- Gotowa? - zapytał, choć niezależnie od odpowiedzi musieli już stawić się na spotkaniu. Alice wzięła głęboki wdech i wydech mając nadzieję, że pomoże jej to choć trochę się uspokoić.
- Powiedzmy - odparła bez większego przekonania. Wciąż kołatały nią nerwy i mnóstwo obaw, jakie zyskiwały na sile ilekroć jej umysł przywoływał wspomnienie o wizji Josephine. Starała się oszukać samą siebie, że wszystko pójdzie dobrze, a jedynym rozlewem krwi okaże się coś błahego, jak chociażby nagłe pojawienie się upiora. Zdawała jednak sobie sprawę, iż to czcze życzenia, a prawda jest zdecydowanie okrutniejsza, co przyprawiało ją o dreszcze. Spojrzała niepewnie na rówieśnika, jakby dając mu w ten sposób znak, że mogą już ruszyć do snu ciemnowłosej nastolatki.
- Chciałbym ci powiedzieć, żebyś się nie martwiła, bo wszystko pójdzie dobrze, ale...
- Nie musisz - wtrąciła błyskawicznie z całą stanowczością. - To i tak nic nie zmieni, poza tym, nic mi nie jest. To tylko, stres? - spróbowała zmusić się do uśmiechnięcia się, choć i ten zabieg okazał się niezbyt przekonywujący. Westchnęła jednocześnie zaciskając dłonie w pięści. - Będzie, co ma być
- No to w drogę - rzucił nie chcąc marnować więcej czasu. Otworzyli przejście, wkroczyli do snu Sharon wyczekująco spoglądając na pusty obraz, jaki krył się za drzwiami do momentu, aż się za nimi zamknęły. Wtem ich oczom wreszcie ukazała się trójka łowców: starsza kobieta trzymająca mocno w dłoni różaniec, mędrzec w podobnym wieku, jaki oddawał się medytacji oraz znany im nauczyciel zajęć teatralnych, który od razu gdy się pojawili, ruszył do nich energicznym krokiem.
- Witamy, witamy. Skąd to opóźnienie? - przywitał ich tymi słowami, a także sympatycznym uśmiechem otoczonym przez ciemny zarost.
- Mam mówić ile czekaliśmy na spotkanie z panem? - odparł ze znudzeniem brunet
- Właściwie, to ma pan w zwyczaju się spóźniać - doszła do szybkiego wniosku, na co mężczyzna machnął ręką i prychnął głośno na rozmówców
- Proszę was, zawsze jestem punktualny jeśli chodzi o coś naprawdę ważnego! - oznajmił stanowczo i dumnie. - Gdy mowa o czymś mniej ważnym to już różnie, ale to pomińmy - dodał znacznie ciszej
- Witajcie wolności i pomyślności wybrańcy - rzekł Dae Shim, na co brunet zmierzył go spojrzeniem
- Żadni wybrańcy - burknął
- Miło mi was znowu widzieć - przywitała się kobieta podchodząc do nastolatków, przerywając tym samym swe modły. - Czy wszystko jest gotowe? - zapytała z uśmiechem. Alice już otworzyła buzię, aby udzielić odpowiedzi, jednak kobieta uprzedziła jej wypowiedź, pełna zadowolenia. - To świetnie! - rzuciła i dopiero po chwili dostrzegła lekkie zmieszanie u rozmówców. - Ah, nie zdążyłaś mi udzielić odpowiedzi, zgadłam? Cóż, już ją otrzymałam przez swoją moc... - wyjaśniła speszona
- Józia, idź może koncentrować dalej energię, a ja się zajmę młodymi - zaproponował William, wnet na twarzy rozmówczyni zawitał grymas.
- Williamie, już ci zwracałam kiedyś na to uwagę. Nie, nie możesz. Ponieważ nie pasuje mi to. - odpowiedziała od razu na pytania, które nawet jeszcze nie zdążyły nadejść, więc mężczyzna po prostu jej słuchał ze znudzoną miną. - Co więcej, jesteś pewien, że ty chcesz im przedstawić przebieg rytuału? - postanowiła się upewnić
- Mam doświadczenie z młodzieżą, poza tym, tutaj nie ma wiele do tłumaczenia - uspokoił ją i po chwili wypiął dumnie pierś. - Należycie im wszystko objaśnię. Jeśli nie, to dopowiesz to, o czym ja zapomniałem.
- Niech będzie - dała za wygraną. - Nie zapominaj, że ty też musisz skupić swoją energię
- Już zdążyłem to zrobić - odparł dosyć beznamiętnie, więc rozmówczyni ostatecznie oddaliła się wracając do skupiania energii przy jednoczesnym recytowaniu słowa Bożego.
Nastolatkowie spoglądali wyczekująco na mężczyznę, który nagle klasnął głośno w dłonie, a zaraz po tym zatarł je z wykrzywionymi kącikami ust w szeroki uśmiech.
- Gotowi poznać tajniki tego procesu? - zapytał niczym czarodziej występujący przed małymi dziećmi zafascynowanymi jego sztuczkami, choć w istocie zarówno Alice jak i Blaine stali bez większego wzruszenia i nie odezwali się słowem. - Ciężka publiczność - mruknął
- Nadal się stresujesz? - zwrócił się po chwili do rówieśniczki
- Jakoś przestałam... - odparła widząc, że jakakolwiek atmosfera powagi była niszczona przez jej wychowawcę. - Więc jak to ma wyglądać? - zapytała ostatecznie, gdy mężczyzna mierzył ich znudzonym spojrzeniem, jakby na coś czekał
- To nie będzie nic tak skomplikowanego, jak wam się może wydawać. Znaczy, to jest skomplikowane tylko dla nas. Wy po prostu macie stać i dobrze wyglądać, aż otworzymy wam przejście
- To jest nasz plan? - zapytał ze zmieszaniem brunet, a rozmówca energicznie przytaknął. Odchrząknął i wyprostował się, sprawiając wrażenie jakgdyby lada moment miał wygłosić ważną i wyniosłą przemowę.
- Jeśli wszystko dobrze zrozumiałem, a na pewno tak jest, to możemy podzielić przebieg całej naszej misji pod tytułem: "Rytuał", na trzy części. Pierwszy etap was nie dotyczy, my się nim zajmiemy, a polega on na otworzeniu przejścia - oznajmił ze spokojem, a Josephine ukradkiem stale przysłuchiwała się jego słowom, by upewnić się, że wszystko zostało dobrze przekazane. - Wam może wydać się to dość proste, ale w rzeczywistości wymaga to ogromnego skupienia i kosztuje nas mnóstwo energii, więc postarajcie się nie hałasować i nie rozpraszać nas w trakcie, dobrze? - uśmiechnął się, a ci przytaknęli
- Jak to ma wyglądać?
- Dae Shim wykorzysta swoją moc, aby określić położenie Fioletowego Jokera, który zapisał się w przeszłości. Josephine będzie robić to samo, tyle, że będzie się starać ujrzeć, gdzie on zawita w przyszłości. Na podstawie tych dwóch danych, jakie mi przekażą kontaktem wzrokowym, ja będę musiał stworzyć portal, który zaprowadzi was właśnie w tamto miejsce - oznajmił. - Tutaj jednak mogą się pojawić pewne problemy... - dodał z powagą, ale i niechęcią
- To znaczy? - zapytał od razu
- Ciężko im będzie dotrzeć mocą do boga snów. Prawdopodobnie będą w stanie to zrobić tylko dlatego, bo mieli już z nim styczność, bo w innym przypadku nie jestem pewien, czy byłoby to możliwe. Każda moc ma pewne ograniczenia, ich skupia się na osobach, z którymi nawiązali jakiś kontakt
- Nie tylko w tym rzecz, Williamie - wtrąciła się nagle do rozmowy. - Mając styczność z wami odkrywam historię z wami powiązane, jednak będą one jak starte obrazy, bądź widok przysłonięty gęstą mgłą, jeśli mają one się przeplatać z postaciami, z jakimi kontaktu nigdy nie miałam. Tak samo nie mogę określić nic, co dotyczyłoby osoby mi nieznanej - wyjaśniła pokrótce. - Tak wygląda moc czasu, czasu przyszłego. Moc czasu przeszłego Dae Shima działa na podobnych zasadach
- Ale uda wam się znaleźć Jokera, prawda? - zapytała niepewnie
- Tylko Fioletowego, bo tylko z nim mieliśmy kontakt, choć było to dawno, ale to długa i zbędna historia.
- Dlatego kosztuje ich to dużo energii - rzucił mężczyzna i westchnął. - No i kolejna kwestia to sam portal - powiedział smętnie. - Widzicie, nawet jeśli podadzą mi położenie Jokera, to będzie mi bardzo ciężko otworzyć przejście w tamto miejsce. Moja moc również ma pewne ograniczenia
- Też związane z kontaktem? - strzeliła blondynka, a nauczyciel się do niej uśmiechnął życzliwie
- Moja wzorowa uczennica podaje same prawidłowe odpowiedzi - rzekł z zadowoleniem. - Tak, chodzi mniej więcej o kontakt. Mogę otworzyć przejścia w miejsca, z którymi miałem styczność, w których byłem, bądź uchwyciłem je wzrokiem. Musiałem choć raz w nich zawitać, jednak ograniczeniem kolejnym jest to, że nie mogę otworzyć portalu do snu łowcy, nawet do swojego, a szkoda, tak nawiasem mówiąc
- Więc jak ma pan zamiar otworzyć portal?
- Właśnie o to chodzi, że to miejsce, jakie mi podadzą, na pewno będzie mi nieznane! - rzucił jakby z oburzeniem. - To niezwykle frustrujące i utrudnia nam w znacznym stopniu zadanie - burknął markotnie
- Skąd ta pewność?
- Ponieważ Fioletowy przebywa poza tym miejscem, do którego mamy dostęp - wtrąciła kobieta przykuwając wzrok nastolatków. Zaczęli jej słać pytające spojrzenia, oczekując rozwinięcia przez nią swej myśli
- Pan zadaje śmierć, ale i przywraca do życia, Strąca do krainy umarłych, ale i wyprowadza - zacytowała jedynie
- Josephine wierzy, że ten wymiar jest przystankiem - westchnął zrezygnowany. Czuł się w obowiązku objaśnić wszystko dwójce nastolatków, choć jak się okazało, jego słowa niewiele im mówiły.
- Przystankiem? - powtórzyła pytająco i dość niepewnie dziewczyna
- Tak, przystankiem w drodze do Krainy Umarłych i nieba, bądź piekła. - rzucił spoglądając na kobietę, jaka zaczynała rozmasowywać skronie na nowo zaznając silnych bólów głowy. - Nie wspominała wam o legendzie, którą głosi?
- O pierwszym przebudzonym? - rzucił brunet, a mężczyzna z radością odetchnął, że przynajmniej tego nie musi im opowiadać
- Bingo! Wiadome jest, że przebywamy w tej przestrzeni duszami, które najpewniej opuściły na czas snu ciała. Josephine twierdzi, że Jasna Strefa, w której się znajdujemy, jest właściwym miejscem, do którego trafiają dusze w trakcie snu. Jednak wierzy, że istnieją jeszcze dwa piętra. Wyżej, według niej, znajduje się kraina umarłych, do której wędrują dusze oddawane przez Niebieskiego Jokera w objęcia Śmierci, która wysyła je jeszcze dalej, do raju... czy coś takiego - opowiadał co jakiś czas zerkając na kobietę, jakby w obawie, że lada moment zostanie skarcony za przekręcenie czegokolwiek. Jednak żadna uwaga z jej strony nie nadeszła, być może przez fakt, iż aktualnie zmagała się z atakami migreny, ale mimo to mężczyzna uznał, że w takim wypadku może kontynuować. - Istnieje jeszcze jedno piętro, znane nam jako Ciemna Strefa, a jej jako coś w rodzaju Gehenny, chyba po prostu uznaje je za etap w drodze do piekła
- Jak to się ma do Jokerów? - zapytał z lekkim znudzeniem nastolatek
- Pierwszy Przebudzony sam barierę swą zniszczył - powiedziała głośno i donośnie, jednocześnie łapiąc się za głowę. - Bo dusza jego już ciało opuściła i nie miała do niego wrócić. To nie był sen, lecz sen wieczny, a przynajmniej takim miał być. W czasie jego trwania znalazł się w Jasnej Strefie, a świadomie w niej był w stanie przebywać. Zwrócił na siebie uwagę trójbóstwa miejsca śnienia: Niebieskiego, który duszę miał jego posłać dalej, Czerwonego, bo powstała niezgodność nikomu nieznana i Fioletowego, bo dzieło jego w postaci bariery zostało zniszczone. Zachwiał porządek, więc cała trójka się zjawiła, by sprawdzić tego przyczynę. - zaczęła mówić, jakby była w transie. Nastolatkowie z lekkim niepokojem przyglądali się jej, podczas gdy William zaczął powoli zmierzać ku niej. Dalej opowiadała legendę, którą już słyszeli. Wreszcie mężczyzna stanął przed nią.
- Josephine - zwrócił się do niej, lecz ta go zignorowała, stojąc z opuszczonym wzrokiem i trzymając się mocno za głowę
- Wtem to nastąpiło. - kontynuowała. - Przebudzony spędził tam czas nieokreślony, ale w końcu on minął. Orzekł, że jest tu duszą, a ta musi kontynuować swe przeznaczenie. Jokery jednak tego nie rozumiały, nie chciały się z tym pogodzić, Czerwony nie chciał, nie pozwolił.
- Josephine - spróbował raz jeszcze, starając się przebić przez jej głos
- Czerwony został ukarany za swe czyny i choć do piekła strącony nie został, trafił w jego pobliże, pozostając zamkniętym na zawsze w objęciach ciemności, został uwięziony w Ciemnej Strefie. Niebieski rozpaczając nad losem swego brata odmówił Pierwszemu Przebudzonemu odesłania jego duszy ku niebu, żywiąc do niego gniew za to, na co skazał Czerwonego, więc i on sam został ukarany za to, że sprzeciwił się wypełnianiu swego zadania, jakie powierzył mu Bóg. Tak więc Niebieski został odesłany do Krainy Umarłych, w której został uwięziony, by przebywał wśród dusz, nad którymi sprawować miał pieczę, a dusza Przebudzonego po czasie wróciła z powrotem do ciała, do którego wracać nie miała. - mówiła z coraz większym przejęciem, niesiona emocjami. - Czerwony gniewem niesiony, został jeszcze bardziej spaczony przez mrok, na który został skazany. Wtenczas pełnia nadeszła, a upiory rozniosły się w dużej liczbie po snach śniących.
- Josephine! - potrząsnął ją za ramiona, a ta zdała się zostać wybudzona z transu, w jaki wpadła. Spojrzała zszokowana na rozmówcę. - Nie strasz dzieci tymi swoimi fazami - rzucił karcąco
- Wybaczcie
- Dzieci...? - powtórzył z dezaprobatą brunet
- Nie słuchajcie tych jej bajek - rzekł do dwójki nastolatków, na co kobieta obdarzyła go niezwykle gniewnym spojrzeniem, więc czym prędzej się od niej oddalił wracając do swej uczennicy i jej towarzysza.
- To nie są bajki! Ujrzałam to, gdy ukazał mi się Joker
- Dae Shimowi też się ukazał, a widział co innego - wzruszył ramionami, a wspominany mężczyzna stale medytował ignorując sytuację, jaka miała miejsce dookoła. Kobieta prychnęła i zawzięcie zaczęła odmawiać paciorek. - W dużym skrócie, Josephine wierzy, że Czerwony jest zamknięty w Ciemnej Strefie, Niebieski w Strefie dusz, a Fioletowy w Jasnej Strefie, jednak nie do końca dostępnej dla śniących
- To znaczy? - zapytała nieśmiało
- Prawdopodobnie korytarz cię tam nie zaprowadzi, bo z zeznań tamtej dwójki wynika, że Joker przebywa w białej, jasnej przestrzeni pozbawionej czegokolwiek. Nie ma tam żadnej bariery ze śniącym, ani drzwi, jakby oddzielone miejsce, odcięte od przestrzeni, do której mamy dostęp.
- Więc to, co mówiła Josephine, jest prawdą?
- Tego nie powiedziałem, ja osobiście raczej nie wierzę w tą jej legendę, ale co do miejsca przebywania Czerwonego i Fioletowego może mieć rację, a przynajmniej Dae Shim potwierdził, że Fioletowy jest w odciętej, jasnej przestrzeni, więc prawdopodobnie właśnie tam go znajdziemy.
- Tyle wersji, ile ludzi. Nie każę wam wierzyć moim słowom, ale właśnie tę historię uznaję za prawdziwą - wtrąciła kobieta, a mężczyzna przewrócił oczami
- Z tym, że każdy wierzy w co innego to akurat prawda. Raz słyszałem wersję, w której trójka Jokerów rządziła tym miejscem i pilnowała w nim porządku. Czerwony pilnował upiorów wydostających się z Ciemnej Strefy, Niebieski dusz, a Fioletowy całej reszty łącznie ze śniącymi i nadzorowaniem tamtej dwójki. Jednak Czerwony w trakcie wykonywania swych obowiązków za bardzo zbliżył się do Ciemnej Strefy i nieszczęśliwie został do niej wciągnięty, a panujący tam mrok zmienił go na tyle, że nie był w stanie już wrócić na stałe do Jasnej, gdyż panująca w niej energia go wówczas niszczyła. Zło mające swe źródło w tamtejszym miejscu dopadło Czerwonego i go opętało. Niebieski chciał pomóc bratu, ale stał się jego ofiarą i został skażony mrokiem. Oboje stali się wrogami Fioletowego, który nie dał się pochłonąć ciemności - opowiedział niczym starą baśń, a ci mu się przysłuchiwali z uwagą. - Czy w to wierzę? Nie, ale historia ciekawa - rzucił nagle z zadowoleniem
- Mam wrażenie, że zbaczamy z tematu... - spostrzegła blondynka
- Ah, tak. No więc, moim zadaniem jest otworzyć wam portal, który przeniesie was w miejsce, w którym nigdy nie byłem. W miejsce niedostępne dla nikogo poza samym Jokerem, więc nie wiem nawet, ile będzie mnie to kosztować energii, a dochodzi do tego utrzymywanie tego przejścia do momentu, aż wrócicie, dlatego nie możemy się pomylić. Po całym zdarzeniu minie dłuższa chwila, nim raz jeszcze będę w stanie otworzyć portal, o ile w ogóle ilość energii mi na to pozwoli
- Rozumiem - odrzekli, wtem nagle kobieta krzyknęła doznając silnego bólu, jaki wywołały wizje męczące jej umysł. Momentalnie wszyscy poza mędrcem obrócili się w jej stronę wystraszeni.
Dae Shim wstał i spokojnie podszedł do kobiety, która zdążyła już paść na podłoże, stale trzymając się za głowę. Po chwili starzec kucnął przed nią
- Męczyć cię twa moc nie powinna, nawet jeśli pełnia wzmacnia wizji natężenie. Mogą one odejść, ale to zależy tylko i wyłącznie od ciebie. - rzekł po czym przyłożył dłoń do czoła kobiety i użył swej mocy. Obrazy zniknęły jak ręką odjął, a kobieta ponownie zyskała jasność myślenia
- Dziękuję - powiedziała, choć dość niechętnie
- Tylko na czas niewielki spokój ci ofiarowałem, nie zapomnij o słowach moich, jakie ci przed chwilą posłałem - wstał z powrotem
- Wiem, ale to nie jest proste - rzuciła markotnie
- Siłę w sobie musisz znaleźć, nikt ci w tym nie pomoże - powiedział spokojnie, jednocześnie idąc w stronę trójki łowców. - Czy wszystko przekazane zostało? Wiecie już, co będzie was po przejściu przez portal czekało?
- Streściłem wam mniej więcej pierwszy etap. Oni poszukują Fioletowego, podają mi namiary i wtedy otwieram portal. Jakieś pytania? - rzucił energicznie William
- Raczej nie - odrzekli, a Josephine, gdy tylko się uspokoiła, dołączyła do towarzyszy w naradzie
- Więc przejdźmy do etapu drugiego, który jest głównie waszym zadaniem, no i powiedzmy też, że moim - rzucił dumnie. - Otworzę przejście i będę je ciągle utrzymywać, aby umożliwić wam powrót. To ważne, bo miejsce, do którego się udacie, jest niedostępne dla nikogo, nawet jeśli użyje się karty Jokera
- Jeśli przejście dla was przeznaczone, zostanie w proch obrócone, będziecie musieli się pożegnać z powrotem , a my nie wiemy, czy was tak oddalonych znajdziemy - rzekł mędrzec
- Po naszemu: zniknie portal, to już nie wrócicie, nawet przy użyciu przeniesienia się za pomocą karty Jokera, a nie wiem, czy będę mieć wystarczająco energii, aby raz jeszcze otworzyć portal w tak odległym miejscu. Nie mamy nawet pewności, czy dobrze określimy miejsce waszego pobytu, bo jest to nieco inna przestrzeń, niż ta, którą znamy
- A co z wybudzeniem się?
- Prawdopodobnie nie zadziała - odparła kobieta
- Samo utrzymywanie portalu zużywa mniej energii niż otworzenie go na nowo, dlatego przejście przez cały czas będzie aktywne. Jeśli jednak zauważycie, że zaczyna ono zanikać, to czym prędzej wracajcie. Będzie to mogło oznaczać, że kończy mi się moc i nie mogę już utrzymać go dłużej - przestrzegł z całkowitą powagą. Alice na nowo poczuła duży stres. Spojrzała niepewnie na bruneta, po którym nie było widać żadnego zdenerwowania ani strachu, co w pewnym stopniu ją uspokajało, choć nie na tyle, by całkowicie wyzbyć się obaw.
- Kontynuujmy. Drugi etap rozpocznie się w chwili, gdy otworzę portal. Prawdopodobnie będzie trochę niestabilny, ale...
- Chwila, jak to niestabilny? - zapytała lękliwie, a ten tylko machnął ręką
- Spokojnie, spokojnie. Przeniesie was bez większych problemów. Po prostu prawdopodobnie przejście przybierze formę jakiejś wyrwy w otoczeniu, zamiast jakiegoś regularnego kształtu, jak chociażby koło. Nic poza tym - powiedział z szerokim uśmiechem, choć dziewczyna nie była pewna, czy temu zaufać. - Tutaj zaczyna się wasze zadanie. Będziecie musieli przejść przez ten portal. Wtedy pojawicie się w przestrzeni Fioletowego Jokera, który powinien się tam znajdować, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z naszymi założeniami
- Jeśli? - rzucił brunet z podejrzliwościami
- Wszystko na pewno pójdzie po naszej myśli - zapewniał mężczyzna
- Wnętrze swe mu ukazać musicie. Wtedy do zgody między wami doprowadzicie - rzekł Dae Shim nieco dezorientując rozmówców
- Jokerowi?
- Chodzi o to, że wtargniecie do niego, więc... - zaczęła kobieta
- Przykro mi, nie było okazji wysłać do Fioletowego kartki z zapowiedziami waszej wizyty - wzruszył ramionami nauczyciel, a jego uczennica zrobiła wielkie oczy
- Oni żartują? Mamy "wtargnąć" na teren boga? - zapytała bruneta coraz bardziej wystraszona tym wszystkim
- O jednym nie zapominajcie: Fioletowego Pana się nie lękajcie - wtrącił szybko
- Ale...
- On bowiem sprzymierzeńcem naszym pozostaje. Wnętrze swe mu ukazać po prostu musicie, choć zrobić to jednak trzeba należycie...
- Słowem - będzie dobrze - zapewnił mężczyzna choć bez większego przekonania.
- Powiedzcie... przyjęliście krwawe perły, prawda? - zapytała kobieta, spoglądając głównie na bruneta, który pozostawał niewzruszony
- Ja tak, ale ona nie - skinął głową na towarzyszkę. - To ma jakieś znaczenie?
- Joker zdaje sobie sprawę jak wygląda sytuacja, ale mimo wszystko krwawe perły są perłami ludzi, których sam wcześniej przebudził.
- To krwawe perły drapieżców, więc raczej wyświadczyłem mu przysługę - rzucił dość oschle
- Mimo wszystko może z tego powodu być nieco inaczej do ciebie nastawiony, bardziej nieufnie - powiedziała nieśmiało. - Na całe szczęście ty masz czystą kartę, więc to może go nieco uspokoić - zwróciła się do nastolatki
- Wnętrze swe mu ukazać musicie - powiedział jeszcze raz mędrzec. - Wtedy do porozumienia między wami doprowadzicie
- Co? - rzucił ze znudzeniem brunet zastanawiając się, dlaczego jego sojusznicy nie potrafią w normalny sposób przekazać swych myśli
- "Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach" - zacytowała słowa Ewangelii dobijając nastolatka. Spojrzał na Williama widząc w nim ostatnią deskę ratunku.
- "Choć to szaleństwo, lecz jest w nim metoda"
- Szekspir?
- Brawo, Alice
- Czy wy powariowaliście!? - rzucił nagle dochodząc do wniosku, że jego cierpliwość właśnie jest na wyczerpaniu, wnet wszyscy na niego spojrzeli z lekkim zaskoczeniem. Jedynie Dae Shim pozostał niewzruszony i stale życzliwie się uśmiechał. - Mówcie po naszemu
- Duszę swą Jokerowi należy ofiarować, by mógł z niej wszystko wywnioskować - rzekł mędrzec, na co rozmówca już tylko przewrócił oczami
- Dobra, ktoś inny. Josephine - wyznaczył osobę
- Naprawdę muszę ci to tłumaczyć? Joker nie wie, czy może wam zaufać i czy faktycznie jesteście sprzymierzeńcami, za których się podajecie, dlatego będzie musiał to w was dojrzeć
- Ale jak mamy mu ukazać duszę? - zapytała blondynka, lecz nagle przemówił donośnie mędrzec
- Już czas - ogłosił oddalając się od towarzyszy, Josephine uczyniła szybko to samo.
- Więc w dużym skrócie: etap drugi to wasze spotkanie z Fioletowym, musicie jakoś z nim dojść do porozumienia, ale starajcie się pilnować portalu. Nikt z wami więcej nie pójdzie, ponieważ im więcej osób przekroczy portal, tym bardziej będzie on niestabilny, skoro prowadzi w tak odmienne miejsce, a wtedy mogę stracić nad nim panowanie i zniknie. Właśnie z tego powodu tylko wasza dwójka uda się do Fioletowego. Sami musicie wszystko z nim załatwić, więc postarajcie się, aby rozmowa dobrze poszła. Trzeci i ostatni etap rozpocznie się z waszym powrotem do nas. Wszyscy wtedy udamy się do snu drugiej dziewczyny, gdzie czekają wasi towarzysze. Tam przekażecie wszystko, czego się dowiedzieliście od Fioletowego, jasne? - mówił niezwykle pośpiesznie, a ci przytaknęli
- William, zaczynamy! - krzyknęła kobieta stając nieco dalej od Dae Shima.
- Teraz starajcie się nam nie przeszkadzać, jeśli wszystko ma się udać i czekajcie na znak - rzekł idąc szybkim krokiem do pozostałej dwójki łowców, zajmując swoje miejsce, formując z nimi tym samym trójkąt. - A i jeszcze jedno! - krzyknął nagle. - Starajcie się nie patrzeć im w oczy - dodał. Alice i Blaine przytaknęli, po czym zrobili niepewnie kilka kroków do tyłu. Ich towarzysze opuścili powieki skupiając swoją moc. Rozległy się ich głosy niosące słowa w innym języku, którym z uwagą przysłuchiwali się nastolatkowie.
Dziewczyna spoglądała z niepokojem na sojuszników, starając się wyłapać wyrazy, które padały z ich ust.
- Tenebris - usłyszała od Josephine i szybko zdała sobie sprawę, że już to słowo słyszała. Stanęła jeszcze bliżej bruneta spoglądając na niego pytająco, podczas gdy ci dalej mówili.
- Tenebris? - rzuciła do niego pytająco, wtem zerknął na nią ze spokojem
- Ciemność - przetłumaczył. - To łacina
- Lux
- To była światłość? - zapytała nieśmiało, a ten przytaknął. Na nowo zaczęła przysłuchiwać się padającym słowom.
- Salva me, libertas - trwało recytowanie
- Ocal mnie, moją wolność - przetłumaczył jej szybko, na co dziewczyna z szokiem wbiła w niego wzrok. - Chcę dla ciebie walczyć. Ofiaruję ci...
- Blaine...
- ...auxilium
- ...pomoc - dokończył i spojrzał na dziewczynę. - Tak?
- Skąd ty...?
- Długa historia - przerwał jej już rozumiejąc, o co chodziło. Szybko dostrzegł nagły grymas na jej twarzy.
- Wszystkiego nie jestem w stanie przetłumaczyć - rzucił jakby miało to go w jakiś sposób obronić przed ciekawością blondynki.
- Opowiesz mi później - powiedziała ostatecznie, a ten westchnął. Nagle zapadła całkowita cisza. Oboje wbili z uwagą wzrok w łowców, którzy stali w całkowitym bezruchu. Wreszcie Josephine i Dae Shim zaczęli powoli unosić powieki jednak oczy kobiety były całkowicie białe, pozbawione tęczówek i źrenic. U mędrca sytuacja wyglądała bardzo podobnie z tym, że jego oczy ogarnęła w całości intensywna czerń. Oboje otworzyli szeroko oczy, a Alice poczuła raz jeszcze jak przebiega ją dreszcz. Czym prędzej opuściła wzrok, pamiętając słowa Williama, a jednocześnie zrobiła krok w bok, w stronę rówieśnika. Delikatnie się z nim zderzyła, wtem się zatrzymała. Liczyła, że może ją to uspokoi, ale tak się nie stało. Czuła coraz większe zdenerwowanie. Myśl, że za chwilę staną przed obliczem Jokera napawała ją w pewnym stopniu przerażeniem. Zaczęła się nieznacznie trząść niemal tak, jakby marzła, choć za tym stanem kryły się tylko i wyłącznie nerwy połączone ze strachem. Przypomniała sobie moment, gdy pierwszy raz ujrzała Jokera i towarzyszące temu przerażenie. Przyszedł po nią, bo była bliska śmierci. To wspomnienie tylko sprawiało, że te negatywne uczucia się nasilały.
- Boję się - szepnęła, choć nie była pewna, czy te słowa zdołają dotrzeć do rówieśnika, gdyż wypowiedziała je naprawdę cicho. Po chwili jednak objął ją ramieniem i lekko przyciągnął.
- Wiem - odparł równie cicho, ledwie słyszalnie. Poczuła się spokojniej, choć nie na tyle, by móc całkowicie odetchnąć i poczuć ulgę. Zostali zmuszeni czekać w ciszy, aż pojawi się portal.
Josephine odkryła białe oczy, a Dae Shim czarne. Oboje zwrócili się do Williama, który bez najmniejszego wzruszenia zaczął im się przyglądać z ogromną uwagą. Przerzucał wzrok to z niej na niego i na odwrót, nieustannie wpatrując się w przemienione oczy. Kontaktem wzrokowym przekazywali mu wszystko, co powinien wiedzieć i co sami się dowiedzieli, jego zadaniem było jednak te informacje tak połączyć, aby móc określić położenie Fioletowego Jokera i otworzyć tam portal. Zajęło to chwilę, ale wreszcie, gdy uznał, że jest gotów, użył swojej mocy.
- Teraz - krzyknął do nastolatków, a wnet zaczął się pojawiać portal, który przypominał duże rozdarcie, jakie pojawiło się wewnątrz trójkąta, który formowała trójka łowców. Blaine ruszył przodem, ale towarzyszka nie pozwoliła zostawić się na długo w tyle. Pośpiesznie zrównała z nim krok, zmniejszyli odległość, jaka ich dzieliła od przejścia. Stanęli tuż przed nim i zatrzymali się, obserwując je niepewnie. Zmieniał swój wygląd stale w jakiś sposób się przeobrażając, choć mimo to przypominał małą wersję czarnej dziury
- Jeśli coś będzie nie tak, to od razu wracajcie - oznajmiła Josephine, której oczy już wróciły do normy, tak samo jak Dae Shima. Teraz to William był osobą, która nie mogła praktycznie nic zrobić, gdyż był zmuszony utrzymywać potężny, niestabilny portal.
Chłopak odetchnął głęboko, żywiąc nadzieję, że wszystko przebiegnie bezproblemowo. Poczuł jak rówieśniczka chwyta jego dłoń, niczym mała przerażona dziewczynka. Spojrzał na nią, lecz ta nie odrywała wzrok od portalu.
- Idziemy? - zapytał, choć nie mieli innej opcji
- Nie ma już odwrotu - spostrzegła i sama także odetchnęła głęboko, starając się zachować spokój.
- Więc chodźmy - powiedział, po czym zrobił krok do portalu, a Alice uczyniła to niemal równo z nim.
Stawiając ostrożnie kroki rzucili mimowolnie okiem na otoczenie, jakie z pozoru wydawało się wiele nie różnić od ich snów w momencie, gdy trafiali do wymiaru. Pusta, jasna, nieskończona przestrzeń jak każdy sen, lecz tutaj nie było żadnej bariery ze śniącym. Nie było też drzwi, jedynym istniejącym przejściem był portal, jaki utrzymywał William. Całkowita pustka wypełniona wyłącznie ciszą
Wytężali wzrok doszukując się czegokolwiek, lecz zdawało się to być bezowocnym wysiłkiem, a jednak wreszcie dostrzegli zbliżającą się z oddali sylwetkę, lecz była jak za mgłą. Postać wydawała się oddalona od nich o wiele metrów, jednak niespodziewanie mgła się nasiliła, choć tylko na krótką chwilę, w której to sylwetka nadchodzącej osoby zniknęła i pojawiła się już znacznie bliżej łowców. To było jak mgnienie, osoba nie przerwała chodu. Szła stopniowo zmniejszając odległość od intruzów, by nagle na nowo zniknąć i pojawić się w miejscu, które było od nich oddalone na tyle, że mogli z całą stanowczością zidentyfikować ową postać jako Jokera. Z każdym tym przeskokiem u łowczyni wzmagał się lęk, który sięgnął zenitu, gdy w mgnieniu oka nagle bóg zniknął, po czym pojawił się tuż przed nią i jej towarzyszem.
Dziewczyna ledwie powstrzymała się od głośnego wrzasku, serce już miała w gardle. Tuż przed nimi stanął bóg snów we własnej osobie. Był niezwykle wysoki, kilka razy wyższy od Blaine'a, odziany w elegancki frak, a jego twarz była ukryta za białą maską, na której widniał czarny jak smoła, szyderczy, wręcz makabryczny uśmiech, a oczy były niczym dwa równie ciemne półksiężyce zwrócone rogami do dołu. Serce dziewczyny już nie biło jak szalone, a sprawiało raczej wrażenie, jakby zamarło. Zrobiła wielkie oczy obserwując z uwagą postać, jaka przed nimi stanęła.
- Mamy do ciebie sprawę - odezwał się nastolatek, w wyniku czego Joker skierował się nieco bardziej w jego stronę. Zdawał się obserwować go z uwagą, ale nie wydał z siebie żadnego, nawet najmniejszego dźwięku. Brunet pozostawał niewzruszony aurą trwogi, jaką roztaczało wokół siebie bóstwo, w przeciwieństwie do jego towarzyszki. Uniósł nieznacznie rękę, ale każdy jego nawet najmniejszy ruch był obserwowany z największą uwagą. Z jego strony wyglądało to podobnie, zarówno on, jak i dwójka łowców, pozostawali nieufni. Wysunął otwartą dłoń do bruneta, zwróconą wewnętrzną stroną ku górze, jakby na coś czekał, jednak ci nie mieli pojęcia o co może chodzić.
Alice wzdrygnęła się na ten gest płoszona każdym możliwym ruchem boga snów, podczas gdy Blaine posłał mu pytające spojrzenie. Joker po chwili opuścił rękę i skierował się ku nastolatce, powtarzając poprzednie czynności, jednak ponownie po uniesieniu ręki nie zastał się z żadną znaczącą reakcją ze strony łowców.
- Czego on chce? - zapytała rówieśnika płochliwie
- Skąd mam wiedzieć - odparł zirytowany. Biała rękawiczka Jokera nagle zaczęła bić delikatnym światłem i choć było to ledwie zauważalne, brunet od razu to dostrzegł, jednocześnie orientując się, że nastąpiła zmiana w energii postaci. Zrobił wielkie oczy i czym prędzej pchnął nastolatkę w bok. - Uważaj! - krzyknął odpychając ją i jednocześnie samemu nieznacznie odskakując. W tej samej chwili Joker posłał do przodu rękę, która jeszcze przed chwilą znajdowała się na wysokości serca dziewczyny, a teraz trafiła jedynie powietrze.
Alice zrobiła pośpiesznie kilka kroków dalej, oddalając się od Jokera, a Blaine nie pozostawiając tego posunięcia boga bez odpowiedzi, czym prędzej spowił pięść ogniem i wymierzył nią cios. Postać machnęła ręką, wytwarzając coś, czego chłopak nie potrafił określić. Jakby atakował czystą energią przybierającą specyficzną formę na krótki moment i ulatniającą się zaraz po tym. Joker odbił tym sposobem cios napastnika, lecz ten przywołał katanę i przystąpił do kolejnego ataku. Bóg zakręcił dłonią w koło, a wtem energia wybiła się tuż u stóp bruneta i odrzuciła go na pewną odległość. Gdy tylko spadł na nogi rozpoczął bieg. Joker w tym czasie zaczął zmierzać w kierunku Alice, która zaczynała się cofać.
- Blaine, co się dzieje!? - zapytała przerażona. Nagle bóg zniknął i pojawił się tuż przed nią, a jego dłoń, skryta w białej rękawiczce, na nowo zaświeciła. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, nadszedł cios, jednak w ostatniej chwili udało jej się uchylić.
- Nie wiem, atakuje! - odparł zdenerwowany jednocześnie wbiegając prosto na przeciwnika z wysuniętym ku niemu ostrzem, jakie spowijał ogień. Jednakże energia przybrała formę bariery, która zablokowała cios. Zaraz po tym Joker posłał ją niczym falę, mającą zmieść nastolatka, jaki stał na jej drodze. Energia którą atakował bóg była praktycznie niewidoczna, Blaine ją dostrzegał tylko dzięki temu, że wykrywanie energii miał opanowanie na niezwykle wysokim poziomie. Gdyby nie to, zapewne tak jak teraz Alice, nie dostrzegałby niczego, tylko otrzymywałby ciosy od przeciwnika.
Dziewczyna wykorzystała tą chwilę, aby odbiec od wroga, jednakże przebiegła tylko kilka kroków, a ten niespodziewanie zjawił się tuż przed nią, jak za sprawą teleportacji. Ognista ściana ich rozdzieliła, łowczyni w popłochu zaczęła się cofać, ledwo nie potykając się z pośpiechu o własne nogi. Blaine dobiegł do Jokera i zadał cios kataną, lecz ponownie ten osłonił się manipulując energią. Brunet odskoczył, zaczęły go otaczać płomienie, która po chwili wystrzelił w kierunku przeciwnika. Joker pstryknął palcami, spowiła go bariera, jaka niespodziewanie zmieniła formę i podobnym strumieniem ruszyła prosto w stronę chłopaka. Wyskoczył ku górze, skąd machnął kataną posyłając ognistą falę w bóstwo, jakie raz jeszcze osłoniło się i odpowiedziało atakiem w bardzo podobnej formie, tyle tylko, że zamiast płomieni posyłało samą energię. Wymieniali się ciosami, a Alice stała nic nie rozumiejąc. Okazało się, że sprawy jednak nie potoczyły się tak, jak to sobie wyobrażali. Co jakiś czas Joker zjawiał się przy niej wyciągając do niej rękę w taki sposób, jakby chciał wyrwać jej serce. Za każdym razem jednak brunet interweniował wystarczająco szybko, aby mu to uniemożliwić, bądź jej samej udawało się w jakiś sposób uniknąć ciosu. Dziewczyna zaczęła się zastanawiać, czy to właśnie jest ten moment, w którym ma nastąpić rozlew krwi zapowiedziany przez Josephine.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz