poniedziałek, 31 października 2016

Sto snów - Konflikt

Po słowach mędrca dwójka łowców całkowicie zamarła. Wpatrywała się w niego z niedowierzaniem i szokiem. Czuli, że zaraz wszystko się dla nich zmieni, jednak nie byli przekonani, by dzięki temu więcej pojmowali. Wymiar Snów od samego początku był dla każdego wielką zagadką nasuwającą miliony pytań i praktycznie żadnych odpowiedzi. W tym morzu niewiadomych udało im się po pewnym czasie wyłowić choć trochę informacji po to, aby teraz się dowiedzieć, że to wszystko co wiedzą, może być kłamstwem. Przez chwilę dopadła ich niechęć do poznania prawdy, lecz równie szybko została zwalczona. Co by się nie wydarzyło i czego by się nowego nie dowiedzieli, właśnie po to przybyli. Ich celem było odkrycie co kryje się za znaną im strefą i poznanie faktów o Jokerach. Nic tego nie mogło zmienić, a przynajmniej tak sądzili. Dae Shim wiedział jednak, że ta jedna rozmowa może spowodować zniszczenie ich celu, choć nie do końca tak, jak można by się tego spodziewać.
- Nie uśmiercimy? - powtórzyła zmieszana. - To oznacza, że nie da się ich zabić? - pytała czując niepokój i przejęcie. Co prawda mowa tu była o istotach boskich, lecz pewność Blaine'a, co do zabicia ich udzieliła się jej i przestała dopuszczać do siebie myśl, iż może się to okazać niemożliwe
- Da się - wtrącił stanowczo brunet. - Już raz zraniłem Jokera. Da się im zadać obrażenia, na pewno da się ich zabić
- Wasze umysły są wciąż zamknięte. Otwórzcie je szerzej, jeśli chcecie zrozumieć - odparł tajemniczo, jak wydawało się, że ma w zwyczaju. Nastolatek zmierzył go srogim spojrzeniem.
- Po prostu mów jaśniej - warknął zirytowany. - Nie wierzę, by nie dało się ich zabić
- Ależ Jokera zabić możecie, rzecz w tym, że wcale tego nie chcecie - odparł z życzliwym uśmiechem, jaki towarzyszył mu niemalże prawie cały czas. Odmalowywał się na jasnej, lekko pomarszczonej twarzy tak samo jak całkowity spokój i opanowanie. Blaine natomiast zaczął te cechy tracić, tak jak i cierpliwość, lecz wciąż sprowadzał samego siebie do porządku wiedząc, że nagły wybuch w tej sytuacji na pewno im nie pomoże. Starzec już i tak był na pewno świadom zdenerwowania bruneta, a jednak zupełnie to ignorował. Alice natomiast zaczęła rozważać wszystko to, co padało z ust rozmówcy. Analizowała każde słowo po słowie licząc, że wreszcie wszystko zrozumie. Jedyne czego była pewna, to że za tymi zdaniami coś się kryje, a oni muszą sami ujrzeć to drugie dno.
- Dlaczego nie chcemy go zabić? - zapytała
- Przecież chcemy - przewrócił oczami zirytowany. - Powiedz nam po prostu jak się do niego dostać, a ci to udowodnimy - podpuszczał go, lecz nagle blondynka spojrzała na niego jakby karcąco
- Ja z nim porozmawiam - rzuciła stanowczo. Chcąc nie chcąc chłopak dał za wygraną licząc, iż może jego towarzyszka dowie się czegoś przydatnego od mędrca.
- "Fioletowy Joker musi umrzeć" - wspomniał słowa kobiety, a ci zamienili się w słuch
- Tak powiedziała Selene.
- Przeszłości jej nie widziałem, więc powiedzieć wiele nie jestem w stanie. Wiedzą swą się z wami dziele, lecz mogę zdradzić tylko co, co sam się już dowiedziałem. To na pewno wiele komplikuje, lecz i bez tego człowiek wiele wywnioskuje
- Co na przykład? - uznała, że jedynym sposobem na zrozumienie czegokolwiek będzie nieustanne zadawanie pytań, nakłaniając mędrca do rozwijania swych zawiłych myśli.
- Ta kobieta ma ogromną wiedzę, a także potężną moc. Częścią informacji się z wami podzieliła, lecz jest jeszcze coś - rzekł, a życzliwy uśmiech odszedł w zapomnienie. Na jego twarzy wypisana była już tylko całkowita powaga. - Wciąż poznaję wasze życie z minionych chwil. Widzę w nich spotkanie z ową łowczynią. Widzę też różowe oczy, które raczej się nie mylą. Szczerość w nich widziałem waszymi oczami. Mówiła, iż do Selene się zwróciły osoby sprzymierzone z bóstwami. Widzę i czuję, wasze zmieszanie. Co mogło oznaczać to całe spotkanie?
- Sami chcielibyśmy to wiedzieć - prychnął brunet
- Niestety nie jestem wszechwiedzący. Pomogę, choć w tej kwestii nie wiele powiedzieć mogę. Pani Czasu i dla mnie pozostaje tajemnicą
- Świetnie
- Lecz chwila. Fioletowego pana zabić postanowiła - przypomniał i uniósł palec, jakby tym gestem nakłaniając nastolatków, aby zwrócili większą uwagę na ten aspekt.
- Chce, żebyśmy się do niej przyłączyli, żeby zabić Jokerów - sprostowała blondynka
- Choć wtedy tylko o nim wspomniała. I tu właśnie wracamy do części wcześniejszej. Fioletowego pana zabić możecie, lecz wcale tego nie chcecie
- Więc o to chodzi? Konkretnie o tego Jokera? - zapytał chłopak, a ten przytaknął
- Dlaczego? - wtrąciła rówieśniczka bruneta
- Na to odpowiedź już sami znacie, tylko ślepi na nią pozostajecie - ponownie się uśmiechnął, lecz tylko na chwilę. - Otwórzcie umysły, a prawdę ujrzycie. Dlaczego to jego oszczędzić musicie?
- Oszczędzić? - oburzył się Blaine i mało nie wstał niesiony złością
- Blaine! - rzuciła karcąco przywołując go do porządku. Zacisnął mocno zęby, aż wreszcie prychnął odpuszczając. - Wybacz, ale my naprawdę nie wiemy, o co może chodzić... Po to przyszliśmy do pana, aby się tego dowiedzieć
- Jedyne co mogę dla was zrobić, to wskazać drogę, ale to wy sami musicie ją oświetlić, by nie potykać się w trakcie jej przemierzania. By to nastąpiło, wpierw pojąć wszystkie prawdy musicie. Nie uczynicie tego, jeśli wam je po prostu wyjawię - powiedział z powagą i pokazał trzy palce. - Co więcej już sami wiele odkryliście. Układankę złożyć powinniście. Trzech bogów miejsca śnienia zwalczyć nie musicie, bo wśród nich macie sprzymierzeńca
- Sprzymierzeńca? - zapytali w tej samej chwili robiąc wielkie oczy
- Trzy bóstwa nad tym miejscem czuwało. Podzieliło się, lecz z obowiązkami się nie rozstało. Co prawda, teraz inną formę przybrały, ponieważ spaczone bóstwa zostały.
- Czyli że... - zaczęła, a ten od razu przytaknął. Przez moment zastygła, jakby doznała olśnienia. Opuściła wzrok porządkując myśli, jakby w głowie układała puzzle będące wspomnieniami i informacjami.
- Teraz ich cele inną formę przybrały
- Jeden go stwarza, drugi utrzymuje, a kolejny unicestwia... - rzuciła pod nosem, a mędrzec cicho się zaśmiał
- Choć dalekie od prawdy to nie jest, to z drobnymi błędami się spotkało - oznajmił przyciągając na sobie całą uwagę blondynki. - Czerwony mściciel zastępy upiorów wykorzystuje. Pan obrońca fioletowy, ciągle wojowników tworzy.
- Przebudza, stwarza. Drugi unicestwia?
- To wszystko ma swój cel, którego nie dostrzegacie
- Więc ujawnij nam go - odparła szybko. Starzec na dłuższą chwilę zamilkł popadając w zamyślenie. Jakby rozważał dogłębnie, czy powinien to wszystko powiedzieć. Wreszcie skierował się w stronę Blaine'a.
- To wszystko co usłyszycie, wiele zmieni. Prawda może się nie spodobać, ale już niewiele was od niej dzieli. Pytanie tylko, czy jesteście gotowi ją przyjąć? - zapytał, a ci od razu przytaknęli przybierając całkowitą powagę. Miało się wrażenie, że panująca atmosfera w pewnym stopniu się zmieniła. Stała się cięższa, wymuszała na każdym zachowanie cichy, spokoju i powagi. Mędrzec wziął głęboki wdech zamykają oczy.
- Prawie nikt nie próbuje pojąć, co tym światem zawładnęło. Każdy przejmuje się tylko sobą nie bacząc na to, co się wydarzyło. Walki z upiorami zostały uznane w miejscu śnienia za coś zwyczajnego. Przebudzenie za coś nieistotnego. A jednak i za jednym i drugim coś większego się kryje
- Co? - wtrącił brunet
- Konflikt - odpowiedziała mu dziewczyna, na co starzec przytaknął
- Liczycie się z tym, że wśród łowców do walk dochodzi. Drapieżcy dla krwawych pereł ruszają na łowy. Zabijają się nawzajem, brudząc szkarłatem swe dłonie. Myślicie, że to jedyny konflikt, który trwa w tym wymiarze? Czy może jednak coś jeszcze wam umysł pokaże?
- Chodzi o walki z upiorami? - zapytał niepewnie, a ten się ponownie cicho zaśmiał, jakby rozbawiony tym stwierdzeniem
- Wciąż tego nie dostrzegasz, choć to też jest prawdą. Łowcy z upiorami, a drapieżcy z łowcami walczą. Może i faktycznie podpowiedzieć powinienem, że to na tych pierwszy starciach skupić myśli macie. Zdaje się, że władczyni powietrza już coś zwęszyła. Kryjący się za tym konflikt odkryła?
- Alice? - rzucił do niej pytająco spoglądając na nią kątem oka, wtem dostrzegł jej przejęty wyraz twarzy. W oczach odmalowane coś na wzór strachu, ale i zakłopotania.
- Konflikt bogów
- Co? - rzucił zaskoczony i skierował się ku niej, jakby ulegając wrażeniu, że źle usłyszał.
- Konflikt bogów - powtórzyła. - Prawdziwa walka toczy się między Jokerami, a my jesteśmy tylko ich pionkami - spojrzała do niego, a mówiąc to zachowywała przez cały czas całkowitą powagę.
- Ale...
- Uchyliłaś swój umysł, choć to wciąż trochę mało. Otwórz go szerzej, śmiało
- Jest coś jeszcze?
- Niegdyś ten wymiar był w spokoju prowadzony. Jednak to się zmieniło i zaczęły się łowy. Łowy upiorów na ludzkie dusze. Czerwony pan nasyłał na mord swe potwory. Niszczył wymiar i robi to do tej pory. Niegdyś nad mrokiem sprawował kontrolę, teraz ten mrok odgrywa główną rolę. Czerpie z niego siłę, lecz jednocześnie jest w nim więziony. Jednak jego moc mu pozwala na dalsze ataki. To jego za cel obrać musicie. - oznajmił zamykając z powrotem oczy.
- Czerwony Joker chce unicestwić Fioletowego i zniszczyć wymiar?
- Tylko Czerwony pan wie, jak wygląda jego plan. Czy chce zniszczyć bogów, czy cały ten wymiar? Nie znam odpowiedzi, lecz nie ciężko zrozumieć fakt, że pragnie naszej zagłady. - powiedział i westchnął zmęczony. - Przestrzec was muszę, że wiele to domysły moje. Każdy człowiek ma własną wolę. Nie musicie ufać słowom moim, lecz sami przyznacie, iż z mroku wysyłane są upiory. Od czerwonego mściciela prosto do snów silniejsze z nich są kierowane.
- Czerwony jest zły. Tyle łapiemy i wiedzieliśmy już wcześniej - rzucił dość arogancko nastolatek. - Ale Fioletowy... - mędrzec momentalnie wciął mu się w zdanie przerywając je
- Fioletowy pan utrzymywał porządek nim rozłam nastąpił. Gdy już do niego doszło, opowiedział się po przeciwnej stronie. Podczas gdy Czerwony unicestwienia pragnie, Fioletowy obrońca wciąż o porządek miejsca tego walczy. Przez to konflikt między nimi się pojawił.
- Dlatego nas przebudza? Byśmy walczyli?
- Według legendy, która w waszych głowach się zagnieździła, dał wam możliwość walki i ochrony innych. Ta wizja wielu osobom przyświeciła i wcale nie twierdzę, że nie jest prawdziwa - rzekł, a ci spojrzeli po sobie pytająco. - Armię Czerwonego pana stanowią pomioty z mroku zrodzone. Nasyła je do jasności, aby zatruły ją całą ciemnością. Fioletowy pan w samotności się z tym mierzył, lecz szybko zrozumiał, że w ten sposób do własnej zguby się przychyla. Zaczął pokładać nadzieję więc w ludziach. Choć i drapieżcy z tego wynikli wewnętrznie niszcząc zastępy obrony, to pozostali dzielnie z Czerwonego siłami się mierzą
- W tym my... - rzucił cicho pod nosem w zamyśleniu
- A co z Niebieskim Jokerem? - zapytała nastolatka z zaciekawieniem, a ten otworzył oczy, ale od razu opuścił wzrok.
- Czerwony w mrok się zatracił, Fioletowy w jasnym świetle pozostał. Niebieski rozdarty między tymi dwoma sferami przez czas długi pozostawał
- A teraz? Jaką funkcję pełni
- Niebieski pan władcą dusz wszelkich pozostaje - oznajmił z pełną powagą i na chwilę zamilkł. Zamknął na powrót oczy. - Wcześniej określić się go nie dało, czy w mroku czy w jasności pozostanie. Przeciwko żadnemu z braci obrócić się nie chciał, lecz kazano mu podjąć decyzję
- Mrok - zgadł brunet, a ten przytaknął. Miało się wrażenie, że na twarzy mędrca odmalował się żal i smutek.
- Czerwony pan nie ustępował w namowach. Nakłaniał go wciąż przekonując, że plan jego będzie dobry dla każdego. Fioletowy również walczył o sprzymierzeńca potencjalnego, lecz sprawa została przesądzona. Władca dusz zaciekawiony był świata poza miejscem śnienia. Czerwony obiecał mu do niego wkroczenia. Połączyli siły, ale Fioletowy się nie poddał i wciąż walczy z nimi. Nie wiadomo jednak jak długo wytrzymają jego siły
- Więc Niebieski ma związek z duszami? - zapytała wspominając moment, gdy go ujrzała. Starzec dotarł do tego momentu jej wspomnień i skierował się ku niej
- Fioletowy pan z tej trójki najpotężniejszy się wydawał. Całym wymiarem poniekąd władał. Jednak przeciwko dwójce bogów to tak wiele nie znaczyło. Dlatego bóstwo się do nas zwróciło.
- Ale to niewiele pomogło, biorąc pod uwagę drapieżców - spostrzegł, a ten przytaknął spokojnie
- Za jego śladem i pozostała dwójka ku człowiekowi się zwróciła. Własnego wysłannika sobie przywłaszczyła, który informował i w zwalczaniu innych pomagał
- Matt - pomyśleli oboje
- Fioletowy pan zakres mocy miał wielki, lecz zmuszony został ją poświęcić. By przebudzić człowieka ofiarowywał ją, aby karta nią została wypełniona. Lecz to za mało, by istoty z naszego świata mogły do woli przemierzać miejsce śnienia. To wymagało wskaźnika uzupełnienia. Tak oto pokrywa się to w pewnym stopniu z legendą wam znaną.
- Z tego wynika, że Fioletowy Joker jest dobry - stwierdziła zerkając kątem oka na bruneta, który siedział z nieobecnym, opuszczonym wzrokiem
- Jak już mówiłem, te prawdy wiele namieszać w waszych umysłach mogą
- Skąd to wszystko niby wiesz? - rzucił nagle do niego
- Wiele zrozumiałem przez cały mój pobyt w tym wymiarze. Wielu ludzi poznałem i ich przeżycia w głowach wspominane. Tak jak i spotkanie z Fioletowym panem wiele odmieniło w moim myśleniu, chociaż mówić nie chciał wiele
- Spotkałeś go?! - rzucił energicznie zszokowany. - Gdzie?
- Blaine, spokojniej
- Słyszałaś go? Spotkał się z nim, więc na pewno wie, jak do niego dotrzeć
- I co z tym zrobisz młodzieńcze? Mówimy tu o Fioletowym panie, a on jak już mówiłem walczy o nasze przetrwanie - upomniał, a ten zamilkł. Zaczął się zastanawiać nad odpowiedzią czując frustrację, że nie potrafi jej udzielić
- I on niby jest naszym sprzymierzeńcem? - zapytał sceptycznie wciąż nie do końca przekonany do całej tej historii, lecz z drugiej strony nie mógł w nią po prostu nie uwierzyć. Nagle mędrzec ułożył poziomo dłoń przed sobą
- Miejsce to jest nieograniczone. Miesza mrok z jasnością, choć pozostawia je podzielone.
- Strefy - wtrąciła Alice
- Zgadza się. Bóstwa tego miejsca do ciemności zostały zesłane, lecz i do naszej strefy nie raz zawitały. Do tej pory wciąż się w niej zjawiają, lecz nie przebywają w niej długo. Szybko znikają wracając do mroku. - wtem zacisnął dłoń w pięść. - Czerwony w niej ukrywać się będzie unikając ciosu
- Jak się tam dostać? - zapytał chłopak, a mędrzec opuścił rękę.
- A czy wiesz już, co czynić powinieneś? - odrzekł pytająco i jakby podchwytliwie
- Sprzymierzyć się z Fioletowym, by zabić Czerwonego i Niebieskiego - wtrąciła Alice, a Blaine zaczął rozmasowywać skronie
- To niemożliwe
- Sam słyszysz, że tak to wygląda. Nie ma innej możliwości
- Mówimy tu o Jokerach. Naprawdę jest szansa, że jeden z nich jest dobry? Pomyśl o tym
- Tak - odparła natychmiast. - To raczej ma więcej sensu niż przebudzanie nas, bo tak, nie uważasz?
- Co nie zmienia faktu, że i tak nie mamy pojęcia jak się do niego dostać i czy faktycznie postanowi się z nami sprzymierzyć
- Czy ci się to podoba Blaine, czy nie, nie mamy innej opcji - powiedziała stanowczo i szorstko stawiając na swoim.
- Nie winię cię chłopcze, za te uprzedzenia. Przez te wszystkie lata rosłeś w siłę, by go zgładzić. Jednak jak sam słyszysz, to Czerwonego pana należy unicestwić. On stanowi zagrożenie i prawdziwym celem pozostaje
- W takim razie dlaczego Selene chce zabić właśnie Fioletowego Jokera, skoro to on jest po naszej stronie?
- Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Przeszłości Pani Czasu nie ujrzałem. Jednak w czasie najbliższego spotkania z nią miejcie to na uwadze, że coś się za tym kryje. Otwórzcie swe umysły, by nie wpaść w pułapkę
- Coś tak czułem, że nie można jej ufać - westchnął zrezygnowany zaczynając stopniowo przyswajać te wszystkie informacje, które zyskali. - Więc jak dostać się do Czerwonego i Niebieskiego?
- Bez wsparcia Fioletowego pana tej dwójki nie pochwycicie. Nawet jeśli jakoś do niej traficie, to niechybnie stracicie przez to życie
- Jak to? - dziewczyna poczuła jak przebiega ją dreszcz
- Energia jaką posiadacie, na wstęp do miejsca ciemności nie wystarczy. Nawet gdyby tak było, nie ujrzycie w niej niczego. Jest równie nieskończona, co nad nią istniejąca jasna strefa, lecz całkowicie w mroku pozostaje skryta.
- Jakoś przecież musimy ich pokonać
- Fioletowy pan również te ciemne zastępy przemierza, chociaż na pozostałych bogów nigdy nie trafia. On sposób zna, jak wprowadzić tam istotę ze świata naszego, człowieka silnego i przebudzonego. Tylko on będzie w stanie wam pomóc. Czy jesteś gotowy na to, by przyjąć do siebie prawdę? - zapytał nagle
- Chcesz wiedzieć, czy mam zamiar sprzymierzyć się z Jokerem? - odrzekł niechętnie. - Nie podoba mi się to. Na pewno wiesz jak cholernie mi się to nie podoba - rzucił chłodno, po czym westchnął. - Ale skoro nie mamy innego wyjścia...
- Naprawdę - wtrąciła się Alice nie wierząc, że tak szybko brunet oswoił się z tą myślą
- Najwyraźniej musimy tak zrobić, a przynajmniej odkryć, jak dorwać pozostałą dwójkę
- Mamy spotkać się z nim, żeby wprowadził nas do Czerwonego i Niebieskiego, ale nie wiemy nawet jak trafić do niego - mruknęła smętnie, a na twarzy mędrca raz jeszcze odmalował się życzliwy uśmiech. - Pan wie, jak do niego trafić, prawda?
- Jest mi przykro, że tylko tyle byłem w stanie zrobić. Żałuję, że nie mogłem bardziej pomóc wam. Nie potrafię ani zamiarów Pani Czasu wam przedstawić, ani do ciemnej strefy was wprowadzić - mówił spokojnie. - Lecz to jedno jeszcze będę w stanie zrobić. - oznajmił radośnie. - Lecz nie uda mi się to bez pomocy - dodał szybko
- To znaczy? - zapytała podejrzliwie
- Jak sami widzicie, Fioletowy pan i wśród nas ma wrogów, choć tak nie powinno być. Przez to nie do końca nam ufa i musi się kryć. Jednakże rytuał pewien odtworzymy. W ten sposób Pana sprowadzimy.
- Jaki rytuał?
- Musimy przejście dla niego otworzyć, aby stanąć przed nami mógł. Sam jednak będzie musiał określić, czy nam zaufa i je przekroczy, czy bezowocny okaże się nasz trud
- Naprawdę? - zapytał ze znudzoną miną. - Mamy się starać o jakiś rytuał, a on równie dobrze może nas olać? - dodał oschle
- To zależy od was, jak postąpicie. Tak samo jak wy, on również ryzykuje życie. Sądzę jednak, że z kart waszych wiele sam odczytać będzie w stanie. Przekona się wtedy, że to przyjaciel, a nie wróg, stara się o jego wezwanie
- Więc powinno się udać - odetchnęła blondynka. Miała przynajmniej głęboką nadzieję, że plan się powiedzie.
- Jak już mówiłem, pomocy potrzebuję, by rytuał został odprawiony
- Naszej?
- Nie. Sekret w czym innym tkwi. Musimy określić gdzie Fioletowy pan będzie i gdzie był - oznajmił, a ci spojrzeli na niego pytająco, czując zmieszanie
- Jaśniej
- Trzy osoby - rzucił otwarte oczy kierując gdzieś między nastolatków, w przestrzeń. - Jestem jedną z nich, więc pozostały dwie. Uznajcie mnie za przeszłość, a przeszłość Fioletowego pana określę
- "Gdzie będzie", więc kolejna osoba, to łowca z mocą przyszłości? - zapytała nieśmiało Alice, a rozmówca przytaknął potwierdzając jej tezę
- Ona określić jest w stanie, gdzie w przyszłości się zjawi, ponieważ aktualnego miejsca jego pobytu nic nam innego nie zdradzi, jak połączenie tych czasów dwóch - rzekł pewny swoich słów, a nastolatkowie podejrzliwie na niego spojrzeli
- "Ona"? Więc to łowczyni, znasz ją? - raz jeszcze przytaknął
- Dawniej wiele czasu w wymiarze spędzaliśmy, lecz ostatecznie się rozstaliśmy. Każde własną drogę obrało, różnice między nami do tego doprowadziły. W co innego wierzyliśmy, więc ostatecznie się rozdzieliliśmy - powiedział dość nostalgicznie. - Jednak wierzę, że skłonna pomóc będzie. Spotkajcie się z nią, na pewno na rytuał się zgodzi i w miejsce wyznaczone przybędzie.
- A trzecia osoba? Moc teraźniejszości? - rzuciła luźno, lecz tym razem czekało ją zaprzeczenie
- Moc czasu przeszłego do mnie należy, przyszłego do kobiety, którą dopiero poznacie. Jedyną osobą kontrolującą czas, którą już znacie...
- Jest Selene - odpowiedziała
- I na pewno nam nie pomoże - wtrącił.
- Jej moc jest bardziej złożona. Czasem zarządza w każdym zakresie. Cofnie, przyspieszy, co tylko zechcecie. Jednak nam nie pomoże, jak sami to wiecie. Na szczęście nasze, to konieczne nie będzie. Trzecia osoba ma inne zadanie. To ona otworzy nam przejście
- Jak?
- Moc portali posiada, wszelkimi przejściami włada. Może je otworzyć w miejscu, jakie zażyczy sobie, jeśli tylko gotów będzie, by wiele energii na to przeznaczyć
- Myślisz, że się zgodzi? - zapytała rówieśnika dość cicho, lecz odpowiedział za niego mędrzec
- Waszej sprawie wyższy cel przyświeca. O dobro dla wszystkich gotowi walczyć jesteście. Powinien to pojąć jak mniemam, choć wiele zdań z nim nie zamieniłem
- To wystarczy? Te trzy osoby?
- Całkowicie. Czas przeszły z przyszłym połączymy, wtedy miejsce aktualne Fioletowego pana określimy. Położenie trzeciemu podamy, a on portal otworzy. Wtedy wszystko na pewno się ułoży. Staniecie przed obliczem boga miejsca śnienia.
- W takim razie powinniśmy zacząć działać jak najszybciej - zwrócił się do nastolatki. - Jak ich znajdziemy?
- Z Przyszłością się skontaktuję, by umówić spotkanie, jednak stawić się na nie, to już wasze zadanie. Obawiam się, że nakłonić jej sam nie będę w stanie, więc was wyślę na nie
- Niech będzie
- Mój pomocnik odezwie się do was, gdy wszystko będzie gotowe. W świecie śniącego zostanie spotkanie umówione. Tam do porozumienia z Przyszłością dojść musicie
- A co z trzecią osobą?
- Przyszłość wam powie, gdzie znaleźć tego łowcę możecie. Nie miałem okazji z nim słowa zamienić, ale wiem, że ona tą szansę miała. Na pewno jeszcze jakiś kontakt z nim zachowała.
- Oby - mruknął pod nosem chłopak. - W takim razie plan wygląda tak, że mamy zebrać łowców, abyście przystąpili do rytuału przyzwania? - upewniał się, a mędrzec przytaknął. - Wtedy zjawi się Fioletowy Joker, którego mamy przekonać, by pomógł nam się dostać do ciemnej strefy...
- Nie brzmi skomplikowanie - stwierdziła blondynka. - Choć pewnie w międzyczasie jeszcze wiele się wydarzy - pomyślała niechętnie
- To wszystko co mogę dla was zrobić
- Właściwie, to dlaczego nam pomagasz?
- Ponieważ widzę... Widzę, że jesteście jedyną nadzieją dla ludzi. Tylko wy możecie uwolnić wszystkich od wymiaru tego i tylko wy się tego podejmiecie. Tak mówi przeznaczenie, a ja trzymam się niego.
- Bzdura, a nie przeznaczenie - rzucił brunet przewracając oczami
- Mylisz się młodzieńcze. Nic przypadkiem się nie dzieje, a was połączyło właśnie przeznaczenie. Połączyło nas wszystkich do momentu tego, a także dalsze losy jak i obalenie pana Czerwonego. Pomyśl dokładnie chłopcze, ile w ten czas się wydarzyło. Przez ten krótki okres nagle wszystko się wyjaśniło. Nić przeznaczenia tak to poprowadziła. Wcześniej już was ze mną połączyła, a teraz się jeszcze naprężyła. Niedługo poprowadzi was dalej za sprawą kolejnych wydarzeń.
- Nie wierzę w coś takiego - prychnął beznamiętnie
- Tak czy inaczej... - wtrąciła nastolatka przerywając dyskusję. - załatwi pan nam spotkanie z tamtą łowczynią? - zapytała z nadzieją, a ten przytaknął z życzliwym uśmiechem
- Więc to wszystko. Możemy już iść - stwierdził
- Dziękujemy za pomoc i za wszystko - powiedziała nastolatka podnosząc się tak samo, jak zrobił to chłopak
- Dziękować nie musicie, bo czas na to dopiero przyjdzie. Ja was tylko wiedzą obdarzyłem i odrobinę mgłę was otaczającą przepędziłem
- Mimo to jesteśmy wdzięczni. Do widzenia - rzuciła oddalając się wraz z rówieśnikiem
- Nie śpiesz tak młody, do wyjścia ze snu mojego. Z tobą miałem jeszcze kilka słów zamienić - rzucił, a brunet niechętnie obrócił się z powrotem w jego kierunku. Miał nadzieję, że starzec zapomniał o tym, że miał odbyć z nim rozmowę, lecz się przeliczył
- Idź już i się przebudź - powiedział zerkając kątem oka na dziewczynę, która z wielką niechęcią wypisaną na twarzy westchnęła dając za wygraną. Powolnym krokiem opuściła sen. - Więc czego ode mnie chcesz? - zapytał od razu licząc, iż cała ta konwersacja przebiegnie dość szybko, choć mając Dae Shima za rozmówcę powoli już żegnał się z tą nadzieją.
- Ujrzałem w twych wspomnieniach wszystkie twoje minione chwile
- Ta, i co z tego? - z pewnego powodu słysząc to poczuł niepokój i zdenerwowanie. Stawał się rozdrażniony na samą myśl, iż nieznajomy starzec wie o nim wszystko za sprawą swojej mocy.
- To tak jakbym duszę twą ujrzał, a wielce mnie zastanawia, dlaczego cierpi ona całkowicie sama
- Co? - zmrużył oczy już nie tyle zirytowany, co zmieszany nie do końca pojmując, co mógł mieć na myśli starzec
- Twa towarzyszka...
- Alice?
- Od twej przeszłości całkowicie odepchnięta. Izolacja dla jej dobra tak jak i prawda pominięta. Czy uważasz, że dobrze postępujesz? Nawet w momencie, gdy zabijasz to, co do niej czujesz? - powiedział, a brunet zrobił wielkie oczy i zamarł całkowicie w bezruchu. Stał jak posąg wpatrując się w rozmówcę, który z powagą, a nawet i odrobiną żalu wypisanego na twarzy, kierował ślepo w jego kierunku puste spojrzenie. W końcu spojrzał na niego niezwykle chłodno
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz - rzucił, a ten zaśmiał się cicho pod nosem
- Wiesz przecież, że widzę, więc czemu na około drogę wybierasz, zamiast do rozmowy ze mną przystąpić zwyczajnie
- Dlaczego mam w ogóle z tobą na ten temat rozmawiać?
- Bo oczekujesz ode mnie pomocy
- Co to ma w ogóle do sprawy Jokera?
- Sam doskonale wiesz, że wiele. Przecież sam zastanawiasz się nad odstąpieniem od celu, czyż nie? - zapytał podstępnie raz jeszcze wywołując w głowie bruneta nie mały zamęt. Usiadł przed mędrcem zdenerwowany, ale wciąż starając się zachować spokój
- Więc co tam takiego widzisz, co?
- Widzę krwawiącą duszę...
- Wystarczy - wstał z zamiarem odejścia
- Na cierpienie od najmłodszych lat skazana, przez późniejsze już tylko dodatkowo poturbowana. A jednak to coś niezwykłego, zdajesz sobie z tego sprawę? - zatrzymał się i spojrzał pytająco zza ramienia na mężczyznę. - To niezwykłe, że wszystko tak umiejętnie zostało ukryte. Owinąłeś się chowając tą duszę. Twarda skorupa ją odgrodziła. Beznamiętnego wojownika ognia na wierzchu tylko zostawiła. - mówił. Nastolatek choć niechętnie, obrócił się z powrotem do niego. Skrzyżował ręce na piersiach i obserwował z zastanowieniem starca. Wiedział, że jeśli oczekują pomocy od niego, to nie powinien opuścić po prostu jego snu, choć wizja rozmawiania z nim na swój temat wcale go nie zachęcała.
- Skoro wszystko doskonale wiesz, to do czego ci jestem potrzebny? Nie mamy o czym rozmawiać, wszystko przecież widziałeś, tak? - postanowił go podejść
- Widziałem, lecz nie sprawia to, że twoje rozumowanie wtedy pojmowałem. Chcę nie tylko widzieć, ale także zrozumieć. Chcę wiedzieć, czy powierzenie ci walki z mrokiem będzie dobrym wyborem
- To moja decyzja, więc...
- Jednak ten niezwykły kamuflaż został zniszczony - kontynuował poprzednią myśl wcinając się w zdanie nastolatka. - Tak też twój plan został zniweczony. Od początku wokół siebie mur tworzyłeś. Oschły i zimny jak lód byłeś. Nie chciałeś nic mówić, nie chciałeś tworzyć żadnej więzi, bo to było ci na rękę, a jednak nawet nie zauważyłeś, kiedy więź się pojawiła i cały twój plan zniweczyła. Nim się spostrzegłeś maska zaczynała pękać, lód topniał choć powoli. Opowiedz mi o tym planie
- Nie ma co opowiadać
- Był prosty, sam tak uważałeś, a jednak mu do końca nie podołałeś. Już rozumiesz, że tego nie ukryjesz przed światem?
- Jeśli będę odpowiadać na twoje durne pytania, to nam pomożesz, tak? - zapytał, a ten przytaknął. Chłopak z dezaprobatą spoglądał na niego, aż wreszcie z powrotem się przybliżył do rozmówcy chcąc mieć to już za sobą
- Krzywdząc chronić chciałeś?
- Poniekąd
- Dlaczego to tak zaplanowałeś?
- Przecież dobrze wiesz. Miało to działać w obie strony
- W twojej głowie wielki zamęt panuje, a i sprzeczności ogrom widzę. Maskę złego i bezuczuciowego nałożyłeś, ale mimo to towarzyszki nie uchroniłeś. Na dystans miała być trzymana, by ofiara została zażegnana?
- Ta... - westchnął zrezygnowany. - Ale nie potrafiłem... najwyraźniej byłem za mało uważny
- Widzę kilka więzi, których tak pilnujesz. Nad jedną z nich wyczekujesz jej zerwania, ale wiem, że się tego wahasz. Mętlik, zakłopotanie i sprzeczności kotłują się w tobie, a jednak nic z tego nie okazujesz
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Że maskę twoją podziwiam - odparł i szybko zaczął mówić dalej, nie dając nastolatkowi dojść do słowa. - Ale za bardzo w te więzi ingerujesz. Dwie różne splątać próbujesz, by uwolnić się od jednej z nich
- Co ty...
- Dlatego namawiasz przyjaciela, do odebrania twojej więzi ze swą towarzyszką? - chłopak zmrużył gniewnie oczy
- Mam swoje powody. Poza tym, wyjdzie to każdemu na lepsze
- Samego siebie okłamujesz, przecież dobrze wiesz, co czujesz. Skazujesz swą duszę, na jeszcze większe męki
- To bez znaczenia
- Przecież mowa o tobie. Chcesz ranić się za tamtych dwoje?
- Jeśli będzie trzeba - odparł opuszczając wzrok
- Jeśli ona cię pokocha, to umrze. Tak brzmi twe stwierdzenie?
- Już nie... Ona już jest gotowa zostać przy mnie w czasie walki do samego końca. To ją zgubi. To może przyczynić się do jej śmierci
- Cierpienia nie obdarzą męczennika wizjami przyszłości. Nie wiesz co się stanie, żyjesz domysłami
- Nic innego mi nie pozostaje. Nie mogę pozwolić jej umrzeć
- Chciałeś, by wasza umowa transakcją wiązaną była jedynie. Pomoc w walce z bogiem, za pomoc w przetrwaniu, ale obawiasz się, że jednak ona zginie
- Mówimy o bogach, a nie jakiś upiorach. Przed nimi mogę ją ochronić, ale przed Jokerem...
- Dlatego nad rezygnacją ze swego celu rozmyślasz?
- Nie - odparł natychmiast. - I nie rozmyślam nawet nad tym. Jokera trzeba zabić. Pójdę zmierzyć się z nim, bez względu na wszystko
- A co z nią? - zapytał po chwili, a ten opuścił wzrok.
- Nie wiem... - odparł w końcu po chwili. - Dla mnie już jest za późno, więc i mnie może ta cała sytuacja zgubić. Dla niej prawdopodobnie też
- Lecz mimo to będziesz próbować zerwać więź, bądź przekazać ją przyjacielowi? Myślisz, że to się powiedzie? - zapytał, a brunet spojrzał na niego smętnie z wymalowanym żalem
- Póki co, nic innego mi nie przychodzi do głowy. Nie wiem czy to coś zmieni, ale wolę spróbować, jeśli jest szansa, że to ją ochroni. - powiedział ponuro, aż spadła na nich chwila całkowitego milczenia. Dopiero po jakimś czasie Blaine uniósł wzrok na mędrca. - To wszystko, co ode mnie chciałeś?
- Skrywasz w sobie wiele tajemnic i wciąż nie chcesz się otworzyć. Przede mną nie chcesz, lecz i nie musisz, bo już wszystko widziałem. Lecz powinieneś wiedzieć, że prawdziwe zrozumienie da wam tylko bram do wspomnień otwarcie - oznajmił nagle. - Zdajesz sobie sprawę, jak wiele twoja dusza wycierpiała. Daj jej ukojenie, pozwól by na wierzch zawitała choć przez chwilę.
- To jakieś twoje czcze życzenie? Mojej duszy nic nie jest - wstał
- Miej jednak świadomość, że towarzyszka chętnie duszę twą wysłucha. I szlochu, i krzyku i wszystkiego, co tak silnie uciszasz  - powiedział, a chłopak zaczął oddalać się od niego, kierując się w stronę drzwi
- Nie ma ku temu powodów - odparł chwytając za klamkę
- Skoro tak uważasz, niech i tak będzie. Wiem jednak, że wyżalić jej możesz się zawsze i wszędzie - rzekł, a nastolatek spojrzał na niego zza ramienia z niechęcią
- Serio namawiasz mnie, żebym żalił się Alice, jak to mi niby smutno? - zapytał. - Nie potrzebuję tego
- Ty nie, lecz ona tak
- Co? - rzucił dość zaskoczony, ale mędrzec się tylko uśmiechał życzliwie. Po chwili brunet został siłą usunięty z jego snu pozostawiony bez odpowiedzi, w małej zadumie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Yassmine