poniedziałek, 10 listopada 2014

Sen trzeci - Wskaźnik

Stwór pochylił się nieznacznie wciąż wbijając swoje groźne spojrzenie w dwójkę nastolatków. Ryknął głośno jakby na znak, że nadchodzi atak.
- Co... Co to jest!? - krzyknęła przerażona wpatrując się w ciemnozieloną kreaturę
- Upiór - odparł niewzruszony. - Grasują po snach i wywołują choroby, rzucają klątwy albo powodują czyjąś śmierć - wyjaśnił szybko po czym zaczął podchodzić bliżej kreatury.
- Co tu się dzieje, on się go w ogóle nie boi? - myślała blondynka przyglądając się chłopakowi, który ciągle zmniejszał odległość, dzielącą go od przerażającego monstrum, który przystąpił do ataku. Kierował się przed siebie w dzikiej szarży przy tym wściekle hałasując. Nagle szarookiego otoczył ogień. Gdy tylko odległość między przeciwnikami wynosiła mniej niż dwa metry, w stronę stwora uderzył ogień. Potężny, duży płomień, lecący niczym ognista kula, trafiając w cel wywołał wybuch, który odrzucił go. Alice nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła. Wciąż przyglądała się uważnie Blaine'owi. Trzymał dłonie schowane w kieszeniach bluzy i stał spokojnie czekając, aż wróg zaatakuje. Niewielkie płomienie wciąż otaczały go wijąc się dookoła w odstępie kilkudziesięciu centymetrów od ciała. Chłopak nawet nie kiwnął palcem, a mimo to upiór został powalony na ziemie. Obolały i oparzony stwór zaczął się powoli podnosić. Wcześniej przymrużone oczy teraz wytrzeszczał rycząc przeraźliwie. Był wściekły i nie miał zamiaru tak szybko odpuścić. Brunet mimo to stał w bezruchu. Kreatura ponownie przystąpiła do szalonej szarży wysuwając kończyny przed siebie. Szarooki wyjął rękę z kieszeni, a w niej trzymał kartę Jokera.
- Blaine! - wystraszyła się dziewczyna. Była przekonana, że on wie co robi, a jednak targała nią niepewność już nie wspominając o zmieszaniu. Chłopak uśmiechnął się
- Spokojnie - odparł po czym przedmiot w jego dłoni zaczął się świecić. Blask rozprzestrzenił się jakby zmieniając formę w coś zupełnie innego. Długie, cienkie światło, a gdy zniknęło oczom Alice ukazała się broń. Ostra jak brzytwa katana o bordowym uchwycie. To nastąpiło tak szybko, ale mimo to zafascynowana niebieskooka dostrzegła wszystko jakby w zwolnionym tempie. Jednak wraz z kolejnym wrzaskiem upiora nadszedł kolejny atak. Kreatura ze wściekłości zaczęła szarpać samą siebie za głowę po czym stanęła w miejscu opuszczając górne kończyny w dół. Wisiały one mimowolnie przypominając części ciała, nad którymi nie ma się już władzy. Było to jednak złudne wrażenie gdyś niespodziewanie upiór uniósł je przed siebie ponownie biegnąc prosto na nastolatka. Blondynka wbijała wzrok w całą sytuację z przerażeniem. Potwór, szalejący ze złości i nieprzewidywalny, właśnie ruszył na zwykłego chłopaka, a mimo to ten stał spokojnie. W oczach dziewczyny to wyglądało tak, jakby wielki wilk próbował zabić ciemnowłosego, podczas gdy on traktował to jak zabawę ze szczeniakiem. Była pewna, że sama martwi się bardziej od niego.
- Blaine co ty robisz!? - krzyknęła w przypływie obaw
- Będziesz musiała przywyknąć do takiego widoku - odparł jedynie zupełnie lekceważąc pytanie
- O czym ty mówisz? - parsknęła bacznie obserwując wszystko dookoła. Dostrzegła jak monstrum w bardzo szybkim tempie zbliża się do chłopaka. Odległość wcześniej wynosząca ponad siedem metrów nagle zmniejszyła się do pięciu. Trzy metry i coraz mniej. Niebieskooka już miała znowu krzyknąć imię rówieśnika stojącego w bezruchu, ale coś się zmieniło. Brunet uchylił się i nagle jakby zniknął pozostawiając za sobą jasną smugę. Sam za to pojawił się dopiero za plecami wroga powoli się prostując. Alice zrobiła wielkie oczy. Chociaż była pewna, że bardzo precyzyjnie przyglądała się łowcy, to była w wielkim szoku. Zdołał uciec jej spojrzeniu jakby to było coś zupełnie normalnego. Z zawrotną szybkością przemknął w inne miejsce. Dziewczyna otrząsnęła się z szoku i wbiła wzrok z powrotem w szarookiego. Wyprostował się i stał odwrócony do niej i przeciwnika plecami. Z jego broni spływała krew.
- Jak to... - pomyślała zdezorientowana natychmiast przenosząc spojrzenie na upiora. Nie biegł. Stał w miejscu zupełnie jak skała. Wcześniej gnał przed siebie, a teraz ani drgnął. Przez kilka sekund cała trójka nie ruszała się z miejsca i nie kiwnęła nawet palcem. Mimo, iż nie trwało to długo to czas wydawał się dłużyć jakby zamiast tych kilku sekund stali już dobre kilka minut. Nagle potwór wydał żałosny wrzask unosząc głowę ku górze, która po chwili opadła na ziemie. Źrenice nastolatki rozszerzyły się widząc to. Pysk monstrum bezwładnie uderzył o podłoże pozostawiając resztę ciała,z której po chwili wytrysnęła krew, co przypominało erupcję gejzeru. Alice zaczęła krzyczeć z przerażenia. Błyskawicznie cała reszta tułowia zaczęła się rozdzielać na małe kawałki i opadać na ziemie, a spod zwłok tworzyła się kałuża ciemnoczerwonej cieczy. Niebieskooka zamknęła oczy roztrzęsiona i odwróciła głowę. Blaine machnął w bok kataną pozbywając się krwi z ostrza po czym broń po prostu zniknęła. Odwrócił się spoglądając na upiora i dziewczynę.
- Chyba przesadziłem - pomyślał przy czym westchnął i podszedł do rówieśniczki. Spojrzał na nią krzywo zastanawiając się jak ma niby ją uspokoić. Położył dłonie na jej ramionach i lekko ją potrząsnął nie wiedząc co innego mógłby zrobić. Nastolatka spojrzała na niego ze łzami w oczach i zaskoczeniem. - Już wszystko gra? - zapytał z nadzieją puszczając dziewczynę
- Pociąłeś go na plasterki! - wrzasnęła jakby z oburzeniem chociaż tak naprawdę więcej było w tym niedowierzania. Zrobił to tak szybko, że nawet tego nie zauważyła. Ledwie dostrzegła to, jak przemknął przez wroga, więc nawet nie pomyślała, że w międzyczasie jeszcze zdążył go zaatakować.
- Zapamiętaj sobie, albo my, albo oni. Lepiej przyzwyczaj się do takiego widoku - rzekł jakby od niechcenia i ruszył w stronę zwłok. Alice widząc je starała się za wszelką cenę powstrzymać odruch wymiotny. Szarooki przemknął między szczątkami upiora i w pewnym momencie wysunął rękę poziomo nad nimi. Do jego otwartej dłoni podążyła mała, przeźroczysta kulka. Chwycił ją i podążył w stronę zakłopotanej rówieśniczki.
- Spójrz teraz na ubiór śpiącego - rzekł spokojnie, a ta wykonała polecenie. Koszula, która wcześniej była szara, stała się śnieżnobiała. - Zabiłem upiora, który nałożył negatywny stan na śpiącego, a więc i choroba zniknęła. A to... - dodał pokazując mały przedmiot rówieśniczce. - jest perła, dla której łowcy walczą - wyjaśnił, a blondynka spojrzała na niego z niedowierzaniem
- Chcesz mi powiedzieć, że mamy walczyć dla małej kulki? - parsknęła
- Są różni łowcy, którzy walczą z różnych powodów, ale ich głównym celem jest właśnie to - odparł, ale to nie rozwiało wątpliwości u niebieskookiej, za to dorzuciło jej więcej pytań. Brunet uniósł drugą dłoń, w której w mgnieniu oka pojawiła się karta Jokera. - Też masz swoją, prawda? - rzekł. Alice pośpiesznie sięgnęła do tylnej kieszeni spodenek, ale nie znalazła przedmiotu. Zaczęła przejęta przeszukiwać wszystkie kieszenie, a jej rówieśnik stał jakby rozbawiony wpatrując się w jej czyny. - To jest najważniejsza rzecz dla łowcy - wtrącił nagle jeszcze bardziej strasząc dziewczynę.
- Nie wiem gdzie ją mam... - mruknęła smutno
- Jeśli się o niej nie myśli to znika. Po prostu wyobraź ją sobie na swojej dłoni, a powinna się pojawić - wyjaśnił. Blondynka uniosła dłoń i ją otworzyła. Skupiła się i już po chwili ujrzała przedmiot. - Przyglądałaś już się jej? - zapytał
- Tak - odparła niepewnie znowu rzucając spojrzenie na przerażającą postać ukazaną na karcie. Postanowiła sprawdzić także co jest na odwrocie. Znalazła na nim swoje pełne imię. Przyglądała mu się jeszcze przez chwilę z niedowierzaniem. Był zapisany w dość specyficzny sposób. Nie widziała dotąd jeszcze takiego pisma, choć skłaniała się do uznania go za gotyckie. Pomimo, iż odczytanie go nie było zbyt łatwe, od razu udało jej się rozszyfrować, że skrywa on imię: "Alice Carter"
- Ta obwódka dookoła Jokera to wskaźnik - oznajmił odwracając kartę Alice i wskazując jej szeroki pasek, tworzący prostokąt otaczający mężczyznę w białej masce. W prawym górnym rogu był jakiś symbol. Zza niego już wyłaniała się gruba i dość wyraźna ramka i tak samo na nim się kończyła. Chociaż przedmiot zachowany był w ciemnofioletowym kolorze, to ramka była w znacznej większości biała. Niebieskooka przyjrzała się uważniej. Niewielki fragment zaczynając od symbolu nie był w tym kolorze, a pozostawał złoty jak napis widniejący na rewersie. Brunet podał rówieśniczce perłę.
- Połóż ją na Jokerze - powiedział. Ta nie wiedziała o co może mu chodzić, więc po prostu wykonała polecenie. Kulka wpadła w papierowy przedmiot zupełnie tak, jakby był on dziurawy. Przypominało to wrzucenie kamienia do wody. Wskaźnik uległ zmianie. Złoty fragment zniknął i teraz całe obramowanie było jednolite - białe.
- O co chodzi z tym wskaźnikiem? - zapytała podejrzliwie, nawet nie zawracając sobie głowy pytaniami takimi jak: "Co się stało z perłą?" itp.
- Pamiętasz jak mówiłem ci, że śmierć nie opuszcza łowcy? - zapytał, a ta przytaknęła głową. - Złote obramowanie na karcie to wskaźnik, a biel to energia, która go wypełnia, jednak stale jej ubywa. Aby uzupełnić zawartość wskaźnika należy zdobyć perłę, bo zawierają one ową energię. Właśnie po to łowcy walczą z upiorami, proste prawda? Pokonanie upiora oznacza zdobycie perły, a zdobycie perły oznacza zdobycie energii, którą możemy uzupełnić wskaźnik, a która jest nam niezbędna, by móc w ogóle walczyć.
- A co jeśli nie będzie się go uzupełniać? - zapytała z dużym zaciekawieniem, ale jednocześnie będąc niezwykle podejrzliwa. Wiedziała, że w tym świecie nic nie jest tym, czym się wydaje. Chociaż spędziła w nim tylko trochę czasu, to już była przekonana co do tego, że wszystko w nim ma drugie dno.
- Cóż... Jeśli nie będzie się go uzupełniać to energia będzie stale ubywać. Biel będzie znikać, złoto ramki stanie się widoczne, zacznie dominować. W końcu po bieli nie zostanie śladu, a cały wskaźnik będzie złoty. - mówił przy tym spoglądając w górę. - A wtedy... - dodał z powrotem wbijając wzrok w Alice. - łowca umrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Yassmine