przypadku i tak bez zbędnych pytań po prostu wykonałaby polecenie. Kobieta podeszłą jeszcze na moment do Blaine'a, podczas gdy Azjatka już stanęła przed blondynką. Nie mogła pochwycić jej spojrzenia, które zmuszone było wciąż obserwować bruneta.
- Więc, właścicielu elementu ognia, zabrałeś ze sobą jeszcze właścicielki elementów wiatru i ziemi? - zapytała dość wesoło. - Planujesz się sprzymierzyć z łowcami wszystkich czterech elementów, czy to tylko ślepy los? - dorzuciła czekając w międzyczasie na znak od Enigmy, że jest gotowa. - Będziesz musiała ją pochwycić, chyba w tym momencie nie będzie zbyt skora do pokornego wykonania naszej woli - rzekła wyniośle oddalając się do dwójki łowców. Stanęła przy nich w wyczekiwaniu. Czarnowłosa dziewczyna przyłożyła dłonie do twarzy nastolatki, dość ostrożnie.
- Ok - rzuciła szybko do kobiety, która wprawiła blondynkę w ruch. Nim zdążyła cokolwiek zrobić, Łowczyni siłą obróciła jej głowę w swoją stronę. Zamknęła oczy w pośpiechu.
- Radzę ci nie stawiać oporu - oznajmiła niezwykle oschle Azjatka. - Otwórz oczy
- Kochanie, spójrz grzecznie na Enigmę - odezwała się Selene potulnie i przyjaźnie. - Chyba nie chcesz, żeby coś złego spotkało twojego kolegę, prawda? - zapytała nie zmieniając tonu. Serce Alice oszalało. Gwałtowne i szybkie ruchy, których nie mogła uspokoić. Na te słowa zjeżył jej się włos na karku, czuła jak jej dłonie zaczynają się pocić. Miała nadzieję, że łowcy nie spostrzegli jej nieregularnego oddechu prawie jak u astmatyka. Wzięła jeden głęboki, mając nadzieję, że jej tętno w końcu się uspokoi. Niechętnie uniosła powieki. Spojrzała przeszklonymi oczyma na łowczynię, po czym na nowo Selene ją zatrzymała, jak jakieś nagranie po naciśnięciu przycisku pauzy. Zamarła w bezruchu, ze spojrzeniem wbitym w oczy kobiety, które traciły swój odcień.
- Arcano, po wszystkim przyprowadzisz Mori - zwróciła się do chłopaka, jakby władczo. Stanowczym tonem wydała polecenie, wciąż obserwując działania Enigmy. - Dopilnuj, żeby Enigma przekazała jej to, co ujrzała u właścicielki elementu ziemi
- Tak - odparł machinalnie, bez jakiegokolwiek wyrazu w spojrzeniu, pustym jak u lalek. Selene wciąż przypatrywała się towarzyszce, co jakiś czas przelatując wzrokiem po pozostałych ofiarach swej mocy. Nagle dostrzegła coś. Spokojna szarość, której tyle się przyglądała, teraz jakby ożyła. Była pewna, że Blaine wciąż jest pod niewolnictwem zatrzymania czasu, ale nie mogła zaprzeczyć temu, co widzi. Oczy  jakby były wypełnione płynną rtęcią. Pełne życia i werwy. Zastanawiała się tylko, co je tak ożywiło, ale uległa wrażeniu, że zna odpowiedź. Gniew, złość i wściekłość. Jej zdaniem negatywne emocje zawsze były pokładem energii i biła z nich moc. Nie mogła jednak przyspieszyć procesu, musiała czekać spokojnie, aż ta skończy używać swej mocy i zbierze informacje. W duchu jednak powiedziała sobie: "Pospiesz się". Jak dotąd nie poczuła żadnej obawy, ze strony trójki łowców. Wciąż nie mogła przyznać, że je czuje, bo byłoby to kłamstwem. Z pewnością miała ich w garści, dobrze o tym wiedziała. Miała wsparcie, którego nawet nie potrzebowała. Wystarczyła jej sama moc, możliwa uchwycić łowcę z mgnieniu oka i już nie wypuścić. Pułapka na zwierzynę, lepsza niż człowiek mógłby sobie wyobrazić. Takiego właśnie była zdania, pełna podziwu dla swojej własnej potęgi, przepełniona dumą. Jakiego obrotu sprawy by nie obrały, to czuła, że wybrnie z każdej sytuacji i to zwycięsko. Nawet nie było mowy o jej porażce, bo jej porażka, oznaczałaby absolutny koniec.
Nagle Azjatka podeszła do niej żwawym krokiem, jakby poruszona
- Mam - oznajmiła z przejęciem, jakby odkryła mapę skarbów, albo nawet już skrzynię pełną złota. Selene nie czekała po tych słowach ani chwili. Momentalnie pochwyciła w dłonie głowę kobiety i wejrzała w fioletowy kolor jej źrenic. Jaśniały i jaśniały, aż były białe niczym śnieg. Poczuła ten przepływ tego, co ona sama ujrzała. Tym razem, zamiast pozyskiwać informacje i węszyć w umyśle innej osoby, przekazywała wszystko, czego sama się dowiedziała. Selene stała nieruchomo, jakby była w transie. Tym razem było więcej do przekazania. Słyszała głos Alice, wyrwany z jej umysłu i porwany przez Enigmę. Widziała urywki wspomnień, które tamta uznała za istotne, do przekazania. W końcu poczuła, jak ten proces misja. Wszystko zanikało, tak samo jak powracał fiolet w oczach kobiety.
- No proszę, proszę! - rzuciła uradowana. Przepełniało ją zadowolenie, ciekawość, fascynacja. Tyle uczuć na raz obległo ją i mocno uściskało, nie chcąc jej wypuścić ze swych objęć. Jeszcze przez chwilę stała jak słup soli, ale na twarzy malował się szeroki, szelmowski uśmiech. Szybkim krokiem, jakby coś ją goniło, zbliżyła się do blondynki. Stanęła przed nią z zadowoleniem. - Nie wiem o czym myślałaś, w momencie kiedy Enigma przeszukiwała twój umysł, ale to i tak nie miało znaczenia. Przewertowała go dokładnie, przeplatając się po najświeższych tworach twojego mózgu. - oznajmiła z dziwną satysfakcją. Spojrzała na bruneta, do którego po chwili się zwróciła. - Użytkowniku elementu ognia, tak jak to już zostało powiedziane, nie wyjawię ci informacji, póki się nie dowiem, co sami już wiecie o Jokerze. Jednak szedłeś w zaparte, że pierwszy informacji nie ujawnisz, także zostałam zmuszona do podjęcia tych działań - oznajmiła powoli wchodząc w pole widzenia bruneta, aż stanęła naprzeciw niego, zachowując pewną odległość. Mówiła z pewną dozą elokwencji i na powrót otaczając się aurą dumy i wyniosłości. Z uniesioną głową spoglądała na rozmówcę, nie mogąc się oprzeć smakowi tryumfu. - Skoro tak postawiłeś sprawę, to nie miałam innego wyboru. - oznajmiła niby zdruzgotana, ale prawdziwy żal wywołała u niej świadomość, że musiała skorzystać już z kilku asów. Jednak cel uświęca środki, a ona do swego brnęła zawzięcie. Przez usta nie przeszłoby jej słowo: "Porażka" i tak miało pozostać. - Jednak sprawa załatwiona - oznajmiła ze spokojem po czym spojrzała na Limbo. Z małym zdezorientowaniem, wydawał się podskoczyć jak oparzony. Wciąż nieco zaskoczony łypał oczyma na łowczynię, w małym zastanowieniu. Na jej poważny i surowy wyraz twarzy, na którym po chwili odmalowało się porozumiewawcze spojrzenie wraz z uśmiechem. Spojrzał na to z niedowierzaniem, a po chwili uśmiechnął się od ucha do ucha, starając się powstrzymać od psychopatycznego śmiechu. - Zdobyłam informacje od twojej towarzyszki, więc możemy kontynuować naszą rozmowę. Przykro mi, że przymusiłam was, byście to wy pierwsi obnażyli przed nami zebrane przez siebie wiadomości, ale nie było innego wyjścia, jeśli chcieliśmy ciągnąć dalej to spotkanie. - mówiła, ale nawet w słowach: "Przykro mi" brakowało odpowiedniego brzmienia. Każde ze zdań wydawało się dość sztuczne, lecz utrzymywane wyniośle, jak to Selene zdawała się mieć w zwyczaju. Iście królewskie, dumne zachowanie i wysławianie się, jednak nad prawdziwością jej wypowiedzi człowiek musiał się zastanowić.
- Wreszcie - mruknął pod nosem Limbo, przywołując swoją kartę Jokera.
- Skoro jednak, już pierwsi je ujawniliście, to z czystym sumieniem mogę wam przekazać to, co my wiemy. Liczę na to, że ten nieprzyjemny incydent nie przekreśli szansy na naszą współpracę - oznajmiła wyłaniając zza ciemnego materiału, bladą rękę, która na jego tle zdawała się być jeszcze jaśniejsza. Taki sam kontrast budził czarny tatuaż dwóch półksiężyców, unoszący się wraz z porcelanową cerą do góry. Szybkim ruchem kobieta pstryknęła palcami, a czerwonowłosy chłopak przemienił swoją kartę w pistolet. Alice została uwolniona. Zszokowana zrobiła gwałtowny ruch, jakby została zatrzymana na sekundę przed upadkiem. Zdezorientowana przeniosła wzrok na zebrane osoby. Już chciała zrobić krok do towarzyszy, lecz dostrzegła, że łowca mierzy bronią prosto w nią.
- Stój grzecznie - rzucił z szerokim uśmiechem i obłąkanym spojrzeniem. - Bądź pewna, że nie spudłuję. - dodał wydając się coraz bardziej szczęśliwy
- Spokojnie, nic wam nie zrobimy. Ta rozmowa miała przebiec bez rozlewu krwi, zgadza się? - wtrąciła się Selene. - Jednak to do was będzie należeć ostatnie słowo w tej kwestii. Jeśli nie będziecie skorzy do rozpoczęcia bitwy, my tego nie zrobimy. - oznajmiła ze spokojem, a jej towarzysz wciąż trzymał wycelowaną broń w stronę blondynki, która nie miała pojęcia co ma zrobić. Nawet gdyby użyła mocy, to była pewna, że nic tym nie wskóra. Była ich czwórka, więc tak czy inaczej mieli przewagę liczebną, nawet gdyby nie brać pod uwagę faktu, iż Blaine i Avril nie są w stanie nawet mrugnąć.
- Więc czego chcecie? Skoro już jesteście w posiadaniu naszych informacji, to powinniście wyjawić te, które sami posiadacie - rzuciła nastolatka na tyle pewnie i stanowczo, na ile pozwalała jej odwaga, a raczej jej resztki. W takich momentach zastanawiała się, ile jeszcze jej brakuje, by dostać jakiegoś zawału serca. Jak nie o tym, to jej myśli lubiły także nasuwać pytanie: "Dlaczego jak zwykle ja?".
- Wyjawimy, ale pewnie rozumiesz mnie, że wolałabym spotkanie takie, jakim było na samym początku. Bez niepotrzebnego marnowania energii, na utrzymywanie was w bezruchu i bez możliwości konwersacji z wami. - mówiła z przekonaniem, jednocześnie starając się przekonać do swoich słów rozmówczynię. - Uwolnię was z pułapki czasu, ale w takiej sytuacji spodziewam się po was odpowiedzi na moje użycie mocy, czego wolałabym uniknąć. W gruncie rzeczy nie stała wam się krzywda, a jedynie zdobyłam to, bez czego nasza rozmowa nie mogłaby potoczyć się dalej
- Więc chcesz żebyśmy po prostu nie atakowali, tak? - rzuciła do niej z podejrzliwością, a ta przytaknęła
- O ile po tobie nie spodziewam się żadnych sztuczek, to o nim nie mogę powiedzieć tego samego - zwróciła się do bruneta. - Dlatego przykro mi, ale Limbo jeszcze przez chwile będzie musiał mieć cię na oku - oznajmiła ze spokojem. Alice jednak ta perspektywa nie wydawała się ani trochę przyjemna, zwłaszcza, że to oko sprawdzało, czy pocisk na pewno trafi jej między oczy. Sam ruch przywołania karty wystarczyłby, by już się nie wybudziła z tego snu, po szybkim strzale z pistoletu.
- Dlaczego w ten sposób?
- Intuicja moja droga. Nigdy mnie nie zawiodła, a teraz mi mówi, że rozsądniej będzie go nakłonić do spokojnej rozmowy, celując bronią w ciebie, niż w jego. Zwłaszcza, że twoja towarzyszka wtedy też wyda się potulniejsza - powiedziała z szelmowskim uśmiechem, jakby dumna sama z siebie. - Skup się, właścicielu elementu ognia. Uwolnię ciebie i twoją towarzyszkę, byście byli już włączeni do linii czasu, ale tak jak powiedziałam, żadnych sztuczek. Ani od ciebie, ani od twoich towarzyszek - powiedziała raz jeszcze pstrykając palcami. Blaine stanął spokojnie, podczas gdy Avril ze wściekłością spojrzała na grupkę łowców
- Ty... - już miała dokończyć, kiedy nagle Arcano wystąpił o krok do przodu. Zacisnęła zęby, ale głownie z powodu pistoletu, skierowanego w stronę niebieskookiej. Czuła się jak jedzenie dla groźnej zwierzyny, podane niemalże na tacy, czekające tylko w końcu na atak
- Lepiej, żebyś nie kłamała - rzucił ze złością, bliską wściekłości, którą starał się powstrzymać. Nie mógł jeszcze określić, jak duże miałby szanse w starciu, ale warunki i tak nie sprzyjały, by w ogóle zacząć walkę. Zbyt duże ryzyko, jak zresztą samo przebywanie z tą grupką łowców.
- Nie kłamię, mój drogi. Informacje, które zebraliście... Trzy Jokery, tak? - rzuciła zamyślona co jakiś czas zerkając kolejno na każdego z trójki łowców. Była nad wyraz pewna swojej dominacji w zaistniałej sytuacji. Pewna, że ma w garści rozmówców, swobodnie zbliżyła się do nich jeszcze trochę. Stała się panią całej sytuacji, za cenę kilku sztuczek, które była zmuszona ujawnić. Ile już wiedzieli? Znali moce, ale na drodze ku współpracy był to element nie do uniknięcia. Prędzej czy później musieliby ją poznać. Zresztą, tak samo i informacje, którymi dysponowali. Ujawnienie tylko kilku z nich, a reszta po tym, jak postanowią się przyłączył. Czy to jednak było najrozsądniejsze rozwiązanie? Być może, ale sprawy stały się trochę bardziej skomplikowane w oczach Selene. Bardziej skomplikowane, ale dziwnie łatwiej było jej obmyślić nowy plan działania. Niewiele różniący się od poprzedniego, jednak z małą zmianą detali. W momencie gdy nastało krótkie milczenie, kobieta dumała nad doborem słów. Nad wiadomościami, które ma obnażyć przed trójką łowców. Atmosfera była inna. Zmieniła się, ale nie każdy odczuwał ją w ten sam sposób. Wrażenie ciągłego niebezpieczeństwa, niepewność i strach. Te emocje już towarzyszyły tylko niektórym, bo Selene czuła jedynie tryumf unoszący się w powietrzu, niczym nowa woń, którą sama tworzyła budując sobie stopniowo wyższe szczeble hierarchii. Niemal czuła płynący w żyłach majestat. Jak narkotyk zmuszało ją do dumnego i wyniosłego zachowania, ale i dominacji. Musiała to powstrzymać. To był ostatni moment, w którym mogła jeszcze coś zdziałać, nim noc dobiegnie końca. Ostatnia chwila, by dowiedzieć się, czy zdobędzie sojuszników w walce przeciwko bogowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Yassmine