poniedziałek, 18 maja 2015

Sen trzydziesty - Próba ocalenia

Potwór z zadowoleniem przyglądał się budynkowi, który szybko runął na jego przeciwnika. Hałas i dym ogarnął sen na dłuższy moment. Dźwięki opadającego na ziemie gruzu zagłuszyły wszystkie inne. W końcu wszystko ustąpiło, nastała cisza, a dym opadł. Upiór zaczął iść w stronę ruin banku bacznie przyglądając się mijanym elementom zawalonego banku. Mijając kawałki budulca szukał wzrokiem łowcy, ale przedzierając się coraz bliżej miejsca, w którym ten wcześniej stał, czuł narastającą w nim irytacje. Odgarniał betonowe ściany jedną ręką, starając się znaleźć ciało ofiary. Jednak nie mógł go zlokalizować. Ryknął gniewnie, aż w końcu dostrzegł czerwoną barwę pod kolumną. Ta zadziałała na niego, niczym płachta na byka, od razu przyciągając go do siebie. Z szyderczym uśmiechem ruszył w stronę znaleziska. Pośpiesznie dotarł do tego miejsca. Między stertą głazów i części ściany, a opadającą na to kolumną, widać było odzienie łowcy. Widząc tą czerwoną bluzę w oczach potwora pojawił się błysk i duma. Wciągnął nosem powietrze, dopuszczając do siebie zapach świeżej krwi. Z szerokim uśmiechem odsłaniającym kły upiór spojrzał na widoczny fragment garderoby będący źródłem tej woni. Pewny swego zwycięstwa wydał z siebie głośny ryk naprężając przy tym mięśnie. Jednak to mu nie wystarczało. Chciał ujrzeć zgniecione, przez kamienną kolumnę, ciało przeciwnika doprawione kulami z jego broni. Chwycił więc śmiało za filar, a minigun przygotował do oddania strzałów. Szybko odrzucił filar na bok. Gdy tylko to zrobił zaczął strzelać w przeciwnika zużywając całą amunicję. Maniakalny śmiech towarzyszący dźwiękowi strzałów trwał jeszcze przez chwilę, wprawiając upiora w szaleństwo. Podziurawił swój cel jak ser szwajcarski, dzięki czemu mógł się upewnić, że na pewno wyeliminował cel. Gdy tylko amunicja się skończyła, ten się uspokoił. Zaczął ciężko sapać i odczekał chwilę, aż kurz opadnie, by mógł ujrzeć swe dzieło. Gdy tylko ten moment nastąpił, zauważył, że to była jedynie bluza chłopaka, który sam gdzieś się ukrył. Zdezorientowany zaczął się w popłochu rozglądać. Dostrzegł bruneta, który stał kulejąc i trzymając się za ramię. W jego oczach dostrzec można było delikatny płomień
- Ledwo zdążyłem uruchomić tryb... - rzekł puszczając zakrwawioną rękę i ściskając w dłoni mocniej uchwyt katany. - A myślałem, że obejdzie się bez tego. - dodał pod nosem. Uniósł ostrze do góry i ułożył je poziomo do swoich oczu. Zarówno ono jak i on wybuchnęli żarem. Łowca zamknął oczy w skupieniu. Płomienie zaczęły wić się wokół niego, aż w końcu wystrzeliły dookoła jak fala uderzeniowa. Na jej skutek przeciwnik został odrzucony nieco dalej i padł na ziemię, wszystkie szyby, które do tej pory jeszcze były na miejscu, zostały rozbite w drobny mak. Całe pobliskie budowle jakby się nieco zatrzęsły, a mniejsze elementy krajobrazu, takie jak skrzynka na listy czy też latarnie, przechyliły się na bok, a nawet zostały odrzucone nieco dalej. Dźwięk rozbijanych szyb i nagłych zniszczeń dość szybko ustąpił. Dało się poczuć nagły skok temperatury. Chłopak otworzył oczy, w których przez chwilę można było ponownie dostrzec płomień, lecz intensywniejszy. Zaczął iść powoli w stronę wroga lekceważąc całkowicie ranną nogę. Zlekceważył wszystkie odniesione obrażenia, zupełnie jakby był w pełni zdrów. Upiór uniósł broń i pośpiesznie ją załadował. Zaczął strzelać w przeciwnika serią pocisków bez przerwy. Blaine nie był w stanie uciec przed nimi, ale nawet nie miał takiego zamiaru. Salwa kul lecących w jego stronę okazała się nie być tak wielką przeszkodą, jak mogłoby się zdawać. Każdą z osobna skutecznie zniszczył kataną. Spojrzenie nie było w stanie nadążyć za cięciami zadawanymi cienkim ostrzem. Niesamowita szybkość z jaką posługiwał się bronią wstrząsnęła potworem. Coraz bardziej sfrustrowany podniósł pobliską latarnię, którą po chwili spróbował zadać cios przeciwnikowi. Wziął zamach i uderzył jednak ten zrobił kilka szybszych kroków w bok. Udało mu się uniknąć ciosu, ale z jego nogi ulatywało coraz więcej krwi. Nadciągał kolejny w linii poziomej, dość nisko. Chłopak chciał wzbić się do góry, ale nie był w stanie. Upiór trafił w niego uderzając go z dużą siłą i odrzucając w dal. Odrzut sprawił, że chłopak poleciał prosto na ścianę jednego z budynków. Zderzył się z nią plecami przy tym wypluwając nieco krwi, po czym osunął się w dół. Monstrum kontynuowało natarcie chcąc przybić go do ściany. Machnął przedmiotem z wielką siłą. Szarooki uniósł ostrze i w momencie, gdy nadchodził cios, przeciął błyskawicznie słup na pół. W momencie cięcia wybuchnął żar odrzucający wszystko w przeciągu metra. Łowca wbił ostrze w ziemię i opierając się o nie, zaczął powoli wstawać. - Gdyby nie pośpiech, to załatwiłbym to inaczej... - pomyślał. W jego oczach ponownie pojawił się płomień, tym razem jeszcze mocniejszy. Ognik przybierający na sile i nie znikał już z szarych oczu. W spojrzeniu, z którego bił żar dostrzec można było potężną moc. Chłopak zaczął iść w stronę przeciwnika, który stopniowo się oddalał zaczynając strzelać. Ponownie jego pociski były odpierane przez białą broń. Ze zdenerwowaniem zaprzestał tego ataku i rzucił minami przed siebie. Brunet zatrzymał się. Wziął głęboki oddech po czym zaczął zionąć ogniem w stronę kreatury. Ogień, niczym z potężnego miotacza płomieni, pochłonął w szerokiej linii obszar przed chłopakiem. Metal się roztopił, wszystkie bomby zostały zniszczone, ale nie udało mu się trafić potwora. Tylko jego ramię zostało oparzone, jednak dzięki szybkiej ucieczce do tyłu, nie doznał większych obrażeń. Zaraz po tym wyrzucił całą masę bomb w stronę łowcy. Każda z nich leciała z dużą szybkością prosto na niego. Jednym cięciem broni, wzmocnionym ognistą falą, doprowadził do ich detonacji, gdy te byłe jeszcze w połowie drogi do niego. Dym unosił się na ulicy powoli zanikając. Niebo zaczynało robić się coraz bardziej niespokojne, tak samo jak i upiór, który pełen gniewu stał wbijając groźne spojrzenie w przeciwnika. Blaine zrobił jeszcze dwa kroki w jego stronę, aż się zatrzymał. Krótki moment przepełniony ciszą i groźną atmosferą. Szarooki spojrzał na swoją nogę. Krew przebiła całą nogawkę spodni, a na betonowej drodze zostawiała czerwone ślady po ruchach chłopaka. - Gdybym w prawdziwym świecie tak dostał to bym pewnie nie mógł chodzić, o ile bym w ogóle przeżył - spostrzegł czując wciąż na barkach presję czasu, ale też i prawdę o tym, co go będzie czekać po walce. - Moja zdolność, która pozwala mi na odłączenie się od tego. Myślałem, że nie będę musiał jej użyć. Dzięki niej, mógłbym biegać ze złamaną nogą jakby nic mi nie było. Jednak gdy tylko ten tryb zniknie poczuję ten nagromadzony ból... - wrócił spojrzeniem do przeciwnika. Ten stał obolały i całkowicie zdezorientowany. Żadna z jego broni nie okazała się być skuteczna, co nie oznaczało, że się podda. Jednak każda sekunda była dla łowcy na wagę złota. - Załatwiłbym to może inaczej, gdyby nie czas - burknął pod nosem. Upiór z rozdrażnieniem wycelował mingun'a we wroga. Ten z pełną powagą zamknął oczy, by po chwili je otworzyć ogarnięte w całości przez płomienie. Niosący trwogę wzrok wbił w monstrum jednocześnie chwytając mocniej za uchwyt katany. Upiór już miał atakować, samemu też będąc gotowym na cios wroga, jednak przez niespodziewany ruch Blaine'a wręcz zastygł. Łowca wyrzucił swoje ostrze w jego stronę, dość wysoko. Broń poszybowała do góry niedaleko potwora, po czym zaczęła powoli spadać. Całkowicie zdezorientowany wbił spojrzenie w ostrze próbując zorientować się w sytuacji. Brunet wykorzystał od razu nieuwagę wroga, podbiegł do niego tak szybko, jakby się teleportował. Upiór chcąc wrócić spojrzeniem do niego, ujrzał go, jak już stał tuż przed nim z oczami przepełnionymi mocą. Buchające ogniem i bijące żarem spojrzenie wręcz uderzyło upiora na chwilę zaburzając jego równowagę. Szarooki miał odchyloną rękę do tyłu, której dłoń zaciśnięta w pięść była całkowicie pochłonięta przez płomień. W ułamku krótkiej chwili wymierzył nią cios, uderzając głowę upiora. Ogromna siła i dodatkowy wybuch płomienia odrzuciły przeciwnika na pewną odległość. Starając się szybko zdobyć panowanie nad sytuacją, kreatura podniosła się od razu unosząc minigun, by wycelować w chłopaka. Ten chwycił w oka mgnieniu spadającą katanę, a płomień z jego dłoni obległ i całą broń. Podbiegł szybko do wroga na tyle, że ten ledwo mógł go uchwycić wzrokiem. Gdy tylko był już obok kopnął zdrową nogą w bestię, która jeszcze nie zdążyła się podnieść z ziemi. Podeszwę buta przyłożył do torsu przeciwnika, przybijając go po chwili do ziemi z dużą siłą. Upiór pełen złości skierował broń w stronę bruneta, a wnet dostrzegł jego morderczy wyraz twarzy, Jego groźną aurę mógł odczuć każdy, kto stanął by w pobliżu.
- To ci już nie będzie potrzebne - oznajmił, po czym szybkim ruchem kataną odciął zmodyfikowaną kończynę kreatury, która to zawyła przeraźliwym, drżącym rykiem. Krew trysnęła strumieniami po chwili tworząc ciemnoczerwoną kałużę wokół bestii. Od razu upiór spróbował wstać. Brunet patrząc z góry na ofiarę zabrał nogę, aby po chwili unieść ostrze do góry, które po chwili wbił w miejsce, gdzie człowiek ma serce. Monstrum zaczęło w popłochu się wiercić, a wtem brunet zacieśnił uścisk na uchwycie katany wzniecając mocniejszy płomień i zwiększając żar dookoła. Wydał z siebie przytłumiony krzyk, aż ogień otoczył jego ciało, by po chwili przenieść się falą na ostrze, z którego przeniósł się do ciała potwora. Ogień ogarnął ciało upiora od jego środka doprowadzając w krótkim momencie do jego spalenia. Blaine opierając się o katanę, wciąż wbitą w spalone ciało, zaczął ciężko oddychać. Po chwili wyjął broń i sprawił, że zniknęła. Zaczęła się wyłaniać perła nad zwłokami, którą pośpiesznie brunet zabrał. Spojrzał jeszcze raz na okolicę pełną zniszczonych budynków i dróg. Zaczął iść w stronę drzwi, które stały otoczone przez niewielki fragment białej przestrzeni, jakby w ogóle nie należały do tego snu. Wkrótce biel zaczęła powoli pochłaniać resztę otoczenia zatracając w sobie wszystko dookoła. Płomień w szarych oczach łowcy zaczął przygasać, aż w końcu całkowicie zniknął. Wraz z jego zniknięciem pojawił się za to niewyobrażalny ból zwalający bruneta z nóg. Kucnął łapiąc się za głowę i zaciskając zęby, czując całe wcześniej przytłumione cierpienie. Zacisnął dłoń w pięść i uderzył nią o podłoże. - Tak się kończy próba ocalenia kogoś. Kończysz ze złamaną nogą i postrzelonymi ramionami - rzucił pod nosem kiedy już się uspokoił. Podniósł się z trudem i ruszył kulejąc. Nie wiedział, czy zdąży do niej dotrzeć w obecnym stanie, ani nawet czy ona jeszcze żyje. Jednak w momencie opuszczenia snu, w którym pokonał upiora poczuł się nieco spokojniej. Spojrzał jeszcze raz na perłę, którą trzymał w dłoni, licząc na to, że jeszcze nie jest za późno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Yassmine