sobota, 9 maja 2015

Sen dwudziesty siódmy - Zmęczenie

Pogoda nie pozwoliła słońcu obdarować ludzi swoimi promieniami. Niebo było przykryte szarymi chmurami i tylko gdzieniegdzie było można dostrzec co się za nimi kryje. Jednak tych niewielkich dziur w ciemnym puchu nie było wiele. Do tego wszystkiego co jakiś czas można było poczuć na skórze chłodne podmuchy wiatru, raz delikatne, a innym razem wręcz przeciwnie. Mimo to nie zapowiadano deszczu. Kadra szkolna zaufała tym przypuszczeniom i postanowiła, że jesienny turniej odbędzie się na zewnątrz. Do tej pory pojawiło się już wiele osób, a w tym nie tylko zawodnicy z innych szkół, ale także zwykli przechodni chcący zobaczyć przebieg wydarzenia. Mimo to większość uczniów z innych placówek dopiero miała się stawić na miejsce. W pierwszej kolejności pojawili się nastolatkowie, którzy jako pierwsi zagrają mecz z gospodarzami. Na ten dzień przewidziano dwie rozgrywki, które miały się odbyć między reprezentacjami różnych szkół. Chociaż Blaine także miał wziąć udział to nie spędzał tych wolnych chwil na rozgrzewce, jak większość jego rówieśników z drużyny, a siedział na ławce razem z Alice. Dziewczyna zderzając swoje spojrzenie z jego, myślała w większości tylko o tym, by odejść.
- Czego chcesz? - zapytała oschle, ale i niepewnie. Chłopak z powagą patrzył na rozmówczynię
- Zgadnij - odparł nie odwracając od niej wzroku. - Musimy pogadać. - dodał zabierając spojrzenie na boisko
- Więc mów - powiedziała ciesząc się z tego, że nie musi dalej patrzyć w oczy chłopaka. Narastało w niej napięcie, a do tego czuła lekki niepokój. Po tym co ostatnio się wydarzyła, nie bardzo wiedziała jak ma się zachowywać przy szarookim. Bądź co bądź dalej bez problemu była w stanie sobie przypomnieć okropne uczucie wbijanych szponów, czy też makabryczny uśmiech ozdobiony świeżą krwią. Późniejsza scena również nie była dla niej łatwą do przebrnięcia. a przelatująca w jej głowie scena, obrazująca te momenty dodatkowo ją złościła.
- Nie tutaj. - rzekł spokojnie widząc jak grupka nastolatków kończy rozgrzewkę i zmierza w ich stronę. - Chodź. - dodał stanowczo podnosząc się z miejsca. Jednak blondynka mu nie odpowiedziała, a spojrzała jedynie zmieszanym wzrokiem
- Dokąd niby? - parsknęła mając nadzieję nie usłyszeć tego, czego się spodziewała, ale chłopak to zrujnował
- Gdzieś, gdzie nas nikt nie usłyszy. To chyba oczywiste - rzucił powoli podirytowany. Chłodne spojrzenie dziewczyny nagle do niego trafiło gdy tylko wbił w nią wzrok
- Nie ma takiej opcji - odpowiedziała bez chwili zawahania. - Co to za problem żebyś mówił po prostu ciszej gdzieś nieco dalej od tłumów - zapytała chłodno podnosząc się z ławki widząc nadchodzących zawodników
- Gdyby to faktycznie było takie proste, to tak bym zrobił - odezwał się marszcząc brwi. - Zaraz zjawią się tutaj osoby z redakcji szkolnej i sekcji fotograficznej, a do tego zacznie się trening przed meczem. Szybko nie dadzą mi spokoju skoro jestem jednym z zawodników, więc rusz się - dodał łapiąc ją za ramię. Pewny silny chwyt od razu przywołał wizję demona wbijającego szpony głęboko pod skórę. Nastolatka wyrwała się z niego i odeszła kilka kroków dalej. Była coraz bardziej zmęczona, ale udało jej się zebrać siły na ten mały wysiłek. Czuła się tak, jakby w nocy w ogóle nie zmrużyła oka, co sobie tłumaczyła obecnością w śnie innego łowcy
- Zostaw mnie - powiedziała gniewnie, a wnet zdziwiony brunet zastygł na moment. Jednak już po krótkiej chwili posłał jej nieco zmieszane spojrzenie.
- Tym bardziej musimy pogadać - stwierdził uspokajając swój ton. - Mylę się, czy boisz się mnie? - zapytał po chwili z pełną powagą wbijając przeszywające spojrzenie w rozmówczynię. Nim jednak ta zdążyła mu odpowiedzieć, grupka nastolatków podeszła do ławki. Rozsiedli się i zaczęli pić swoje napoje. Szarooki rzucił porozumiewawcze spojrzenie i zaczął iść w stronę przebieralni zostawiając niebieskooką w tyle. Sama nie była pewna, czy wie co ma zrobić. Wciąż czuła się niepewnie, a nawet gorzej niż przedtem. Zadał jej właśnie to pytanie, na które sama chciała znać odpowiedź, ale wydawała się ona być poza jej zasięgiem. Nawet w trakcie spotkania z nim mówiła, że wierzy, iż ten nie zrobi jej krzywdy, jednak w głębi duszy zdawała sobie sprawę z tego jak mało o nim wie. Nie mogła mieć pewności zwłaszcza po ostatnim zajściu. Mimo to oczekiwała odpowiedzi. Koniecznie chciała wszystko wyjaśnić, więc lekceważąc ogromne zmęczenie ruszyła w stronę łowcy. Przyśpieszyła kroku chcąc go dogonić czując coraz większe zmieszanie.
- Byle szybko - wymamrotała cicho idąc już obok Blaine'a. Ten nie odpowiedział. Jedynie dalej kierował się przed siebie. Dotarli do szatni, którą po chwili minęli udając się na jej tyłu. Tam był jedynie kawałek terenu i mały budynek stanowiący składzik. Nikt poza łowcami tam nie przebywał, a ten fakt tylko dodatkowo niepokoił dziewczynę.
- Więc? - zwrócił się do niej opierając się o ścianę szatni
- Co "więc"? To chyba ty chciałeś porozmawiać? - rzuciła chłodno opierając się o ścianę, tak jak to zrobił rówieśnik. Ten spojrzał na nią bez większego wyrazu. Ich spojrzenia się spotkały, ale teraz wzrok dziewczyny nie zamierzał ustąpić. Dostrzegła w szarych oczach coś, co ją wprowadziło w zadumę. Nie była w stanie tego odpowiednio określić, ale miała wrażenie, jakby dostrzegła coś jak zgryzotę, chociaż do końca tego tak określić nie mogła.
- Nie powinnaś była wchodzić do mojego snu - powiedział odwracając wzrok i spuszczając go w dół przy tym krzyżując ręce. - Sama już powinnaś wiedzieć dlaczego
- Tylko dlatego mnie zaatakowałeś? Bo weszłam do twojego snu? - burknęła ze zdenerwowaniem
- Nie do końca. Sen łowcy jest jego terenem. Jeśli ktoś na niego wejdzie, to trzeba go po prostu zlikwidować. Taka osoba po prostu podaje się na tacy, a nie bardzo to kogo interesuje czy to zwykła pomyłka czy jakiś samobójca - wyjaśnił unosząc wzrok ku górze i wbił je w pociemniałe chmury
- Przecież na pewno jest cała masa łowców, którzy nie wiedzą nic o Wymiarze Snów, a zostali łowcami i co? Tak po prostu ich zabijesz? - rzuciła z oburzeniem coraz bardziej zmęczona. Suche powietrze otaczające ich pogłębiało ten stan
- Posłuchaj i naucz się tego, że każdy dba o siebie. - rzekł nieco rozgniewany. - Osoba, która wejdzie do snu łowcy jest łatwiejszym celem niż najłatwiejszy upiór, a daje korzyści, więc chyba oczywiste jest, że czeka ją śmierć
- Korzyści? - wtrąciła wbijając w chłopaka pytające spojrzenie. Ten jedynie zerknął na nią kątem oka i jak oparzony zaczął mówić dalej
- Chodzi o to, że nie próbowałem zabić konkretnie ciebie. Byłem przygotowany na zabicie każdego kto tylko wejdzie do pomieszczenia
- I to ma mnie uspokoić!?
- Masz swoje wyjaśnienia, o które pewnie i tak byś mnie prędzej czy później zaczęła męczyć, gdy już byś przestała się tak dziwacznie zachowywać - mówił oschle, aż poddenerwowana Alice wtrąciła mu się w zdanie
- Dziwne zachowanie? Najpierw naskakujesz na mnie jako jakiś demon, a potem... - nagle przerwała czując pojawiający się rumieniec, ale był jednak praktycznie niewidoczny. Ponowne obrazy wspomnień odtworzone w głowie dziewczyny niczym film. - A potem... - próbowała wykrztusić coś z siebie. Brunet odsunął się od ściany i stanął na przeciw blondynki
- Uspokój się. Czy to nie ty powiedziałaś, że się mnie nie boisz? - zapytał wpatrując się w blondynkę. Ta speszona odwróciła natychmiastowo wzrok kierując go w dół. - Zapytałem cię o coś - dodał donośniej
- Bo... - zaczęła mówić niepewnie. - Bo się nie boję, ale to nie wyjaśnia tej twojej "nauczki"
- Najwyraźniej skutecznej skoro ciągle do niej wracasz. Za bardzo się przejmujesz wszystkim - parsknął odwracając się od rozmówczyni. Spojrzała na jego plecy czując się jakby miała nogi z waty
- W przeciwieństwie do ciebie, nie potrafię być tak nieczuła - warknęła osuwając się powoli plecami po ścianie szatni. Zjechała w dół, aż w końcu usiadła. Miała wrażenie, że jej powieki są coraz cięższe. Z każdym mrugnięciem coraz trudniej było jej je podnieść. Ledwo już odczuwała słabsze podmuchy wiatru.
- Alice... - zaczął mówić odwracając się z powrotem do niebieskookiej, a wnet zamilkł. Dziewczyna ziewnęła głośno powoli zasypiając. Zszokowany chłopak wbił w nią spojrzenie. Szybko podszedł do niej i ukucnął przed nią. - Hej, Alice budź się! - krzyknął trzęsąc nieco ramieniem nastolatki. Ta nie miała już nawet sił, by otworzyć oczy. Jedynie mruknęła cicho pod nosem na znak, że go słyszy. - Ile ty czasu nie uzupełniałaś wskaźnika!? - zapytał poddenerwowany jednak nie otrzymał odpowiedzi. Uczennica zapadła w sen. - Cholera... - parsknął pod nosem biorąc ją na ręce. Rzucił okiem na okolicę zatrzymując wzrok na niewielkim budynku. Sam został wysłany, by otworzyć pomieszczenie i wynieść z niego kilka piłek. Po wykonaniu zadania jednak jeszcze nie oddał kluczyka, wciąż miał go w kieszeni spodni. Szybko otworzył składzik. Był cały zagracony. Jedynie dwie półki były puste. Między ścianą, a regałem pełnym sprzętu była wąska powierzchnia, w której z obu stron stały w pudłach kije do hokeja, baseballa itp. Blaine przeniósł niechętne spojrzenie z powrotem na dziewczynę. - Więcej z tobą problemów niż można by się spodziewać - westchnął po czym upewnił się, że dookoła nikogo nie ma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Yassmine